Czy można kochać Polskę, nie lubiąc kiełbasy?

Adam Buła
sieciprawdy.pl
Spuściłem z oczu rzeczywistość na chwilę, i wystarczyło, bym musiał mozolnie potem ustalać, czy białe dalej jest białe i co w tym czasie porabiało czarne. Serio – z marszu dałem się wkręcić w przeróbkę okładki znanego tygodnika, gdzie żona kandydata zapewnia: „Mój mąż kocha kiełbasę”. W oryginale jest: „mąż kocha Polskę”. Jesteśmy w połowie dowcipu, bo zaraz potem okazało się, że kandydat dawał się właśnie wkręcać w kiełbasę, tyle całkiem w jego buzi, ile całkiem nie w porę.

Naprawdę zależy mi, żebyście zabrali się ze mną w rekonstrukcję 72 godzin (piszę to w środę, 26.02, wieczorem). Nie twierdzę, że wpadłem w jakąś króliczą norę od Alicji. Dowiodę za to, że otacza nas stado wariatów usiłujących nam  wmówić, że WŁAŚNIE STAMTĄD WRÓCILI.

Zimna analiza idzie tak. Karol Nawrocki do teraz jest pustym naczyniem, do którego sztabowcy PiS wleją poglądy jakoś do połowy marca – takie, jakie im akurat wyjdą z sondaży. Na razie Karol ma robić za swojskiego junaka i patriotę.

Tygodnik „Sieci” braci Karnowskich z kolei znany jest z tego, że ściga się z „Gazetą Polską” rodziny Sakiewicza na bardziej porąbane, chamskie, głupie, whatever tu wstawisz – okładki.

Gdybym w takim krajobrazie zobaczył 1. stronę tygodnika „Sieci” z żoną Nawrockiego mówiącą: mój mąż kocha banany – to od razu wiedziałbym, że to złośliwa podróbka. Bo banan, jako taki, z istoty jest transseksualny, więc jakby odpada. Za to kiełbasa jest w samym środku tej dość buraczanej w sumie opowieści o swojskim, ale jednak trochę lepszym Karolku – wielkim polskim patriocie.

Więc gdyby zestresowanym z powodu lipnych faktur, o których oni wiedzą, ale jeszcze nie wiedzą, czy już wiedzą o nich „bodnarowcy” – gdyby tym patriotom przyszło na myśl, że kiełbasa jakoś pomoże, to wszyscy wrzuciliby w ciągu godziny do sieci fotki, że właśnie tę kiełbasę żrą, a kto akurat nie żre, ten jest tuskowo / unijno / niemiecko / ruski zdrajca.

Tyle teoria. Bo nadrabiając informacyjne braki, szybko musiałem wpaść na filmik Nawrockiego, na którym kandydat tę kiełbasę na wizji literalnie nadgryza. To migawka ze standardowej, kampanijnej, minutowej sklejki: kandydat w gronie zwolenników, kandydat  przemawia, kandydat ściska, kandydat… zwiedza masarnię i kosztuje miejscowego produktu.

Poszłoby bokiem, gdyby nie trzeźwa w sumie uwaga, że kandydat wrzuca ten filmik w dniu trzeciej rocznicy wybuchu wojny na Ukrainie, o czym z kolei kandydat ani be, ani me. Co wpisuje się w uwagę wyżej, że kandydat dopiero ma powiedzieć, co myśli, bo dotychczasowe próby słabo szły (nie podpiszę kompromisu aborcyjnego, Ukraina won z Unii, szczepionki są be i na polio i na palio, i nieważne, że nie widzę różnicy, bo za to wyciskam 150 kg z przysiadu… (albo siadu, kto normalny to ogarnia?).

***

Zaraz obok rzucają mi w oczy akcję: Tusk gra w ping-ponga i obiera ziemniaki, zamiast przewodzić Europie, a polska prezydencja w Unii to kpina i festiwal straconych szans, a USA i Trump liczy się tylko z kolegami z PiS. OK, to jeszcze łapię, bo ostatnie, co widziałem, to apele Tuska, by nie wyśmiewać prezydenta Dudy za 10-minutowy szczyt na zapleczu z prezydentem Trumpem. Więc jest akcja – jest reakcja.

Ale ten spicz z Mateckim - no to już sorry. To, co teraz przeczytacie – pochwalę się – to zdanie, które rzuciłem temu ohydnemu hejterowi wtedy, kiedy jeszcze był „mocny”, za rządów jego kumpli z „Solidarnej Polski”: nie ma w polskiej przestrzeni publicznej większego szkodnika niż Dariusz Matecki. Człowiek zły, brzydki i skorumpowany. EOT

I on mi teraz rzuca frazę, że nie ucieknie za granicę przed zarzutami, choćby mógł, bo ma małe dziecko i chce mu się pochwalić, jaki twardziel był. Nie tak jak Romanowski. (Choć akurat Romanowski na etapie, na jakim dziś jest Matecki – mówił Mateckim, że nie ucieknie).

I że Matecki nie będzie komentował zarzutów prokuratury, bo to stek bzdur, a on jest ci prześladowany za politykę.

Policz znaki czytelniku. Proste: „nie kradłem” – zajmuje naprawdę mniej miejsca niż te jego obszerne #prdl o prześladowaniach za poglądy.

***

I tak mega mi się podoba, że złodzieje i siewcy nienawiści zaczynają mieć realne kłopoty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świat żegna Franciszka. Tłumy wiernych na Placu św. Piotra

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

699
Nie da się no nie da się i już.
R
R
Przemilczana decyzja UE o mieszaniu żywności z robakami nijak się ma do jedzenia kiełbasy, chyba że teraz robaki będą "kiełbasą wyborczą" ale odwagi brak.

Podobnie jak brak będzie relacji o żołnierzach wyklętych przez Tuska i Trzaskowskiego.
A
Adam Buła
1 marca, 0:46, konger:

Panie Buła, "kiełbasa w ustach Nawrockiego" (jak to pan określił) nie razi tak jak "konserwatyzm" Trzaskowskiego czy 650 mld zł na inwestycje obiecywane przez Tuska (jest to zaledwie 16%PKB, a za "reżimu PiS" wydano ponad 18%. To nie ja, to Dariusz Rosati). I jeszcze jedno - dlaczego was tak boli to dziesięciominutowe spotkanie Duda - Trump? Niech pan napisze coś o trzygodzinnym spotkaniu Tusk - Trump o które usilnie zabiegał prezydent USA.

pełna zgoda z kilku uściśleniami. PiS dostał w 2015 r. poziom inwestycji 20,4 %, obiecał twardo poziom 25 % i zjechał do 16,8. A teraz te 650 mln Tuska to rzeczywiście ledwie powrót do 18 %. Spotkanie Duda - Trump mnie mnie ani "nas" nie boli - to Karnowski apeluje o śledztwo, czy Republika ośmieszyła Dudę specjalnie czy z głupoty.

k
konger
Panie Buła, "kiełbasa w ustach Nawrockiego" (jak to pan określił) nie razi tak jak "konserwatyzm" Trzaskowskiego czy 650 mld zł na inwestycje obiecywane przez Tuska (jest to zaledwie 16%PKB, a za "reżimu PiS" wydano ponad 18%. To nie ja, to Dariusz Rosati). I jeszcze jedno - dlaczego was tak boli to dziesięciominutowe spotkanie Duda - Trump? Niech pan napisze coś o trzygodzinnym spotkaniu Tusk - Trump o które usilnie zabiegał prezydent USA.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl