Parlamentarzysta Platformy przypomniał, że kwestie wyborów do Krajowej Rady Sądownictwa reguluje Konstytucja. - Tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Senat wskazuje dwóch przedstawicieli, a Sejm czterech. Z parytetu parlamentarnego jasno wynika, że spośród tej czwórki przedstawicieli największy klub opozycyjny powinien mieć jednego przedstawiciela, a później w kolejności, kolejny klub również jednego – tłumaczył poseł.
Dodał, że wiele wskazuje na to, iż PiS będzie tym razem chciał obsadzić swoimi ludźmi wszystkie cztery miejsca w KRS. - Będziemy żądać od PiS wycofania dwóch kandydatur, tak by przedstawiciele opozycji znaleźli się w KRS – zapewniał Budka.
Jego partyjny kolega - Robert Kropiwnicki - przypomniał, że „rolą opozycji jest kontrolowanie większości rządzącej”. - Tym czasem PiS wybrał do KRS w poprzedniej kadencji 15 swoich sędziów, a teraz chce wybrać jeszcze czterech posłów, żeby mieć 19 swoich ludzi, po to, żeby móc przepychać różne dziwne osoby na stanowiska sędziowskie lub awansować tych sędziów, którzy są dla nich wygodni – stwierdził poseł.
Zdaniem Kropiwnickiego obrady KRS coraz częściej są utajniane, a opinia publiczna jest odcinana od informacji – kto i dlaczego awansuje. - Mamy poważne podejrzenia, że awansowani są ci sędziowie, którzy popierali osoby, które były zgłaszane do KRS. Mamy podejrzenia, że awansowani są tylko ci, którzy są przyjaźni ministrowi Ziobrze albo ci, którzy orzekają korzystnie dla Krystyny Pawłowicz. To są rzeczy skandaliczne – mówił poseł.
Jego zdaniem, zgłoszona przez Koalicję Obywatelską Kamila Gasiuk-Pihowicz, będzie najlepszą kandydatką do KRS z ramienia opozycji. - Uważamy, że doskonale nadaje się do tego, żeby patrzeć na ręce większości rządowej w KRS. Bez tego opinia publiczna będzie pozbawiona informacji, co się dzieje w tym ważnym konstytucyjnym organie, który ma stać na straży niezależności sądownictwa. Bez tego będziemy mieli utrudniony dostęp i nie będziemy mogli wykonywać kontroli rządzących w KRS – skwitował.
