Desperacka ofensywa ziobrystów. Jak Solidarna Polska próbuje wstrząsnąć PiS-em

Witold Głowacki
Witold Głowacki
K_kapica_afk
Solidarna Polska wciąż próbuje popychać Zjednoczoną Prawicę do otwierania nowych frontów. Politycy tej partii stale starają się dowieść wyborcom, że są twardsi, bardziej zdeterminowani, pewniejsi moralnie i bardziej oddani ideałom prawicy od swych kolegów z PiS. O co tu właściwie chodzi?

Zbigniew Ziobro i jego ludzie stanowią dziś na pierwszy rzut oka to najbardziej hałaśliwe, radykalne i jakobińskie w dążeniach skrzydło Zjednoczonej Prawicy. Kiedy jednak przyjrzymy się im bardziej uważnie, zobaczymy, że ten rewolucyjny gniew, który zdaje się ich prowadzić, jest podszyty lękiem i frustracją.

Owszem, Ziobrze udało się skupić w swych rękach ogromną - i potencjalnie niebezpieczną nawet dla koalicjantów - władzę nad prokuraturą, do tego trzeba dodać znaczący wpływ na sądownictwo, nie do pogardzenia były też osiągnięcia ziobrystów w zakresie kontroli nad państwowymi spółkami z okresu rządów Beaty Szydło. Pięć lat wewnątrzkoalicyjnej walki o wpływy nie doprowadziło jednak do osiągnięcia podstawowego celu.

Ziobro wciąż jest daleko od realizacji swego największego marzenia - o przywództwie w obozie prawicy. W PiS za to stale idą w górę akcje jego głównego konkurenta - Mateusza Morawieckiego. Choć szanse na przejęcie PiS są mniej niż iluzoryczne, niezbyt kusząca jest również perspektywa ewentualnego pełnego usamodzielnienia się w polityce. Solidarna Polska wprowadziła wprawdzie do Sejmu w ostatnich wyborach 18 posłów, co było znacznym postępem w porównaniu z ósemką z poprzedniej kadencji, jednak zdecydowanie nie jest pewne, czy ten względny sukces byłby możliwy do powtórzenia bez list wyborczych Zjednoczonej Prawicy. Co najgorsze zaś - choć 18 posłów w zupełności wystarcza, by w sytuacjach kryzysowych szachować Jarosława Kaczyńskiego niewypowiedzianą choćby groźbą zerwania koalicji, to jednak nie jest wcale powiedziane, że trwale odstraszy to prezesa PiS od podjęcia próby wrogiego przejęcia politycznych aktywów Ziobry. Przeciwnie - taka możliwość jak najbardziej istnieje, co musi być dla Ziobry prawdziwie frustrujące.

Traci jednak ten, kto chociaż nie próbuje. To właśnie może tłumaczyć tę skłonność do ryzyka, która uwidacznia się w ostatnich miesiącach w działaniach ziobrystów.

Ziobro i jego ludzie dość stale domagają się od swych koalicjantów szarpania cuglami i trzaskania batem po plecach politycznych i pozapolitycznych przeciwników. Stale też starają się dowieść, że są od koalicyjnych kolegów z PiS twardsi, bardziej zdeterminowani i - co najważniejsze - niezłomnie wierni ideałom narodowo-katolickiej prawicy.

Tak jest i dziś, gdy na czele krucjaty przeciw środowiskom LGBT maszerują - z mieszanymi, straszno-śmiesznymi skutkami - Sebastian Kaleta, Jan Kanthak i Jacek Ozdoba. Dotyczy to jednak również szeregu innych kwestii. Kiedy szukamy polityka Zjednoczonej Prawicy najgłośniej nawołującego do repolonizacji mediów, natychmiast natrafiamy na Janusza Kowalskiego z Solidarnej Polskiej. Kto próbował wymusić na rządzie wypowiedzenie konwencji antyprzemocowej - co mogło przynieść jedynie kolejne kłopoty na forum międzynarodowym? Oczywiście ziobryści. Kto prowadził regularną wojnę z gowinowskimi ministrami wspierającymi Morawieckiego - bez sukcesów w wypadku wicepremier Jadwigi Emilewicz, ale kto wie czy nie zwycięską, jeśli chodzi o Łukasza Szumowskiego? Nie kto inny niż Zbigniew Ziobro ze swymi ludźmi. Dodajmy do tego regularne wymachiwanie szabelką pod adresem Komisji Europejskiej (co w czasie, gdy decydują się losy wielomiliardowych unijnych funduszy na rzecz walki z ekonomicznymi skutkami pandemii nie jest rzeczą szczególnie rozsądną) albo próbę spacyfikowania organizacji pozarządowych, a wyłoni nam się niemal pełny obraz z ostatnich tygodni i miesięcy.

