Spis treści
Krwawe protesty w Tbilisi
We wtorek późnym wieczorem, relacjonujący protest aktywiści i dziennikarze zamieszczali nagrania, na których widać funkcjonariuszy, bijących nieuzbrojonych uczestników wtorkowego protestu przeciwko "ustawie rosyjskiej". W centrum stolicy Gruzji zgromadzono duże siły policji, w tym oddziały przystosowane do rozpędzania protestów.
Jak poinformował Reuters, naoczni świadkowie agencji widzieli, jak niektórzy funkcjonariusze atakowali protestujących. Aby zmusić demonstrantów do opuszczenia terenu przed budynkiem parlamentu, użyto gazu łzawiącego, armatek wodnych i granatów ogłuszających.
Krytyka gruzińskiego rządu
Aktywista i przywódca największej gruzińskiej partii opozycyjnej Levan Khabeishvili, zamieścił na platformie X zdjęcie z zakrwawioną twarzą i podbitym okiem. Według informatorów agencji Reuters, miał zostać pobity przez policję.
Prezydent Gruzji Salome Zourabichvili, która jest przeciwniczką rządu, stwierdziła, że represje były „całkowicie nieuzasadnione, niesprowokowane i nieproporcjonalne”, a protesty miały pokojowy charakter.
Kontrowersyjna "ustawa rosyjska"
30 kwietnia był już kolejnym dniem protestów w Gruzji, przeciwko kontrowersyjnej ustawie "O przejrzystości zagranicznych wpływów".
Ustawa, nazywana „ustawą rosyjską” lub „ustawą o agentach zagranicznych”, przewiduje, że podmioty otrzymujące ponad 20 proc. z zagranicy podlegałyby rejestracji i sprawozdawczości oraz trafiłyby do specjalnego rejestru agentów obcego wpływu.
Zaniepokojenie wznowieniem prac nad ustawą wyraziły m.in. Stany Zjednoczone i kraje Unii Europejskiej. Zaapelowano do władz Gruzji o wycofanie się z projektu.
Źródło: Reuters
