- Wszystkie ważne inwestycje infrastrukturalne, które były i są prowadzone w ostatnich latach w Zachodniopomorskiem Niemcy próbowali oprotestowywać i blokować podnosząc argumenty ekologiczne. W poufnych rozmowach przyznawali jednak wprost, że inwestycje te są niekorzystne dla ich interesów i dlatego należy je za wszelką cenę utrącić. "Ekologia" jest tu tylko pretekstem - podkreśla Brudziński.
- Jak rozpoczęliśmy pracę nad budową gazoportu w Świnoujściu, to zza Odry podniósł się krzyk "ekologów", że oto zostanie naruszona równowaga biologiczna na Zatoce Pomorskiej; że jakieś rzadkie gatunki nietoperzy, które zimują po niemieckich bunkrach będą zestresowane. A o co chodziło? O to, żeby Niemcy mogły się dogadać na budowę gazociągu Nordstream 1, Nordstream 2; liczyli na tanie węglowodory i próbowali utrącić budowę gazoportu. Dzisiaj próbuje się pod tym samym pretekstem utrącić budowę terminala kontenerowego. Zawsze w tle są interesy narodowe - wskazuje były szef MSWiA RP.
Jak podkreśla, "politycy niemieccy, którzy nie mieli żadnych oporów przed współpracą, a wręcz nawet braniem pieniędzy od rosyjskich oligarchów - którzy wspólnie z Gazpromem realizowali politykę Putina, która dziś skutkuje tragedią wojny na Ukrainie - dziś próbują blokować inwestycje na Pomorzu Zachodnim, jak chociażby modernizację Odry".
- My na pewno nie będziemy oglądać się na to, co mówią tacy czy inni samorządowcy niemieccy, co piszą gazety. Czymś skrajnie niemądrym, nieodpowiedzialnym jest sądzić, że w polityce międzynarodowej - również w ramach naszej obecności w Unii Europejskiej - interesy nie odgrywają pierwszoplanowej roli. Zawsze dla Francuzów najważniejsze będą interesy firm francuskich. Dla Niemców interesy firm niemieckich. Tylko nas, Polaków, próbuje się ustawiać w roli ludzi drugiej kategorii- przekonuje Joachim Brudziński.
- Polska ma być brzydką panną bez posagu. Na szczęście od 2015 roku u sterów władzy jest rząd, który uważa, że Polska racja stanu jest najważniejsza, a nie ogląda się na pohukiwania, czy strachy ze strony czy to niemieckich mediów, czy niemieckich polityków - deklaruje europoseł.
Brudziński zauważył, że innym przykładem niemieckiej hipokryzji jest kwestia reparacji za zniszczenia dokonane podczas II wojny światowej.
- Niemcy przyznają się do ludobójstwa w Tanzanii i są gotowe wypłacić reparacje za swoje zbrodnie sprzed stu lat, a metodą strusia udają, że w Polsce, która została przez niemieckich zbrodniarzy zniszczona, nic się nie stało. Więc z jednej strony Niemcy wypłacają reperacje Tanzańczykom za - trzeba to przyznać - straszne zbrodnie; z drugiej jednak +nie widzą+, że skala ich barbarzyństwa z II wojny światowej była daleko bardziej porażająca i znacznie większa. Będziemy w imię tej prawdy historycznej upominać się i konsekwentnie stawiać te sprawy na forum międzynarodowym i będziemy chcieli reparacje od rządu niemieckiego uzyskać - skonkludował eurodeputowany.
