Niezawodny Rafał Trzaskowski, który naprawdę bardzo się stara, żeby zostać Jasiem Fasolą polskiej polityki, zanim uczynił z marszałka Józefa Piłsudskiego generała, zdążył zakpić z rekonstruktorów historycznych, bo jego zdaniem oni właśnie ilustrują stan zakupów sprzętowych dla polskiego wojska. Faktycznie, kpienie z ludzi, którzy mają pasję, poświęcają swój czas i pieniądze, żeby wziąć udział w państwowym święcie, jest bardzo zabawne. To zresztą przedstawianie pasjonatów historii, jako awangardę polskiego wojska, było przekazem dnia wielu złośliwych komentarzy polityków i komentatorów. Problem w tym, że przez 8 lat rządów Donalda Tuska, rząd PO nie dokonał żadnych znaczących zakupów dla armii, a najpoważniejszą inwestycją w Wojsko Polskie pozostaje zakup myśliwców F-16, dokonany przez SLD-owski rząd Leszka Millera. Naprawdę, zalecałbym więcej pokory. Ale idźmy dalej. Dziennikarz telewizyjny Przemysław Babiarz, tylko dlatego że komentował defiladę, został obwołany „pisowskim przyjemniaczkiem”. Były również biadolenia na korki, paraliż miasta w wykonaniu tych, którzy regularnie zamykają warszawskie ulice, żeby mogły odbywać się, skądinąd równie fajne jak defilada, wydarzenia sportowe. I wreszcie opozycja zdecydowała się zbojkotować oficjalne uroczystości państwowe, bo przecież one nie są państwowe, tylko PiS-owskie.
Sam byłem na Krakowskim Przedmieściu w święto Wojska Polskiego. Widziałem tłumy ludzi, dzieciaki z biało-czerwonymi chorągiewkami, cieszące się z udanego dnia. Absolutne święto radosnego patriotyzmu. Bardzo chciałbym zobaczyć, usłyszeć ich reakcję, gdyby ktoś im powiedział, że uczestniczyli właśnie w obciachowej PiS-owskiej imprezie, a tak w ogóle, są częścią grupy rekonstrukcyjnej odtwarzającej PRL-owską gigantomanię.
„Nie widzą, dlaczego przegrali, to zapewne więcej nie wygrają”. To jedno z najmądrzejszych zdań o liberalnej opozycji, jakie przeczytałem w ostatnich miesiącach. Tak mówi w wywiadzie dla Krytyki Politycznej Marek Szymaniak, autor mądrej książki „Urobieni”. Książki, która opisuje problemy i realia polskich pracowników. Myślę, że książkę Szymaniaka powinien przeczytać każdy polityk, pracodawca, premier, prezydent i powinni być z niej odpytywani na wyrywki. Szymaniak mówi o stanie, w jakim trwają liberalne elity, odpowiadając na najważniejsze hasło liberalnej opozycji, że dziś największym wyzwaniem jest obrona demokracji przed rządem PiS. Szymaniak, trzeba to podkreślić, nie wdaje się w politykę, on opowiada o procesie transformacji, w którym jednym powiodło się, ale innym już nie. Faktycznie, głównym problem liberalnej opozycji jest to, że wciąż nie wie, że przegrała w wyniku prowadzenia polityki wykluczania jednych, kosztem drugich. I cały czas dziarsko kroczy tą drogą dalej, określając, kto i jak ma prawo do godnego świętowania i wspominania patriotycznych wydarzeń.
AIP/x-news
POLECAMY: