Na miejscu, w Sadzie Okręgowym w Gdańsku, byli uzbrojeni po zęby policyjni antyterroryści. Obowiązywały także karty wstępu dla dziennikarzy i publiczności oraz dokładna kontrola przed wejściem na salę sądową.
Co ciekawe, pomorski wydział Prokuratury Krajowej, który prowadził śledztwo w tej sprawie, informował w styczniu tego roku o skierowaniu aktu oskarżenia w sprawie 39 osób. Faktycznie jednak, w sumie, sporządzono trzy akty oskarżenia. Śledczy tłumaczą, że niektóre osoby złożyły wnioski o dobrowolne poddanie się karze.
- Między innymi stąd podział na trzy rozdzielne sprawy sądowe - mówi prok. Mariusz Marciniak z Pomorskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Gdańsku.
Sąd jednak nie uwzględnił wniosków oskarżonych o orzeczenie kar bez rozprawy i połączył podzielone wątki. Na sądowej wokandzie znalazło się więc ponad 40 nazwisk oskarżonych, a śledczy mówią o ponad 180 zarzucanych przestępstwach.
Najważniejszym obszarem działalności grupy, stworzonej i kierowanej przez Damiana W., ps. „Wariat”, był obrót środkami odurzającymi i substancjami psychotropowymi - mówi prok. Mariusz Marciniak.
„Kierownictwo” zorganizowaną grupą przestępczą, w skład której należeć miała część oskarżonych, prokuratura przypisuje Damianowi W. ps. „Wariat”. - Najważniejszym obszarem działalności grupy, stworzonej i kierowanej przez Damiana W., ps. „Wariat”, był obrót środkami odurzającymi i substancjami psychotropowymi - mówi prok. Mariusz Marciniak. - Grupa obracała także tzw. prekursorem do wytwarzania amfetaminy, czyli benzylometyloketonem. Ta substancja chemiczna była nielegalnie importowana z Chin, pod pozorem importu legalnych środków powszechnie używanych w farmakologii i kosmetologii - dodaje.
Ostatecznie, oprócz licznych dowodów rzeczowych, w toku śledztwa zabezpieczono... 7 ton wspomnianego benzylo-metyloketonu. Śledczy informują, że z niego - zdaniem biegłych – w zależności od umiejętności chemika i wybranej metody produkcji, można wytworzyć od 6 do 12 ton siarczanu amfetaminy!
To jednak nie wszystko. Jak informowali prokuratorzy, drugą zasadniczą „sferą aktywności” oskarżonych, było organizowanie i czerpanie korzyści z cudzego nierządu. Członkowie grupy wynajmować mieli mieszkania na terenie Gdańska, Malborka, Elbląga czy Tczewa.
Śledczy informują, że oskarżenie dotyczy też m.in. kwestii podpalenia samochodów i niszczenia elewacji budynków, w których mieściły się konkurencyjne agencje towarzyskie.
Co więcej, w toku śledztwa zebrano dowody - jak twierdzi prokuratura - zezwalające na oskarżenie niektórych członków grupy o pozbawienie wolności (ze szczególnym udręczeniem) dwóch osób. - Ustalono, że były to przestępstwa popełnione w celu zastraszenia konkurencji, i w związku przestępczymi porachunkami – mówi prok. Marciniak.
Funkcjonariusze CBŚP zabezpieczyli w toku sprawy m.in. pistolet maszynowy „Skorpion”, wraz z magazynkiem, dwa pistolety maszynowe „PPSz”, strzelbę gładkolufową „Imperator”, pistolet samopowtarzalny „Walther”, a także kilkadziesiąt sztuk różnego rodzaju amunicji.
Prokurator Waldemar Cwynar, który miał odczytać akt oskarżenia, podkreślił jednak przed rozprawą, że nie postawiono zarzutu udziału w „grupie przestępczej o charakterze zbrojnym”.
Co ważne - również nie wszystkie oskarżone osoby mają zarzut działania „w zorganizowanej grupie przestępczej”.
Tymczasem już na sali sądowej okazało się, że część z ujętych na wokandzie oskarżonych osób, nie stawiła się przed wymiarem sprawiedliwości. Co więcej, jeden z oskarżonych - co wynikało z wypowiedzi sędzi, która powołała się na informacje z „jednostki penitencjarnej”- uciekł podczas wykonywanych prac i nie został zatrzymany. Ostatecznie sprawę odroczono do 18 lipca.
Co ważne, jak tłumaczy prok. Marciniak, niektórzy z oskarżonych usłyszeli zarzut zbrodni. - Tacy oskarżeni muszą być na rozpoczęciu rozprawy - zaznacza.
Początek procesu Arkadiusza Ł., pseudonim "Hoss". Szef mafii wnuczkowej