Czy chcę zostać babcią? Niekoniecznie

AT
Nie jestem jeszcze gotowa na to, żeby zostać babcią. A ty? Okazuje się, że pewne problemy są uniwersalne. Przeczytajcie co o roli babci myśli pewna Brytyjka, która opisała swoje rozterki na łamach "The Sudany Timesa".

Od czterech miesięcy jestem babcią, ale czuję, że jeszcze nie dojrzałam do tej roli. Co, ja babcią? Jak mogło do tego dojść? Wprawdzie moje przyjaciółki już od dawna pieją hymny o tym, jak to cudownie jest mieć wnuki, jak to zupełnie straciły dla nich głowę i są po prostu wniebowzięte, ale ja zawsze uważałam, że mnie to nie dotyczy. Nie zmieniłam nawet zdania po tym, kiedy usłyszałam, że zostanie babcią jest nagrodą od Boga za to, że się nie zabiło własnych dzieci. Zdecydowanie jestem do tej sprawy nastawiona sceptycznie.

Jestem za młoda
Po prostu, nie jestem gotowa na to, żeby być babcią. Jeszcze nie. Być może wózek zmieści się w naszym przedpokoju, ale na razie tam wciąż stoją trzy rowery. I nie mam ochoty wynosić ich do piwnicy. Prawdę mówiąc dopiero co zdążyłam oswoić się z faktem, że jestem matką i myślę, że w tej roli wciąż mam wiele do zrobienia. Wprawdzie moje najstarsze dziecko jest już po 30. , ale ja ciągle jestem sztywnieję ze zdenerwowania, kiedy ona wyjeżdża na trekking, albo w lutym pływa w jeziorze, gdy temperatura na dworze nie przekracza 3 st. C. Przerażeniem napawa mnie sama myśl o tym, że wszystko mam zaczynać od początku z kolejnym w moim życiu niemowlęciem. Nie, to stanowczo za dużo i stanowczo za wcześnie. Dopiero niedawno pozbyliśmy się dziecinnych łóżeczek, rowerka na trzech kółkach, hulajnogi i wrotek, ponieważ żadne z naszych dzieci już ich nie potrzebowało No, i dziś żaden młody rodzic nie zechce dla swoich dzieci zabawek, kupionych przed trzydziestu laty.

Tak, lata lecą. Jedna z moich znajomych rozpaczała, że jej troje dzieci zdążyło dorosnąć i wyprowadzić się z domu, a ona nawet nie rozpakowała stołu do ping - ponga, który kiedyś dla nich kupiła. Rodzicielstwo takie właśnie jest - czas pędzi i dzieci mieszkają już osobno, kiedy nagle zdajemy sobie sprawę, że zapomnieliśmy ich nauczyć podstawowych rzeczy i tego jak sobie dawać radę z życiem - płacić rachunki, przepychać zapchany zlew, wypełniać PIT-y.

Nie miałam szansy cierpieć na syndrom pustego gniazda, bo ono tak naprawdę jeszcze nigdy nie było puste. Mój 25. letni syn ciągle mieszka w swoim pokoju na poddaszu, podobnie jak 34 letni syn mojej przyjaciółki. Obaj kilka razy się wyprowadzali i wracali tak jak to teraz robią młodzi ludzie, kiedy życie poza domem okazuje się za trudne. W naszych sypialniach wciąż przewracają się ich rzeczy, książki, płyty CD i elektroniczne akcesoria. Mają u nas bezpłatny magazyn, który daje im poczucie bezpieczeństwa i utwierdza w przekonaniu, że mogą wrócić w każdej chwili - co bardzo często robią.

Nie mam czasu dla wnuka
Poza tym, ja nie siedzę bezczynnie marząc tylko o tym, by niańczyć niemowlaka. Szczerze mówiąc, nie mam kiedy zipnąć, stale gonią mnie jakieś terminy. Wszystkie poradniki dla babć podkreślają, że "czas to najcenniejsze, co dziadkowie mogą podarować swoim wnukom". Nie będę pod tym względem ideałem, już to wiem i już czuję się z tego powodu winna.
Babcie w bajkach zawsze mieszkają w czyściutkich, przytulnych domkach, z uśmiechem czekają na wnuki i pieką dla nich ciasteczka, pachnące czekoladą. Takie bajki utwierdzają dzieci w błędnym przekonaniu, że babcia powinna być zawsze na miejscu. Miałam babcię, która przez całe dnie siedziała w fotelu przed kominkiem, ale ona była całkiem głucha i miała problemy z poruszaniem się. Z kolei, moja druga babcia była bardzo aktywna, niezależna i zawsze zajęta .Zajmowała się ogrodem, piekła ciasto, albo robiła dżemy, a jak przechodziłam odrę, a potem świnkę, stawiała się w naszym domu z butelką Amolu, który uważała za panaceum na wszelkie dolegliwości. Jedyne co moje babcie miały wspólnego to, to, że obie były posiwiałymi wdowami i wydawały mi się strasznie stare - pewnie miały pięćdziesiąt parę lat kiedy się urodziłam.

Może tak. Od czasu do czasu
Wzorzec babci XXI wieku jest zupełnie inny. I ja, i moje przyjaciółki wciąż pracujemy, mamy mężów, a - dzięki osiągnięciom współczesnych koncernów kosmetycznych - ani jednego siwego włosa.

Mimo to, wszystkie się staramy. Ja czytam podręczniki dla babci, próbując zapamiętać polecane przez nie zasady: "Nie zachowuj się tak, jakby to było twoje dziecko. Zachowaj dystans". Albo: "Córki czasami potrzebują rady, ale częściej jej nie potrzebują" itp., itd. Podobno teraz dominują dwa wizerunki babć - jedna ma włosy związane w kok i stale zamiata podłogę, druga jest szczupłą, elegancką blondynką w futrze z norek i upomina się o gin z tonikiem. Obawiam się, że nie przypominam, żadnej z nich.

Nie piekę ciast, nie robię na drutach, nie lubię ginu, ale może kiedyś… Za to mogę kupić psa, domek dla lalek, albo kolorowanki. I mogę poczytać dziecku bajkę, to było moje ulubione zajęcie, kiedy byłam młodą mamą. Na razie moja 4-miesięczna wnuczka tylko gaworzy, śpi, albo ryczy po nocach, więc te moje plany to tylko teoria. Ale za jakiś czas spróbuję być dobrą babcią, przynajmniej od czasu do czasu.

Wróć na i.pl Portal i.pl