Spis treści
„Grupa śmiechu” i „pewny awans”
Wszystko miało być pięknie. W październiku 2022, na miesiąc przed mundialem w Katarze, rozlosowano grupy eliminacyjne do UEFA Euro 2024. Polska była losowana z pierwszego koszyka, udało się uniknąć potęg. Albania, Czechy, Mołdawia, Wyspy Owcze – w komentarzach słychać było „grupa śmiechu” i że „awans jest pewny”. Dobre wyniki w Lidze Narodów dawały też niemal 100-procentową pewność gry w barażach, ale przecież nikt nie zakładał, że będzie to konieczne...
Po mundialu, mimo niezłego wyniku, z kadrą pożegnał się Czesław Michniewicz, a na jaw zaczęły wychodzić różne afery, na czele z tą dotyczącą premii dla piłkarzy do ówczesnego rządu. Atmosfera wokół reprezentacji zaczęła gęstnieć. PZPN postanowił zagrać va banque i postawił na głośne nazwisko trenera. Fernando Santos, były szkoleniowiec kadry Portugalii, z którą zdobył mistrzostwo Europy w 2016 roku. Łatwa na papierze grupa i uznany selekcjoner. Co mogło pójść nie tak?

No właśnie. Na „dzień dobry” 0:2 po trzech minutach w meczu w Pradze i ostatecznie porażka 1:3 z Czechami. Potem co prawda udało się pokonać Albanię w Warszawie, ale 20 czerwca 2023 w Kiszyniowie, stolicy Mołdawii, miał miejsce jeden z najbardziej żenujących wieczorów w historii polskiej piłki.
Hańba w Kiszyniowie, porażka w Tiranie
Wszystko zaczęło się dobrze, Polska do przerwy prowadziła 2:0 po całkiem niezłej grze, jednak w drugiej połowie – jak przyznał Jan Bednarek – nasi reprezentanci uznali, że mecz już „się wygrał” i zaraz wakacje.
Mołdawianie byli wyraźnie innego zdania i załadowali biało-czerwonym trzy bramki. Można powtarzać slogan, że „w Europie nie ma już słabych drużyn”, ale zwycięstwo w Kiszyniowie było obowiązkiem.
Mecz z Wyspami Owczymi na PGE Narodowym co prawda Polacy wygrali 2:0, ale po takich męczarniach, że pojawiało się coraz więcej głosów, że ta drużyna nie zasługuje na awans na mistrzostwa Europy.
Po kolejnej wpadce, czyli porażce z Albanią 0:2 w Tiranie, szanse na bezpośredni awans zaczęły się wymykać. Zwycięstwo nad Farerami na ich stadionie na Wyspach Owczych było obowiązkiem, który udało się wypełnić, ale zbliżały się najważniejsze mecze – z Czechami oraz Mołdawią (która cały czas była w grze).
Na kłopoty Probierz?
Dwa remisy 1:1 spowodowały, że Polska trafiła do baraży. Z reprezentacją już przed tymi pożegnał się Fernando Santos, który nie okazał się cudotwórcą, a wręcz przeciwnie. Choć zdaniem wielu jego następcą powinien zostać Marek Papszun, to Cezary Kulesza postawił na Michała Probierza.

To właśnie fatalna postawa w eliminacjach (po 1 punkcie z Mołdawią i Czechami) spowodowała, że na UEFA Euro 2024 trafiliśmy do „grupy śmierci” z naszego punktu widzenia.
Zostały one rozlosowane z zastrzeżeniem, że trzy zespoły jeszcze muszą przejść baraże. Polsce udało się to zrobić (choć nie bez trudu, Walię pokonaliśmy po rzutach karnych) i w końcu pojechaliśmy do Niemiec, ale nikt nie miał złudzeń, że o jakikolwiek pozytywny rezultat będzie bardzo trudno.
Jeden punkt w trzech meczach trudno uznać za sukces, choć mecz z Francją oraz fragmenty spotkań z Holandią i Austrią pokazały, że w tej kadrze drzemie pewien potencjał. To jednak było zdecydowanie za mało.
Zwłaszcza, gdy okazało się, że niedoceniana przez wielu Austria zajęła w niej pierwsze miejsce. Kto wie, może w mniej wymagającej grupie wyniki Polaków byłyby lepsze?
Jak się ostatecznie okazało, nikt z „polskiej” grupy eliminacyjnej nie zwojował UEFA Euro 2024. Albania, Czechy i Polska zdobyły tylko po jednym punkcie i pożegnały się z turniejem już po fazie grupowej.
Co dalej z reprezentacją Polski?
To był ostatni wielki turniej Kamila Grosickiego, nie wiadomo, czy takiej decyzji nie podejmie także Wojciech Szczęsny, który to zapowiadał, ale musi jeszcze przemyśleć, spekuluje się także o możliwym zakończeniu przygody z kadrą Roberta Lewandowskiego.
Na pewno reprezentację czekają zmiany, dobrze jednak, że PZPN stawia na ciągłość i dalszą pracę Michała Probierza, gdyż ten pokazał, że ma nią pomysł i w perspektywie następnych meczów eliminacyjnych do mundialu 2026 (Kanada, Meksyk i USA) oraz Ligi Narodów UEFA jest szansa na jakiś progres.
Łatwo jednak nie będzie. W LN na Polaków czekają Portugalia, Chorwacja i Szkocja, rywali w eliminacjach do MŚ jeszcze nie znamy. Przez słabe eliminacje oraz niewybitny występ na Euro, Polska może być losowana z niższego koszyka, a bezpośredni awans uzyskają tylko zwycięzcy grup.
Oby zwłaszcza końcówka meczu z Francją dała pozytywny impuls reprezentacji Polski, by ta w następnych spotkaniach pokazała wysoką jakość.
ZASTRZEŻENIE: Autor co prawda nie grał zawodowo w piłkę, nie ma całych 9 meczów na poziomie Ekstraklasy, więc nie wie, czy może się na ten temat wypowiadać, no ale nie ma jednocześnie na koncie ani 711, ani nawet jednej rozmowy telefonicznej z ciemnymi postaciami polskiej piłki przełomu wieków.