Spis treści
Ze śledztwa wynika, że kobieta zmarła podczas brazylijskiego liftingu pośladków, kiedy chirurg opuścił ją w połowie operacji.
Powodem śmierci Brytyjki był zator krwi
Kobieta zmarła w wyniku zatoru. Jej mąż Neil Dowell, który był z nią w Turcji stwierdził, że lekarze nie mówili Hayley o ryzyku zabiegu.
„Poprosili mnie o podpisanie, co było skandaliczne, formularza zgody na zabieg, dopiero po jej śmierci” - relacjonował.
Hayley z Eastleigh w hrabstwie Hants jest jedną z sześciu Brytyjek, które w tym roku uległy powikłaniom po podobnych zabiegach w Turcji. Kraj ten, znany z niedrogich opcji chirurgii plastycznej, wzbudził obawy dotyczące bezpieczeństwa pacjentów.
Sąd w Winchester usłyszał, że podczas pierwszego przesłuchania w sprawie śmierci kobiety, powołano się na powstały zator – powikłanie pooperacyjne stwarzające ryzyko śmiertelne z powodu zablokowania przepływu krwi.
Lekarz wyszedł w połowie zabiegu
Mąż operowanej zaniepokoił się nagłą zmianą czasu trwania operacji. „To miało trwać sześć godzin, a skończyło się na jednej godzinie i 45 minutach” – tłumaczył.
„Chirurg wyszedł w połowie operacji i zostawił ze wszystkim samego anestezjologa" - dodał.
Pełne dochodzenie w sprawie ma się odbyć w styczniu przyszłego roku, a koroner Nicholas Walker ma sprawdzić, jakie informacje przed zabiegiem otrzymała pacjentka, oraz okoliczności jej śmierci.
Z raportów brytyjskiego MSZ z 2022 r. wynika, że od 2019 r. w wyniku wyjazdów medycznych do Turcji zmarło 17 Brytyjczyków.
