Skrzydłowa dodała, że obrona rywalek jest formacją trudną do przejścia. "One silnie klinczują i dużo biegają" - stwierdziła.
Jej zdaniem największą uwagę trzeba poświęcić liderce drużyny Biance Bazaliu, która dysponuje dobrym rzutem z dziewiątego metra i umiejętnie współpracuje z kołem. Z kolei klubową koleżanką Michalak jest Andrea Popa.
"One jak nie będą wiedziały co zagrać, to Popa pobiegnie z piłką do ataku, do samego końca. Mają też solidne bramkarki. Dobrze znamy te dziewczyny" - przyznała.
Reprezentację Rumunii w ostatnim okresie definitywnie opuściło kilka zawodniczek, z Cristiną Neagu na czele.
"Przed mistrzostwami rozmawiałam z rumuńskimi piłkarkami i one przyznawały, że nie są pewne siebie. W turnieju, zwłaszcza po zwycięstwie nad Szwecją, to się bardzo zmieniło" - powiedziała.
Michalak przyznała, że kluczem do sukcesu we wtorek będzie jak najmniejsza liczba prostych błędów. Wyeliminowanie niepotrzebnych podań w aut, ale też tych umożliwiających kontry rywalkom.
"To nasz ostatni mecz i chcemy go zakończyć zwycięstwem. Pamiętajmy jednak, że awansowałyśmy do drugiej rundy, a to nie zdarzyło się od dziesięciu lat" - podsumowała.
Monika Kobylińska potwierdziła, że Rumunki, pozbawione kilku gwiazd, dalej są solidnym zespołem.
"W lidze rumuńskiej często gram z reprezentantkami tego kraju. Na analizie wideo podzielę się moim doświadczeniem o przeciwniczkach. One teraz lepiej grają jako zespół. Dużo piłek posyłają do koła" - oceniła zawodniczka CSM Bukareszt, ligowego lidera.
Kapitan biało-czerwonych uważa, że wykorzystanie potencjału jaką ma reprezentacja, pozwoli wygrać spotkanie.
"Ten turniej to możliwość zebrania bardzo dużego doświadczenia. Nie często była okazja tak długo grać w turnieju. Po porażce z Czarnogórą zespół był rozczarowany. Wygrana w ostatnim występie na mistrzostwach pozwoli nam wrócić do kraju w dużo lepszych humorach" - skwitowała.
Początek wtorkowego spotkania w Debreczynie Polska - Rumunia o godz. 15.30.
(PAP)