Coraz więcej przemocy w domach i na ulicach
Wystarczy kilka tygodni domowej izolacji, by pandemia dała o sobie znać, w wielu polskich domach. Od momentu jej wybuchu, pod koniec 2019 roku, rośnie skala zjawiska przemocy domowej. Dotyczy ona nie tylko osób dorosłych. Jak informuje UNICEF, zamknięte szkoły, przedszkola i inne placówki sprawujące opiekę nad dziećmi, a także edukacja na odległość, spowodowały, że dzieci straciły bezpośredni kontakt z nauczycielami, pedagogami i rówieśnikami oraz z dziadkami i dalszą rodziną - czyli wszystkimi, którzy niejednokrotnie są dnia nich jedynym wsparciem.
Sekretarz ONZ, António Guterres, ogłosił natomiast w ubiegłym roku, że według danych organizacji, wystarczyły zaledwie trzy miesiące kwarantanny i lockdownów, by liczba nowych przypadków przemocy uwarunkowanej płcią wzrosła na świecie o 15 mln. Niestety agresja coraz częściej przenosi się do przestrzeni publicznej, także w Polsce. Kiedy prześledzimy informacje, jakie napływają do nas ze strony służb mundurowych z różnych rejonów kraju, dojdziemy do wniosku, że z tym problemem mamy do czynienia niemalże wszędzie. O to, jak przedstawia się sytuacja w naszym regionie, pytaliśmy śląską policję.
- Niestety takie sytuacje mają miejsce dość często. Nie prowadzimy w związku z nimi statystyk, ale informujemy o tego rodzaju zdarzeniach na bieżąco za pośrednictwem naszych kanałów informacyjnych - mówi asp. Olaf Burakiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Jedna z nich miała miejsce na początku stycznia w Zabrzu. Pracownica agencji pocztowej została brutalnie pobita przez jednego z klientów, bo zwróciła mu uwagę na brak maseczki ochronnej.
Bandyta pobił w Zabrzu pracowniczkę poczty. Zwróciła mu uwag...
Okazuje się, że to właśnie upominanie osób, które nie zakrywają ust i nosa w miejscach publicznych, bardzo często staje się punktem zapalnym. Podobna sytuacja miała miejsce w ub. r., na Jasnej Górze, gdzie doszło do ciężkiego pobicia pracującego tam strażnika, ale też zaledwie kilka dni temu, w bielskim autobusie MZK, gdzie agresywna pasażerka pobiła z tego powodu kobietę.
Frustracja, niepewność i ograniczenia powodują, że narasta w nas agresja
Tę tendencję zauważają nie tylko służby mundurowe, ale również psycholodzy i socjologowie. Ich zdaniem narastająca w nas agresja, może być spowodowana m. in. tym, że żyjemy w coraz większym stresie.
- Tego typu ataki wynikają ze zmęczenia, frustracji, ograniczeń i ogólnego napięcia, które nam towarzyszy podczas pandemii. W pewnym momencie dochodzi do przesilenia, "tama" pęka. Frustracja ma swoje źródło w przewlekłym stresie, musi znaleźć gdzieś swoje ujście. W ten sposób rodzi się przemoc. To jest przyczyna tego, co aktualnie obserwujemy - mówi Agata Zygmunt, socjolożka Uniwersytetu Śląskiego.
Różnice dotyczące poglądów na temat szczepień, wprowadzanych ograniczeń czy reżimu sanitarnego, a także to, w jaki sposób te kwestie są przedstawiane w przestrzeni publicznej, niejednokrotnie pogłębia problem i umacnia podziały.
Nie przeocz
- Bardzo dużo zależy od tego, w jaki sposób o tym mówimy, jaki przekaz jest kierowany do społeczeństwa. Istotne jest to, czy potrafimy znaleźć ujście dla napięcia, które się w nas pojawia. Powinniśmy wszyscy zadbać o swoją higienę psychiczną i zdrowie - dodaje Agata Zygmunt.
Specjaliści zauważają również, że coraz mniej rzeczy nas powstrzymuje, w tym upatrując przyczynę wielu ataków. Czujemy społeczne przyzwolenie na podejmowanie działań, które kiedyś były społecznie nieakceptowalne.
- Z jednej strony jest to frustracja, spowodowana nierzadko ograniczeniami lub problemami ekonomicznymi, a z drugiej coś, co można nazwać rozzuchwaleniem. Kiedyś wielu myślało o tym, żeby kogoś uderzyć lub obrazić, ale jednak coś ich hamowało. Teraz się to luzuje - zauważa dr Maria Pietras, psycholog z Wyższej Szkoły Zarządzania Ochroną Pracy w Katowicach.
Nie przeocz
To, co narastało w naszym społeczeństwie na przestrzeni ostatnich lat, zostało błyskawicznie pogłębione przez pandemię. Coraz więcej psychologów i socjologów wskazuje na to, że ludzie czują się bezkarni jak nigdy wcześniej. Jak temu zaradzić? W tej sytuacji trudno o złoty środek.
- Kiedyś zwracałam uwagę osobom, które dopuściły się publicznie czegoś, co w moim przekonaniu jest nieakceptowalne. Teraz się boję. Nie robię tego i nikogo bym do tego nie zachęcała. Takie czyny muszą być karane. Konsekwencja jest tutaj kluczowa, bp poczucie bezkarności jest niebezpieczne. Należy takie działania potępiać, ale też o nich rozmawiać, wysyłać odpowiedni przekaz - przekonuje dr Maria Pietras.
Musisz to wiedzieć
- Nauczyciele przeżywają dramat przez prace, które spędzają im sen z powiek
- Biedronka, Lidl, Ikea i inni usuwają ten towar. Czasami możesz żądać zwrotu kasy
- Czerwona strefa w połowie śląskich miast. Tu jest najwięcej zachorowań
- Z tego sprzętu rezygnuje wojsko. AMW ogłasza przetarg atrakcyjnych przedmiotów ZOBACZ
Musisz to wiedzieć
- Nauczyciele przeżywają dramat przez prace, które spędzają im sen z powiek
- Biedronka, Lidl, Ikea i inni usuwają ten towar. Czasami możesz żądać zwrotu kasy
- Czerwona strefa w połowie śląskich miast. Tu jest najwięcej zachorowań
- Z tego sprzętu rezygnuje wojsko. AMW ogłasza przetarg atrakcyjnych przedmiotów ZOBACZ
