Choć Pekin unika dostarczania Rosji broni i unika jawnej pomocy gospodarczej oraz twierdzi, że jest neutralny, to jednak chińskie media naśladują kremlowską propagandę, pomagają rosyjskiej gospodarce poprzez zakupy ropy, gazu i węgla, prowadzą wspólne ćwiczenia wojskowe z Rosją i zapewniają Moskwie dyplomatyczną osłonę w międzynarodowych organach, takich jak ONZ.
Nie pozostało to niezauważone w Europie Środkowej i Wschodniej, gdzie posunięcia Chin w czasie wojny i zadeklarowane w lutym partnerstwo z Rosją "bez granic" nadszarpnęły reputację Pekinu i spowodowały spadek przychylności do ChRL. Wyraźnym potwierdzeniem osłabienia wpływów Chin w naszym regionie jest decyzja Estonii i Łotwy, które 11 sierpnia opuściły tzw. format 16+1 - kierowaną przez Pekin grupę, która miała prowadzić regularne negocjacje z krajami Europy Środkowo-Wschodniej i rozszerzać chińskie wpływy w regionie (wcześniej wycofała się z tego Litwa). Od Kijowa przez Bukareszt po Tallin, kraje regionu - z których wiele ma własną historię z rosyjską okupacją i agresją – wyrażają sceptycyzm wobec Pekinu ze względu na jego stanowisko wobec inwazji 24 lutego. W Estonii minister spraw zagranicznych Urmas Reinsalu powiedział, że odmowa Chin potępienia inwazji Rosji na Ukrainę "była decydującym czynnikiem", że Estonia o wycofaniu się z grupy 16+1.
Kijów oburzony
Po tym jak ambasador Chin w Moskwie powtórzył, że Pekin uważa Stany Zjednoczone za głównego winowajcę wojny, Ołeksandr Mereżko, szef komisji spraw zagranicznych ukraińskiego parlamentu, wezwał do rewizji stosunków Kijowa z Chinami. Grupa ukraińskich deputowanych Rady Najwyższej ogłosiła utworzenie parlamentarnego komitetu, który ma promować bliższe więzi z Tajwanem i potencjalnie nawet otworzyć przedstawicielstwo Ukrainy w Tajpej. - Reakcja tajwańskiego narodu i rządu na pełnowymiarową inwazję Rosji była bardzo ważna dla naszego kraju - powiedziała Inna Sowsun, wiceszefowa opozycyjnej partii Gołos, która dołączyła do protajwańskiej grupy parlamentarnej.
Przed napaścią rosyjską Ukraina starała się budować silne więzi gospodarcze z Chinami, widząc w nich alternatywę dla Rosji. W 2013 roku podpisano nawet umowę o partnerstwie strategicznym. Gdy wybuchła wojna, ukraińscy urzędnicy na ogół unikali krytyki bliskich związków Chin z Rosją, od czasu do czasu wyrażając nadzieję, że Pekin mógłby wykorzystać swoje wpływy na Moskwę, aby pomóc w zakończeniu wojny - takie stanowisko wyraził na początku sierpnia prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla hongkońskiego dziennika „South China Morning Post”. Problem w tym, że od początku inwazji Zełenski nie może się doprosić rozmowy telefonicznej z prezydentem Chin Xi Jinpingiem.
Rządy w całej Europie Środkowej i Wschodniej również odchodzą od wcześniej przyjaznego Chinom stanowiska, a wiele z nich zaczęło zmieniać kurs przed inwazją Rosji. - To było od dawna przygotowywane - powiedział redakcji RFE/RL anonimowo urzędnik jednego z krajów bałtyckich. - Dla nas udział w grupie 16+1 nie miał już sensu. Nie napływały żadne inwestycje, a szkoda dla wizerunku była coraz większa.
