Byli skazańcami, których ułaskawił Putin w sierpniu ubiegłego roku po spędzeniu pół roku na wojnie w grupie Wagnera. Mówią, że ich szef, Prigożyn, osobiście wydawał rozkazy egzekucji i mordów.
Zastrzelił pięciolatkę
Jeden z nich, Azamat Uldarow, przyznał portalowi gulagu.net, że strzelił w głowę i zabił 5-letnią dziewczynkę. Opowiadał o okrucieństwach w Bachmucie i pobliskim Soledarze. - Przyjechaliśmy z ostatnią partią wagnerowców, 150 osób. Zabiliśmy wszystkich. Były tam kobiety, mężczyźni, emeryci i dzieci – mówił Uldarow.
Drugi z nich Aleksiej Sawiczow mówił, że po wizycie dziennikarzy dostali rozkaz mordowania cywilów. - Mieliśmy rozstrzelać od razu wszystkich, którzy mieli 15 lat i więcej.
Zastrzelili od 20 do 24 osób, z czego 10 to 15-latkowie i 17-latkowie. Sawiczow mówił, że byli zmuszeni wykonywać rozkazy, bojąc się, że w przeciwnym razie znów trafią do więzienia.
Są jeszcze w Rosji?
Szef grupy praw człowieka Gułag Władimir Osieczkin: - Azamat i Aleksiej są w Rosji, na sto procent nie są pod wpływem SBU [wywiadu ukraińskiego] ani CIA, ani nikogo innego.
Jeśli obaj więźniowie są w Rosji, w najlepszym wypadku trafią za kraty. Może ich jednak spotkać okrutna śmierć.
W listopadzie rosyjski więzień, Jewgienij Nużyn, trafił do Wagnera, potem przeszedł na stronę Ukraińców. Gdy wpadł w ręce kolegów, został zabity młotem kowalskim, co uwieczniono na filmie.
Prigożyn opisał Nużyna jako zdrajcę i powiedział, że „pies otrzymał psią śmierć”.
W podobny sposób skończył w lutym 2023 drugi dezerter wagnerowski, Dmitrij Jakuszczenko.