Choć jest zupełnie jasne, że to element rozgrywki wewnątrz koalicji, ziobryści za każdym razem przyjmują pozy Katonów z moralnych wyżyn gromiących zgnuśniałe i coraz bardziej oswojone (ich zdaniem) szeregi pisowskiego mainstreamu. W ostatnich tygodniach ludzie Ziobry usilnie więc przekonują dziennikarzy i komentatorów, z którymi maja okazję rozmawiać, że toczą z PiS spór o charakterze wyłącznie ideowym, że w ten sposób ścierają się dwie wizje prawicy i jej przyszłości. Nie wydaje się, żeby jak dotąd odnieśli jakieś szczególne sukcesy w budowie tej narracji - choćby wśród dziennikarzy.

Dla rozgrywających w PiS jest zaś oczywiste, że znacznie bardziej niż o idee chodzi jednak o to, że to Mateusz Morawiecki, a nie Zbigniew Ziobro rośnie na następcę Jarosława Kaczyńskiego. I że to on, a nie Ziobro jest już tylko o krok od pozycji nowego wiceszefa PiS. Zbigniew Ziobro chciał zjednoczenia Solidarnej Polski z PiS. Członkowie i parlamentarzyści SP staliby się członkami PiS, on sam zaś wiceprezesem partii. Tak właśnie miała wyglądać droga powrotu Ziobry do roli „delfina”, potencjalnego następcy Jarosława Kaczyńskiego jako przywódcy polskiej prawicy. Tak właśnie postrzegano Ziobrę w latach 2005-2007, z kolei nieco późniejsze strącenie go z tego piedestału doprowadziło do rozłamu w PiS i powstania Solidarnej Polski. Teraz historia miała zatoczyć koło.

Ziobro sondował grunt pod tę operację już w poprzedniej kadencji, jednak spotykał się z odmową. W zeszłorocznych wyborach Solidarna Polska poprawiła swój stan posiadania - Ziobro rozporządza teraz większą liczbą posłów - spróbował zatem jeszcze raz. Choć dla Jarosława Kaczyńskiego taki ruch oznaczałby uporządkowanie niekiedy kłopotliwej sytuacji w koalicji, nie zdecydował się jednak na niego. W PiS często się powtarza, że raz zawiedzione zaufanie prezesa bardzo trudno potem odzyskać. Może to zaś być jeszcze trudniejsze, gdy bez specjalnych ceregieli, zupełnie jawnie gra się we własna, a nie prezesa grę.

W PiS zarazem coraz częściej pojawia się ponura refleksja, że Ziobro skupia w swych rękach tyle praktycznie niepodzielnej władzy nad prokuraturą i sądownictwem, że kiedyś może jej użyć przeciw politycznym konkurentom z własnego obozu. I że dyspozycyjni, w pełni podporządkowani wszechwładnemu ministrowi sprawiedliwości prokuratorzy mogą na jedno jego skinienie zabrać się również za sprawy, których dotąd nie ośmielali się nawet dostrzegać.

- Kiedy przestrzegałem przed tym w pierwszym roku naszych rządów, nikt mnie nie słuchał. A Zbyszek miał w rządzie Beaty Szydło status beniaminka stale chronionego i wspieranego przez panią premier. Dziś coraz chętniej korzysta z tego, co wtedy zbudował. Momentami jestem nawet jakby ciekaw, do czego się może posunąć - mówi ważny swego czasu polityk PiS. Jego zdaniem to znacznie bardziej realne, niż możliwość zerwania przez Ziobrę koalicji, czy nawet zagłosowania przez jego ludzi przeciwko koalicjantowi w jakiejkolwiek bardziej kluczowej sprawie.

Kwestia możliwości użycia przez Ziobrę prokuratury do celów politycznych powracała w rozmowach PiS w ostatnim czasie co najmniej dwukrotnie. Za pierwszym razem po aresztowaniu Margot, co natychmiast doprowadziło do protestów i eskalacji napięcia wokół kwestii praw osób LGBT. Zdaniem części polityków PiS było to zupełnie niepotrzebne.

- Robią z tej nikomu dotąd nieznanej postaci kogoś w rodzaju męczennika, jak dla mnie to zupełny idiotyzm, jeśli nie sabotaż - mówi polityk PiS. Podobne opinie są w partii znacznie bardziej powszechne niż można by się tego dowiedzieć z mediów.

O drugiej sprawie mówi się jednak w PiS już tylko szeptem. Spora część partyjnych szeregów tylko próbuje się domyślać, czy i jaką rolę odegrał Ziobro w kwestii dymisji Łukasza Szumowskiego. Według najostrzejszej wersji miał wręcz zostać do tego zmuszony - otrzymując propozycję nie do odrzucenia w związku z toczącymi się prokuratorskimi śledztwami w sprawie nieprawidłowości związanych z zakupami sprzętu przez Ministerstwo Zdrowia.

Dymisja Szumowskiego zdezorganizowała Mateuszowi Morawieckiemu planowaną rekonstrukcję rządu, całkowicie też zaburzyła komunikację na jej temat. Przez chwilę wyglądało to tak, jakby rząd po prostu rozłaził się w szwach.