Pierwotnie uruchomiony w 2012 roku i przyjęty z entuzjazmem w całym regionie format 16+1 był postrzegany jako szansa dla lokalnych rządów na przyciągnięcie chińskich inwestycji i skorzystanie z rosnącej globalnej pozycji Chin. Grupa rozszerzyła się o Grecję w 2019 roku i została przemianowana na 17+1, ale okazało się to być szczytem możliwości dla formatu dyplomatycznego, który obejmował 12 krajów UE.
Stosunki między Brukselą a Pekinem uległy w ostatnich latach zaostrzeniu w związku z kwestiami praw człowieka dotyczącymi nadużyć w Hongkongu i chińskich obozów internowania wobec Ujgurów i innych mniejszości muzułmańskich w prowincji Xinjiang. Podobnie wiele rządów państw Europy Środkowej i Wschodniej było sfrustrowanych brakiem chińskich inwestycji w ich krajach oraz rosnącym w Waszyngtonie i Brukseli poglądem, że format został zaprojektowany przez Chiny w celu stworzenia politycznych podziałów w UE.
Litwa jako pierwsza opuściła format w 2021 r., a następnie została uwikłana w dyplomatyczny spór na wysokim szczeblu z Pekinem w sprawie Tajwanu. Słowacja i Czechy nadal są w formacie, ale również zdystansowały się od Chin i budują relacje z Tajwanem.
W kwietniu Pekin próbował naprawić szkody, wysyłając Huo Yuzhena, specjalnego przedstawiciela Ministerstwa Spraw Zagranicznych ds. współpracy z Europą Środkowo-Wschodnią. Huo odwiedził osiem krajów regionu, ale spotkał się z letnim przyjęciem i odmówiono mu nawet spotkania z polskimi urzędnikami.
Nowa Europa a Chiny
W Rumunii w latach 2012-2015 podpisano z Chinami szereg umów i projektów inwestycyjnych, które jednak zostały zawieszone lub porzucone. Decyzja Bukaresztu o porzuceniu projektów takich jak elektrownia lub zablokowanie chińskiego udziału w infrastrukturze 5G pojawiła się w kontekście prowadzonej przez USA kampanii mającej na celu ograniczenie rozwoju tej technologii w Europie.
Andrei Tiut, dyrektor programowy Global Focus Center, think-tanku z siedzibą w Bukareszcie, powiedział RFE/RL, że chińskie wpływy w kraju w dużej mierze utknęły w martwym punkcie ze względu na "połączenie amerykańskiej presji i być może niewystarczających lub niejasnych korzyści dla Rumunii". Dodaje, że wojna na Ukrainie tylko "wzmocniła tę perspektywę", przypominając politykom, że bezpieczeństwo Rumunii jest związane z byciem częścią Zachodu i członkiem NATO.
W przeciwieństwie do krajów bałtyckich, Rumunia nie opuściła regionalnego formatu 16+1, ale Tiut mówi, że pozostaje miejsce na niuanse dotyczące tego, jak Bukareszt i inne kraje w regionie będą zarządzać więziami z Chinami w przyszłości. Wiele może zależeć od globalnych warunków gospodarczych w najbliższych latach, szczególnie w UE. Podczas gdy wiele rządów stara się ograniczyć swoje więzi z Chinami, inne je pogłębiają. Według ostatniego badania Niemieckiego Instytutu Gospodarczego, niemiecka gospodarka stała się bardziej zależna od Chin w pierwszej połowie 2022 r.
Tymczasem na Węgrzech rząd premiera Viktora Orbana kontynuuje pogłębianie więzi z Chinami i 12 sierpnia podpisał największą w historii Węgier umowę inwestycyjną z chińskim Contemporary Amperex Technology Co. Limited (CATL), największym na świecie producentem baterii. Inwestycja o wartości 7,6 mld dolarów pozwoli na utworzenie drugiego zakładu CATL w Europie, a rząd węgierski zakwalifikował fabrykę jako projekt priorytetowy, który pozwoli na stworzenie 9 tys. miejsc pracy.
źr. Radio Free Europe/Radio Liberty
