Jan Kownacki został zatrzymany przez CBŚP w kwietniu 2018 roku. Śledztwo prowadzi Prokuratura Krajowa w Białymstoku. Śledczy chcieli aresztować wójta, ale sąd nie zgodził się. Zawiesił go jednak w obowiązkach i do dziś nie pozwolił wrócić do urzędu. Mimo zarzutów i zawieszenia Jan Kownacki wygrał wybory samorządowe jesienią 2018 i formalnie nadal jest wójtem. Choć gminą rządzi rządowy komisarz.
- Pozwólcie mi się wreszcie bronić - zaapelował Kownacki przed kilkoma tygodniami, domagając się by prokuratura zakończyła trwające wiele miesięcy postępowanie i skierowała do sądu akt oskarżenia. Tak się właśnie stało.
Dziś wiemy, że wątek wójta gminy Oława to część śledztwa w zupełnie innej sprawie. Prowadzi je wydział Prokuratury Krajowej w Białymstoku i CBŚP w Łodzi. Najpewniej policja zainteresowała się wójtem dlatego, że badała działalność oławskiego biznesmena Marka K. Wiemy, że biznesmen był podsłuchiwany. Śledztwo przeciwko niemu - i innym osobom – wciąż trwa. A czego dotyczy - prokuratura nie ujawnia. Podejrzanych jest kilkanaście osób.
Najpoważniejszy zarzut, dotyczący wójta Oławy, to 4000 złotych łapówki w związku z uzyskaniem zamówienia na remont ulicy Polnej w Oławie. Zdaniem prokuratury, to „łapówka za zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa”. Chodzić miało o faworyzowanie wykonawcy powiązanego z Markiem K. i m. in. udzielanie informacji z dokumentacji zamówienia publicznego na te roboty. Za to przestępstwo grozi 10 lat więzienia.
Poza oskarżeniem o korupcję wójt usłyszał też m .in. zarzut przekroczenia uprawnień w związku ze zleceniem rozbiórki „obiektu garażowo – magazynowego z wolnostojącym szaletem”, złożenie fałszywego oświadczenia do dokumentacji przetargu na utwardzenie drogi, namawianie jednego z wykonawców do podrobienia dokumentu. Wójt miał też przyjąć łapówkę w postaci... darmowego wypożyczenia przez biznesmena dmuchanych zjeżdżalni dla dzieci na odpust odbywający się w rodzinnej miejscowości Kownackiego.
Co na to Jan Kownacki? Jego zdaniem to sprawa polityczna. Akt oskarżenia – przekonuje - jest tylko po to by uzasadnić wielomiesięczne śledztwo, a zarzuty są nieprawdziwe albo absurdalne. Zapewnia, że 4000 łapówki nie wziął. Jedyny – jak mówi – dowód oskarżenia to zeznania niewiarygodnego świadka. Ta łapówka – zwraca uwagę – miała być za zlecenie „z wolnej ręki” (bo pozwalały na to przepisy) robót na Polnej, wartych 60 tys zł. Inne dowody to – zdaniem oskarżonego - wyrwane z kontekstu wypowiedzi z podsłuchanych rozmów telefonicznych jego z biznesmenem Markiem K. Najpewniej właśnie podsłuch to dowód w wątku dmuchanych zjeżdżalni dla dzieci.
- To było w 2015 roku. Organizowaliśmy otwarcie hali sportowej w Gaci. Zadzwoniłem do pana Marka i poprosiłem żeby podstawił te zabawki. On nie wziął żadnej opłaty. Zrobił to za reklamę swojej firmy. Dzieci zjeżdżały za darmo. Tak samo było przy okazji odpustu w Gaci. O zabawkę poprosiła mnie sołtys wsi – mówi Jan Kownacki.
Dodajmy, że rzekomy łapówkodawca Marek K. usłyszał zarzuty w innej – znacznie poważniejszej – sprawie. Prowadził ją lubelski wydział Prokuratury Krajowej a głównym podejrzanym był legendarny gangster, potem świadek koronny a dziś pisarz Jarosław Ł. „Masa”. Niedawno do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie. Oławski biznesmen, razem z „Masą” wręczyć mieli łapówkę oficerowi policji z Łodzi. Biznesmen jest też oskarżony m.in. o wyłudzenie kilku milionów złotych odszkodowania. Rzecz dotyczy sfingowanego wypadku drogowego, w którym spłonął przewożony towar – „materiały optyczne”.
Zobacz także
Zobacz studniówki we Wrocławiu
