Mariusz Błaszczak ogłasza zakupy z Korei Płd.
W wywiadzie, jakiego wicepremier i minister obrony narodowej udzielił tygodnikowi „Sieci”, Błaszczak zapowiedział, że Polska dokona znaczących zakupów broni z Korei Południowej.
Do polskiej armii mają trafić czołgi K2 (tzw. „czarne pantery”) w liczbie co najmniej 180 egzemplarzy.
– Już w tym roku trafią do nas pierwsze egzemplarze, w sumie w pierwszej partii ma to być 180 czołgów; docelowo te czołgi będą produkowane w Polsce – powiedział wicepremier „Sieciom”
Polska ma także kupić 48 samolotów bojowych FA-50.
Bartłomiej Kucharski: Może to być duże wzmocnienie dla polskich sił zbrojnych
Adam Kielar, polskatimes.pl: Jakim wzmocnieniem dla polskiej armii będą te zakupy z Korei?
Bartłomiej Kucharski: Będzie to bardzo duże wzmocnienie, szczególnie przydadzą się czołgi K2, z tego względu, że oddaliśmy już prawie wszystkie T-72 Ukrainie, a prawdopodobnie, według niepotwierdzonych informacji, trafiły tam także PT-91, więc może tak być, że do końca roku pozbędziemy się około 500 czołgów, czyli większości tych, które teraz posiadamy. Więc jeśli te terminy dostaw faktycznie byłyby takie atrakcyjne i szybkie, to byłoby to duże wzmocnienie.
Czym charakteryzują się czołgi K2?
Nie są to może najlepsze czołgi na świecie, ale charakteryzują się bardzo dużą siłą ognia, bardzo wysoką mobilnością, bardzo dobry system kierowania ogniem, ale nieco gorszą ergonomię i są relatywnie słabo opancerzone, ze względu na to, że przeciwnikiem Korei Południowej jest Korea Północna, która sprzęt ma jaki ma. Docelowo w Polsce ma być produkowana udoskonalona wersja, która ma mieć te wady wyeliminowane.
O zakupach z Korei, w tym czołgów, mówi się od jakiegoś czasu. Pojawiały się opinie, że posiadanie różnych rodzajów tych pojazdów może być problematyczne. Czy faktycznie to może być problem?
Większość państw zachodnich stara się mieć jeden typ czołgu. W USA mamy wyłącznie Abramsy, w Niemczech Leopardy, we Francji Leclerki itd. De facto posiadanie wielu typów czołgów jest aberracją bądź wynikiem pewnego przymusu ekonomicznego. Zazwyczaj jest tak, że nie są to – jak ma być u nas – dwa typy równorzędne lub nawet trzy – Abrams, K2 i Leopard, tylko część czołgów jest starsza, a część nowsza. Dobrym przykładem jest Grecja, która eksploatuje starsze amerykańskie czołgi M48 i M60 oraz nowsze niemieckie Leopardy 1 i 2. Te starsze są w jednostkach mniej priorytetowych, a w tych ważniejszych są wozy nowocześniejsze. To by miało sens, tak jak do tej pory u nas nowoczesnymi były Leopardy, a starszymi T-72 i PT-91.
A jak pan oceni zakup samolotów FA-50?
Właściwie jedyną zaletą tych samolotów jest cena. Owszem, wyglądają one jak F-16, ale bardziej przypominają one repliki ekskluzywnych samochodów sportowych, składanych przez pasjonatów z podzespołów zwykłych pojazdów. FA-50 ma znacznie mniejszy zasięg niż F-16, znacznie mniejszy udźwig, jest wolniejszy, może przenosić podobne uzbrojenie, ale mniej.
Polska ma wystarczającą liczbę pilotów do nowych maszyn?
Szkolenie pilotów jest kosztowne, sam pilot musi otrzymywać odpowiednio wysokie wynagrodzenie ze względu na swoje kwalifikacje, z raportu NIK wynika, że ze szkoleniem pilotów są problemy, z tego co ja wiem, to są także problemy z wystarczającym zapasem lotników do obecnie eksploatowanych samolotów, więc bez dużych zmian systemowych, to może być tak, że FA-50 będą latać na defiladach, względnie będzie jeden pilot na dwa samoloty.
Rozmawiał: Adam Kielar
rs
