Mama Klaudii: „Błagałam, ale nic z tego”
Sprawą poruszona jest mama Klaudii, Edyta Hendel. Kobieta wyjaśnia, że kiedy w recepcji Świętokrzyskiego Centrum Kardiologii dowiedziała się, że na ten rok nie ma już przyjęć postanowiła zaryzykować i na drugi dzień z samego rana udała się ze schorowaną córką do lekarza. - Do kardiologa weszłam z kolejnym pacjentem za jego zgodą. Jakież było moje zdziwienie, kiedy doktor stwierdził, że nie przyjmie mojej córki, ponieważ już przyjął nadprogramowo trzy osoby. Prosiłam, błagałam a nawet z bezsilności się popłakałam - wspomina pani Edyta. Ostatecznie Klaudia została odesłana z kwitkiem, a pracownicy nie chcieli wypisać jej zaświadczenia o odmowie przyjęcia. - Wyszliśmy z córką załamane i zniesmaczone. Zadawałam sobie pytanie, co będzie jeśli okaże się, że Klaudia ma słabe serce i nie wybudzi się z operacji? Może powinnam znowu iść prywatnie? - mówi pani Edyta. Po chwili zwątpienia postanowiła jednak, że nie podda się tak łatwo i pojechała do Narodowego Funduszu Zdrowia w Kielcach. Dowiedziała się, że jeżeli na skierowaniu jest zapis „pilne” to nie mogą odesłać Klaudii „z kwitkiem” lecz mają obowiązek wyznaczyć termin konsultacji lekarskiej. W Funduszu dostała też listę przychodni, w których miała dostać pomoc „od ręki”. Co ciekawe znajdowało się na niej także... Świętokrzyskie Centrum Kardiologii.
Wybierasz się na targi MSPO? MOŻESZ OD NAS DOSTAĆ ZAPROSZENIA - SPRAWDŹ JAK
Pani Edyta oraz Klaudia nie miały już siły wracać i kolejny raz wchodzić w dyskusję z pracownikami tej placówki. Pojechały do pierwszej przychodni z listy, gdzie stoczyły kolejną batalię, ale ostatecznie Klaudia została zbadana i na szczęście okazało się, że ma serce jak dzwon więc może zostać poddana operacji.
- Klaudia wymaga jeszcze konsultacji: neurologa, neurochirurga, chirurga, naczyniowca, ortopedy i wszędzie jest pod górkę. Brakuje mi już sił, czasu i urlopu na walkę w każdej przychodni. Cały czas zastanawiamy się z córką, jakby to było trzy tygodnie temu, kiedy poruszała się jeszcze na wózku inwalidzkim - mówi pani Edyta i bezradnie przyznaje, że rozwiązanie jest jedno - najlepiej leczyć się prywatnie. Tylko czy każdego na to stać? Klaudia ma wielkie szczęście, że ma Was, może się leczyć u wspaniałych specjalistów w Krakowie. Przykre jest to że inni tego szczęścia nie mają - podsumowuje rozgoryczona mama Klaudii.”
Szpital tłumaczy się procedurami
Do sprawy odniosła się Anna Mazur -Kałuża, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach.
- W Poradni Kardiologicznej naszego szpitala, zgodnie z odgórnymi wytycznymi, obowiązują zapisy pacjentów. Przyjmujemy tysiące osób - wyjaśnia Annna Mazur -Kaluża i dodaje, że miesięcznie jest to około 2 tysiące chorych. - W tej chwili, w Podani Kardiologicznej pacjenci są zapisani do końca bieżącego roku. Każdego dnia, niezależnie od zarejestrowanych osób, lekarze przyjmują dodatkowo chorych, w pilnych stanach chorobowych. Niestety liczba tych osób jest ograniczona, uzależniona od ewentualnych wolnych miejsc, odwołanych wizyt i możliwości lekarzy, którzy nie są – nawet fizycznie - w stanie przyjmować nieograniczonej liczby pacjentów. Do tego, obowiązuje ich określony czas pracy i wymogi Narodowego Funduszu Zdrowia dotyczące długości wizyt. W dniu którego dotyczy interwencja, lekarz miał już dopisanych dodatkowych pacjentów i nie byłby w stanie przyjąć jeszcze jednej osoby. Do tego, po rozmowie z Panią, która powiedziała, że chodzi o wypisanie recepty uznał, że sprawa nie jest jednak tak pilna i że wystarczy wizyta u lekarza rodzinnego - tłumaczy Anna Mazur -Kałuża.