13 stycznia 2022 roku w jednym z domów w warszawskim Aninie odnaleziono ciało zamordowanego 78-letniego biznesmena Tadeusza K. Po otrzymaniu zgłoszenia, policjanci z Wydziału do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP niezwłocznie przystąpili do śledztwa, mającego ustalić, kto odpowiada za zabójstwo starszego mężczyzny i dokonanie rozboju. Poczynione ustalenia doprowadziły funkcjonariuszy do grupy młodych osób w wieku 17-22 lat.
Policjanci w trakcie prowadzonego śledztwa ustalili, że sprawcy znali się z krewnym ofiary. Aby sfinalizować napad, uprowadzili go, gdyż jego wiedza miała im pomóc w dokonaniu przestępstwa. Ponadto, napastnikom znane też były zwyczaje rodziny. Wiedzieli również, że w domu znajduje się sejf z wartościowymi rzeczami i pieniędzmi.
Ostatecznie pod osłoną nocy weszli na teren posesji, a następnie do domu, w którym spali właściciele. W trakcie napadu dokonali zabójstwa 78-latka, po czym zabrali ze sobą wartościowe dla niego przedmioty. Z posesji skradli również mercedesa, którego po użyciu porzucili i spalili - relacjonuje Edyta Adamus z Komendy Stołecznej Policji.
Zarzuty dla pięciu osób
W sprawie zatrzymano pięć osób, z których dwie, w wieku 19 i 20 lat, usłyszały w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga zarzuty zabójstwa w zbiegu z rozbojem. Pozostała trójka, 18 i 22 -letni mężczyźni oraz 17-letnia dziewczyna będą odpowiadali za rozbój. Wszyscy decyzją sądu zostali tymczasowo aresztowani na 3 miesiące.
Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że żadna z zatrzymanych osób nie była wcześniej karana. Zarzuty usłyszał również 17-letni wnuk ofiary oraz jego dziewczyna. Jak dotąd nic nie wskazuje, aby mieli coś wspólnego ze zbrodnią. Obydwoje odpowiedzą jednak za posiadanie narkotyków oraz handel nimi. 18-latkę objęto policyjnym dozorem.
Z informacji do których dotarła Polska Agencja Prasowa wynika, że sprawcy napadu najpierw przeskoczyli ogrodzenie, a następnie weszli do środka budynku. Gdy znaleźli się w domu, zaatakowali biznesmena i ukradli kasę pancerną, w której znajdowały się m.in. poświadczenie o założonym koncie w banku w Szwajcarii, na którym miał być milion dolarów, sześć klaserów z rzadkimi znaczkami, gotówka oraz dokumenty dotyczące lokat Tadeusza K. na kwotę 15 milionów złotych. Części skradzionych przedmiotów nie udało się jeszcze odnaleźć.
