Co ambasador Izraela zrobił po wywiadzie w Kanale Zero? Relacja dziennikarza Roberta Mazurka

Ambasador Livne w mediach społecznościowych oraz konwencjonalnych wykazał się wyjątkową arogancją, natomiast Polakom domagającym się przeprosin – w tym wicemarszałkowi Sejmu Krzysztofowi Bosakowi - zarzucił antysemityzm. Na kanwie tych wydarzeń gospodarze Kanału Zero zdecydowali zaprosić ambasadora na antenę swojego programu. Polacy zastanawiali się, czy redaktor Robert Mazurek, legenda wywiadu radiowego, znany z ciętych pytań i ripost oraz z wsadzania polityków na miny, skłoni butnego Yacova Livne do przeprosin?

Ambasador Izraela napada na Roberta Mazurka

Jak się okazało, było wręcz przeciwnie. Robert Mazurek, choć przez większość widzów doceniony za świetny warsztat zawodowy zaprezentowany w komentowanej rozmowie, nie tylko nie zdołał wydusić z ambasadora Izraela należnych Polsce, a przede wszystkim rodzinie Damiana Sobóla przeprosin, ale – jak ujawnił w wideokomentarzu do swojego wywiadu – po programie został napadnięty przez swojego rozmówcę.

A na koniec zostawiłem państwu cymes. Otóż ta ta wzmianka, to wspomnienie o tym, że pani doktor Bryc uważa mojego gościa za pełnego antypolskich uprzedzeń putinistę wywołała w nim prawdziwą wściekłość. Ta wściekłość objawiła się dopiero po rozmowie. Tu moje drobne wytłumaczenie: otóż zdarzyło mi się w życiu przeprowadzić no zdrowo ponad 1000 wywiadów. Ludzie wychodzili z nich w różnym humorze – mniej lub bardziej szczęśliwi. Bywało tak, że wybiegali ze studia wściekli, jak wicepremier i minister Gliński, który wyrywał sobie z ucha kable, słuchawki i wybiegał z radiowego studia. Byli i tacy, którzy nie podawali mi ręki. Byli i tacy, którzy długi czas potem się do mnie nie odzywali. Ale nigdy nie miałem takiej sytuacji, że po rozmowie zrywa się gość, stoi koło mnie – tak, tak stoi [tu Mazurek gestem ukazał, że chodziło o postawę „nos w nos” i ok. 30 cm dystansu od twarzy do twarzy – dop. red.] i na mnie krzyczy. I wrzeszczy na mnie, i ma do mnie pretensje. Moi koledzy kamerzyści, którzy byli ze mną w studiu, byli zdumieni. Ja przyznam szczerze również. Rozumiem, że pan ambasador mógł nie być specjalnie szczęśliwy z powodu tego, jak ta rozmowa wyglądała, czemu bardzo jasno dawał wyraz. Jest jednak pewna różnica delikatna między niezgodą na to, że tak się to potoczyło a wrzaskiem i pretensjami, które właśnie pan ambasador wobec mnie wystosowywał w tej swojej bardzo ekspresyjnej formie.

Dziennikarz dodał, że nie wie tak naprawdę, o co chodziło ambasadorowi Livne. Z artykułowanych zarzutów dotarło doń jedynie tyle, że najwięcej żalu ambasador Izraela miał za przywołanie opinii dr Bryc oraz przypomnienie, jakie są jego korzenie. Mazurek nadmienił też, jakoby ambasador Livne powiedział mu, że zgodził się na wywiad, bo wiedział, kim Robert Mazurek jest i jakie są jego poglądy, ale finalnie to, co zrobił dziennikarz podczas rozmowy „to nie był antysemityzm, to było jeszcze gorsze”.

Wcześniej w swoim komentarzu Mazurek stwierdził, że „ta rozmowa mogła potoczyć się zupełnie inaczej”. Dziennikarz podzielił się swoimi niespełnionymi nadziejami, że ambasador Izraela Yacov Livne, korzystając z obecności na żywo w Kanale Zero, przeprosi za tragedię w Strefie Gazy i przyzna, że mu z jej powodu przykro. Dyplomata nie przeprosił jednak za nic, tragedię nazwał „nieszczęśliwym wypadkiem” i okopał się na pozycji, że Izrael przeprowadzi w tej sprawie własne śledztwo i nie zamierza dopuszczać do przeprowadzenia śledztwa międzynarodowego.

