Było nie dawać gotówki
Włodzimierz Cimoszewicz stwierdził w TVN 24, że powodzianom lepiej nie dawać gotówki do ręki, bo nie wiadomo, na co ją wydadzą. Może to i racja, ale lepiej chyba też podczas powodzi nie dawać mikrofonu Cimoszewiczowi. Ponoć jego widok na powodzian nie działa kojąco.
Piątek zły jest na początek
Szacowni koledzy dziennikarze zauważyli pewną prawidłowość, a następnie zaczęli przedstawiać jej skomplikowane politologiczne egzegezy. Otóż Bronisławowi Komorowskiemu maleje w piątek. We wszystkie dni jako tako wypada, a w piątek kiepsko. Gdyby wybory odbywały się w piątek, byłoby z nim marnie, na szczęście od soboty mu rośnie. Teraz pora na przeanalizowanie wpływu na preferencje wyborcze Polaków plam na słońcu, prądów morskich i wymiany handlowej między Polską a Antiquą i Barbudą.
IPad zamiast kombajnu
Waldemar Pawlak w kampanijnym ferworze zaproponował, by uczniowie zamiast książek otrzymywali iPady. Oczywiście zorganizować miałoby to państwo. Powinien im lepiej obiecać PlayStation, wtedy mógłby faktycznie wygrać. Wystarczyłoby dodatkowo dokonać drobnej korekty w konstytucji i przyznawać pełne prawa obywatelskie, w tym wyborcze, od szóstego roku życia.
Czołówka z Odrą
Znajoma opowiadała mi kiedyś o zabawie, którą uwielbiali jej koledzy, gdy byli mali. Wsiadali na motorynki Komary albo motorowery Ogar, jechali z dwóch przeciwnych kierunków na czołówkę. Przegrywał ten, kto wymiękł i wcześniej skręcił, by uniknąć zderzenia. Pewnego dnia dwóch chłopców skręciło w ostatniej chwili w jedną stronę, zderzyli się i znaleźli w szpitalu, a zabawą zainteresowali się dorośli, którzy pozabierali pociechom ich jednoślady. Historia ta jakoś mi się przypomniała, gdy patrzyłem na zalany wodą wrocławski Kazanów, wciąż zabudowywany, pomimo że wiadomo, iż co trochę go zalewa Odra. Jednak dorośli są mądrzejsi od dzieci - na zderzenie czołowe wysyłają innych, a nie siebie.
104 proc. na Napieralskiego
Ekipa Grzegorza Napieralskiego postanowiła ujawnić prawdę o preferencjach wyborczych Polaków i przeprowadziła własne badanie, co prawda - na terenie Włocławka. Skończyło się sukcesem, bo wygrał Jarosław Kaczyński, ale Napieralski byłby z nim w drugiej turze. Badanie okazało się bardzo skuteczne. Tak rozbawiło Polaków, że popularność Grzegorza Napieralskiego skoczyła dwukrotnie.
Głos sarny
Bronisław Komorowski zdecydował się na ogólnonarodowe pojednanie. Ze zwierzyną. Zrezygnował z polowań, by pozyskać głosy zwierzyny leśnej - saren, dzików tudzież zajęcy. Co prawda animalsów jakoś do siebie do końca nie przekonał, za to wkurzył myśliwych, którzy poczuli się ludźmi niegodnymi. Mimo wszystko spore poświęcenie. Teraz czas, by Jarosław Kaczyński przestał jeść mięso, co - znając jego stosunek do zwierząt - powinno przyjść mu z łatwością, a Grzegorz Napieralski jeść w ogóle, co też nie powinno być trudne, biorąc pod uwagę, że nie takie cuda już SLD w Polsce wyczyniało.
Sejm w gumiakach
Urodziwa posłanka Joanna Mucha zapowiedziała na łamach "Pani", że nie będzie już grzeczną dziewczynką, i pokazała nogi. Oj, coś nasz Sejm ma pecha do tych posłów z inteligenckiego Lublina. Choć mimo wszystko fakt, że po erze Palikota nadejdzie era Muchy, przynajmniej pod względem estetycznym jest nieco pocieszający. Nawet jak Mucha jest odziana w ekskluzywne gumiaki.