Czara goryczy przelała się pod koniec grudnia ubiegłego roku, gdy wśród policjantów doszło do buntu. Funkcjonariusze, tuż przed sylwestrem, grupowo rzucili zwolnienia lekarskie. Do dzisiaj płacą za to wysoką cenę.
Czytaj też:
W sylwestra 2017 roku 17 funkcjonariuszy referatu wywiadowczego przebywało na zwolnieniu lekarskim. Tego dnia mieli być w służbie. W ramach buntu wobec polityki swoich przełożonych w odstępie kilku dni kładli L-4. Powód? Ich zdaniem przełożeni dopuścili się mobbingu, a awanse uzależniali od kontaktów towarzyskich.
Tylko od listopada 2017 roku do 1 maja 2018 roku z pracą w jednostce pożegnało się 11 osób - zostali przeniesieni bądź sami odeszli na emeryturę.
W sylwestra 2017 roku 17 funkcjonariuszy referatu wywiadowczego przebywało na zwolnieniu lekarskim. Tego dnia mieli być w służbie. W ramach buntu wobec polityki swoich przełożonych w odstępie kilku dni kładli L-4.
Powód? Ich zdaniem przełożeni dopuścili się mobbingu, a awanse uzależniali od kontaktów towarzyskich. Tylko od listopada 2017 roku do 1 maja 2018 roku z pracą w jednostce pożegnało się 11 osób- zostali przeniesieni bądź sami odeszli na emeryturę.
Do buntu miał doprowadzić szereg decyzji podjętych przez asp. sztab. Andrzeja Hawrana, który w 2017 roku zaczął pełnić obowiązki naczelnika wydziału.
Jego pierwszym krokiem była wymiana kadry kierowniczej. Nowi przełożeni zaczęli m.in. przeciągać czas pracy policjantów.
- Jeśli szli na odprawę, to czasami czekaliśmy do 40 minut, by zdać broń do magazynu. Z poprzednią kadrą nie było takich problemów. Od jednego z nowych kierowników usłyszeliśmy, że jeśli myślimy, że jest ch..., to nim będzie - opowiada jeden z funkcjonariuszy.
Priorytetem było "wyrabianie" statystyk. Nasi informatorzy twierdzą, że podczas grudniowej odprawy naczelnik stanowczo naciskał na poprawę „wyników”. To wprawiło w zdumienie policjantów, którzy miesiąc wcześniej mieli usłyszeć od przełożonych, że statystyki za 2017 rok mają prawie wypełnione.
– W listopadzie wydano instrukcje, że mamy już około tysiąca zatrzymanych sprawców przestępstw – relacjonuje jeden z policjantów. – Usłyszeliśmy, żeby na siłę nikogo nie łapać, bo zawyżymy liczby i w kolejnym roku nasze cele będą jeszcze większe. Oczywiście, jak doszło do przestępstwa, to łapaliśmy sprawców, ale już nie zatrzymywaliśmy ludzi z własnej inicjatywy - na przykład, by sprawdzić, czy mają przy sobie narkotyki. Wcześniej mieliśmy takie wytyczne.
Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji, potwierdza sylwestrową nieobecność policjantów, jednak uważa, że nie ma to nic wspólnego z sytuacją w jednostce.
- W referacie wywiadowczym, tak jak w innych ogniwach, były przeprowadzane kontrole. Nigdy nie stwierdzono nieprawidłowości w kwestii funkcjonowania jednostki - informuje rzecznik.
Wobec części policjantów wszczęto postępowanie dyscyplinarne i do dziś za bunt płacą wysoką cenę.
- o co chodziło funkcjonariuszom?
- na co skarżyli się policjanci?
- jak tłumaczy sytuację rzecznik policji?
O tym przeczytasz w artykule w serwisie Plus:
Bunt w poznańskiej policji - poszło o mobbing?
POLECAMY:
Najgorsze mieszkania do wynajęcia
Gdzie są najlepsze burgery i pizza w Poznaniu?
Mapa inwestycji 2018
Robaki, które mieszkają w twoim domu
Wszystko o Lechu Poznań [NEWSY, TRANSFERY]
Skąd się wzięły nazwy tych miejsc w Poznaniu?