Chuligani spod znaku „Pasów” w środę wieczorem, a więc 24 godziny przed meczem dali się poznać z jak najgorszej strony w Bratysławie. Z kolei ci, którym zależy na futbolu, a nie na rozróbach, zjawili się w Dunajskiej Stredzie.
Słowaccy kibice, a właściwie węgierscy, bo Dunajska Streda to miasto o sporej liczbie mniejszości węgierskiej przyjęli ich gorąco. Zapełniły się ogródki piwne, razem siedzieli kibice DAC i Cracovii, wymieniali się koszulkami, zakładali okazjonalne, łączone szaliki obu klubów. Idylla. Trudno uwierzyć, w wydarzenia, które działy się dobę wcześniej. Ale trzeba wyraźnie oddzielić chuliganów od prawdziwych kibiców.
Pseudokibice z Krakowa wspierani przez kibiców Ajaksu Amsterdam stoczyli regularną bitwę z fanami Lewskiego Sofia, zespołu, który w I rundzie eliminacji Ligi Europy mierzą się z MFK Rużomberok. Policja zatrzymała 107 osób: 41 Polaków, 51 Bułgarów i 15 Holendrów. 17 osób zostało rannych w wyniku burd do jakich doszło na Starym Mieście. Pseudokibice zaczęli rzucać stołkami z kawiarnianych stolików, racami. Policja musiała zamknąć teren walk, interweniowały oddziały prewencji, straż pożarna, służby medyczne.
Polscy kibole i burda na Słowacji przed meczem Cracovii [ZDJĘCIA]
Według ustaleń portalu tvn24.pl w ręce policji wpadł między innymi Paweł W., były prezes oficjalnego stowarzyszenia kibiców Cracovii "Cracovia To My". Pełnił tę funkcję do stycznia. W. w sezonie 2018/2019 pełnił też w klubie funkcję SLO (ang. supporter liaison officer), czyli koordynatora ds. kontaktów z kibicami – został wskazany na to stanowisko przez stowarzyszenie kibiców. Był także prezesem Akademii Mistrzów Cracovii, która zajmuje się szkoleniem dzieci i młodzieży.
Rzecznik prasowy klubu nie chciał komentować sprawy. Pseudokibice zrobili Cracovii „niedźwiedzią przysługę”.
We wrześniu ubiegłego roku, gdy trwał protest kibiców przeciwko polityce klubu, jego prezes i właściciel Janusz Filipiak mówił nam tak: - Powiem szczerze, czego ja się boję. Załóżmy, że będziemy walczyć o wyższe cele i dojdziemy do europejskich pucharów. I pojawia się sytuacja, jaka zdarzała się w Legii wiele razy, że kibole w meczach międzynarodowych zachowują się tragicznie. I tego chciałbym uniknąć, bo wtedy wszystko traci sens. I to wyjaśnia, dlaczego duże firmy prywatne, polskie czy międzynarodowe, nie chcą sponsorować piłki. Wyłożysz dużą kasę, dochodzisz do gry o jakąś Ligę Mistrzów i potem kibole niweczą cały ten wysiłek. Jaki jest więc sens wykładania niemałych przecież pieniędzy?
Oburzony wydarzeniami był burmistrz Bratysławy Matus Vallo, który powiedział słowackim mediom: - Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy łączą sport, rozrywkę lub relaks, z przemocą i zniszczeniem wszystkiego, co im przeszkadza.
Jednocześnie burmistrz zapewnił, że szkody zostaną bardzo szybko naprawione i teren wróci do stanu sprzed „inwazji”.
Do Dunajskiej Stredy dotarło 635 kibiców Cracovii, którzy mieli inne priorytety – nie wszczynanie awantur, ale dopingowanie swego zespołu. Tyle miejsce przeznaczyli organizatorzy meczu na MOL Arenie, dla fanów z Krakowa. Do tego doszło 200 miejsc na trybunie VIP. Kibice zachowywali się już wzorowo. Część osób weszło na stadion po kupnie biletów, które pojawiły się w wolnej sprzedaży. Miejscowi fani DAC przyjęli ich bardzo dobrze. Klub z Dunajskiej Stredy jest mocno wspierany przez Węgrów, którzy są pokojowo, a wręcz przyjaźnie nastawieni do Polaków.
