W Polsce temat jest gorący. Zresztą przeglądając (nie tylko) rodzime media społecznościowe, najlepiej widać, jak bardzo piątkowe otwarcie nas podzieliło. Jedni są zachwyceni, że nareszcie nie była to stadionowa impreza dla facetów w garniturach, że impreza wyszła do ludzi, wpisała się w miejską tkankę. Że było tam wiele kulturowych aluzji, że znalazło się w niej miejsce dla każdego.
Inni grzmią: Dewiacja! Zboczenie! Promocja szatana! Francja „z pierwszej córy Kościoła stała się pierwszą nałożnicą Babilonu”. Gdzieś to przeczytałem na portalu X.
Niestety - sport, zamiast nas połączyć, to nas podzielił. A w Polsce - jak to w Polsce - te podziały są coraz głębsze. Zakopać już chyba się ich nie da. Teraz swoje dołożyli do tego jeszcze Francuzi.
Na ceremonii otwarcia stałem i mokłem przez ponad trzy godziny między ludźmi. To było niezwykłe przeżycie, użyję nawet słowa - mistyczne i chyba nie potrafię tego do końca wytłumaczyć. To jest jedno takie miejsce, jeden taki czas - raz na cztery lata. Może jedyny raz w życiu. Rozglądasz się dookoła i widzisz radosnych ludzi z całego świata. Uśmiechają się do ciebie twarze z Afryki - z Ugandy czy Nigerii, nieco nieśmiało Azjaci - Chińczycy, Japończycy czy Koreańczycy. Pewni siebie Amerykanie, rozbawieni Brazylijczycy. No i Europa - wydaje się przez ten moment cała, jedna, jakby bez wojen, a przecież to tylko złudzenie.
Sądzę, że ludzie, którzy w piątek przyszli na brzeg Sekwany, nie myśleli o ideologicznym przesłaniu piosenki Johna Lennona „Imagine”. Po prostu poczuli jakąś magię. Dlatego nagle zrobiło się cicho. To zadziałało.
Trzeba jednak przyznać, że Francuzi chyba z premedytacją dołożyli do pieca. Wybrali koncepcję, która podpaliła emocje, a teraz stoją i patrzą. Czy to była właściwa droga? Nie wiem. Chyba bardziej podobała mi się ceremonia z Londynu, gdzie był Jaś Fasola i królowa Elżbieta z Jamesem Bondem. Lecz i Paryż miał swoje momenty. Parada statków ze sportowcami, nie miała prawa się udać, a jednak się udała. Magiczny koń pędzący po Sekwanie. Cudowny występ Celine Dion, laserowy pokaz z wieżą Eiffla w roli głównej i wreszcie samo odpalenie olimpijskiego znicza. Naprawdę - dobrze było tam być, niezależnie od wszystkiego.
Kontrowersje wokół ceremonii otwarcia przysłoniły nam najważniejszą rzecz - że to święto sportowców i to na nich powinniśmy skupić naszą uwagę. Czekali na to cztery lata. Mówmy więc przede wszystkim o nich.
Jakub Guder z Paryża
https://x.com/JakubGuder