Ja jestem przyjacielem Izraela, choć nie jestem pewien, czy ambasador Livne nim jest. Raczej jestem przekonany, że ambasador Livne nim nie jest – zaczął swoje rozważania Mazurek.

Cały ten czas funkcjonowałem z łatą filosemity. Mi ona nie przeszkadzała, ale do ambasady Izraela dotarła i jak sądzę, a nawet wiem, był to jeden z powodów, dla których pan ambasador Livne zdecydował się udzielić wywiadu właśnie mnie – dodał dziennikarz, ubrany w koszulkę z podobizną zmarłego niedawno byłego ambasadora Izraela w Polsce, Szewacha Weissa, cenionego i lubianego w Polsce dyplomaty.

Ambasador Livne urodził się w Moskwie. To nie jest jego wina, bo każdy gdzieś się urodził. Tylko on tą rosyjskością – tak wierdzi dr Bryc, i chyba nie bez pewnej racji – tylko on tą rosyjskością do pewnego stopnia nasiąkł. Nasiąkł nią do tego stopnia, że takie rosyjskie, antypolskie spojrzenie zostało mu do dzisiaj. I to jest chyba ta największa różnica między Szewachem Weissem a moim środowym gościem – podsumował powód zdenerwowania swojego gościa Robert Mazurek.

Wywiad przeprowadzony przez Roberta Mazurka wzbudził falę komentarzy i od dwóch dni jest nadal na ustach widzów. Po nim ambasador Izraela wezwany został na dywanik przez polskie MSZ. Internauci podeszli jednak do sprawy bardziej surowo, domagając się usunięcia dyplomaty z kraju.

Pierwszy komentarz, jaki mi się nasuwa jest taki, że nikt nigdy nie zdołał zobrzydzić w moich oczach Izraela tak bardzo, jak zrobił to wczoraj ambasador Izraela. I to zohydzić w oczach osoby, która wcale nie miała ochoty na to, by Izrael był jej obrzydzany – podsumował Krzysztof Stanowski, założyciel i właściciel Kanału Zero.

Komentarz do wywiadu wzbudził jednak wątpliwości Marka Wróbla, komentatora politycznego i prezesa Fundacji Republikańskiej.

Ja wiem, że ambasador Livne chwilowo jest w polskim internecie bardziej nielubiany niż Putin, i trudno powiedzieć o nim coś pozytywnego, ale opowiadać o tym, co się działo poza kadrem, jest nieetycznie.

- Żydowski ambasador traktuje Polskę jak kolonię. Brawa dla p. Mazurka za bezwzględne dochodzenie prawdy! - napisał Waldemar Krysiak, publicysta.

Mocny komentarz, zarówno ze strony redaktora Mazurka jak i Krzysztofa Stanowskiego – napisał wicemarszałek sejmu Krzysztof Bosak.

- Wywiad Roberta Mazurka z ambasadorem Izraela w Kanale Zero wywołał gigantyczną dyskusję. Wywiad z ambasadorem w TVP Info, tego samego dnia, pozostał kompletnie niezauważony. Chyba dlatego, że ambasador poprowadził go, jak chciał. W Telewizji Polskiej – skomentował z kolei Krzysztof Feusette z tygodnika „Sieci”.

Jak słucham tego co mówi ambasador Izraela Livne, to przychodzą mi na myśl same niecenzuralne słowa. Jeszcze to pouczanie. Bezczelny facet – zniesmaczył się Marcin Dobski, dziennikarz portalu salon24.

Strefa Gazy jest aktualnie miejscem brutalnego konfliktu zbrojnego. 7 października siły palestyńskiego Hamasu zaatakowały cele w Izraelu, rozpoczynając kolejną odsłonę konfliktu palestyńsko – izraelskiego. Odwet Izraela trwa po dziś dzień. Rząd Benjamina Nethanjahu coraz głośniej oskarżany jest o celowe doprowadzenie w Strefie Gazy do kryzysu humanitarnego na szeroką skalę, utrudnianie ewakuacji cudzoziemców ze stref konfliktu zbrojnego, ataki wymierzone w uchodźców, a także uniemożliwianie działalności organizacjom pomocowym po zarzutach rzekomego wspierania terrorystów przez Agencję ONZ ds. Uchodźców Palestyńskich (UNRWA). Zachodni politycy coraz głośniej nazywają działania Izraela w Strefie Gazy ludobójstwem i celową eksterminacją Palestyńczyków poprzez zagłodzenie ich, a o ataku na konwój WCK mówią „zbrodnia wojenna”.