Jak dotąd żadna korekta kursu po stronie obozu Ziobry nie nastąpiła. Ziobro i ziobryści są święcie przekonani, że potwierdzeniem słuszności ich politycznych tez są niezłe wyniki Konfederacji w ostatnich wyborach. Ba, są też całkowicie pewni, że gdyby nie oni - ziobryści - to Konfederacja mogłaby mieć i 20 procent. W tym myśleniu Solidarna Polska jest najbardziej wysuniętym bastionem Zjednoczonej Prawicy broniącym drogi obejścia obozu Kaczyńskiego od prawej.

Ale nie tylko - bo Zbigniew Ziobro i jego ludzie całkowicie świadomie prowadzą Zjednoczoną Prawicę do wojny ideologicznej, politycznej i kulturowej. To wojna znacznie bardziej totalna niż ta, którą chciałaby toczyć większość Prawa i Sprawiedliwości.

Jeśli ktoś nie wierzy, to ogólny plan tej wojny został spisany i opublikowany. Zajął się tym najważniejszy po samym Ziobrze polityk Solidarnej Polski - europoseł Patryk Jaki. Lektura jego tekstu opublikowanego pod koniec lipca w portalu wPolityce.pl jest bardzo pouczająca, na tyle, że musimy się nią przez moment zająć. Zacznijmy więc od tego, że „Quo vadis, Zjednoczona Prawico” to, uwaga, element rozliczeń powyborczych. Według Jakiego wynik wyborów prezydenckich nie jest bowiem wcale sukcesem Zjednoczonej Prawicy - „Jak to się stało, że na Rafała Trzaskowskiego głosowało tyle osób, pomimo oczywistych faktów” - pyta retorycznie europoseł. To więc nie sukces, ale wręcz rodzaj porażki czy też sygnał alarmowy, zapowiadający możliwość przyszłej klęski. By takowej uniknąć, Patryk Jaki proponuje więc korektę kursu.

Jaki zaczyna tekst od zdefiniowania wroga - czy raczej dość licznych wrogów. Robi to wyliczając „ fortec” - a tym samym siedem strategii i ośrodków „wrogiej socjalizacji społeczeństwa polskiego”, za którymi stoją określone wraże siły. Wyliczamy jednym tchem: są wśród tych wrażych sił elity (uprawiają one „socjalizację ambicjonalną”), media z kapitałem zagranicznym i nie tylko, organizacje Sorosa, organizacje pozarządowe, międzynarodowe korporacje z IKEA na czele, uczelnie, instytucje unijne, wreszcie ludzie i koncerny z obszaru kultury (chodzi i o poszczególnych filmowców i o Netflixa z Amazonem”).

To są zatem wrogowie. Ich podstawowym celem - zdaniem Jakiego - jest wybicie zębów „ideowej prawicy” i „uplatformienie” PiS-u. Jaki straszy tu kolegów przykładem brytyjskich konserwatystów przegłosowujących ustawę o małżeństwach jednopłciowych. By się tym procesom i mechanizmom przeciwstawić prawica musi powrócić do ideowych źródeł, „powstrzymać ekspansję neomarksistowskej trucizny”, oprzeć się pokusom płynącym z Zachodu, przestać być prawicą „retoryczną” a stać się „realną”. A zatem naprzód i ani kroku wstecz. „Mocna droga wartości. Kultura, media, etyka chrześcijańska, trzeci sektor, reformy państwa, dbałość o środowisko, patriotyzm” - to recepta Jakiego. Jest wreszcie rodzaj mesjanizmu. „My, Polacy (nie urzędnicy z Holandii czy Luksemburga), uratowaliśmy Europę przed bolszewizmem, mimo, że niewielu dawało nam szansę. Teraz możemy uratować cywilizację europejską, stając się jej kolebką.” Czy „my jako ojczyzna Jan Pawła II mamy szczególne zobowiązanie do obrony chrześcijańskich wartości i wierzę, że to właśnie od Polski może rozpocząć się powrót do wartości w całej Europie”.

Tekst Jakiego doskonale oddaje obraz świata ukształtowany w umysłach ziobrystów. Jest w nim oblężona twierdza - Okopy św. Trójcy na których stoi „ideowa prawica” - czytaj: środowisko Solidarnej Polski. Okopy te otoczone są przez wrogów z „Siedmiu fortec” i infiltrowane przez wroga wewnętrznego - który zalągł siew szeregach PiS. Wróg wewnętrzny „przymila się do mainstreamu”, chce być „jak druga strona” i jest gotów dogadywać się z „układem” a nawet zawrzeć koalicję z PSL - tak definiuje go Jaki. Nie trzeba być Einsteinem, by domyślić się, że wroga wewnętrznego należałoby szukać w otoczeniu Mateusza Morawieckiego i Jarosława Gowina.

To, co dziś najciekawsze, to czy ziobryści odważą się na próbę rozprawy z owym wrogiem wewnętrznym, na realne w niego uderzenie. Bo jeśli tak, to w Zjednoczonej Prawicy rozpocznie się wojna, jakiej jeszcze nie oglądaliśmy.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl