
- W tekstach „Rzeczpospolitej” podnoszono zarzut, że prezydent Sopotu złożył propozycję korupcyjną związaną z działalnością podległego mu urzędu. Swoją publikację dziennikarze oparli w szczególności o analizę uzyskanego nagrania także źródło osobowe – informację przekazane przez Sławomira Julke, który miał otrzymać tę propozycję - przypomina Karol Borchólski z działu prasowego Prokuratury Krajowej.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Sądy powszechne przeciwko dziennikarzom
Prezydent Jacek Karnowski skierował pozew przeciwko ówczesnemu redaktorowi naczelnemu „Rzeczpospolitej” Pawłowi Lisickiemu i ówczesnemu dziennikarzowi tej gazety Piotrowi Kubiakowi, zarzucając im naruszenie dóbr osobistych. W postępowaniu przed Sądem Okręgowym w Gdańsku zapadł wyrok niekorzystny dla dziennikarzy. Nie usatysfakcjonował on również powoda. Apelacje wszystkich stron trafiły do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Wyrokiem z 30 stycznia 2018 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał zamieścić pozwanym po dwa oświadczenia na pierwszej stronie dziennika „Rzeczpospolita” (w wydaniu papierowym), w odstępach tygodniowych. Zasądził również od nich solidarnie kwotę 45 tysięcy złotych na rzecz Jacka Karnowskiego. Za taką decyzją sądu stało stwierdzenie, że w sprawie "brak było wiarygodnych dowodów popełnienia przestępstwa przez Jacka Karnowskiego, a dziennikarze naruszyli zasady staranności i rzetelności dziennikarskiej".
Z wyrokiem nie zgodził się Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, który skierował do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną na korzyść pozwanych.
Prokurator Generalny za wolnością wypowiedzi
- Prokurator Generalny wskazał, że dziennikarze działali w celu rzetelnego informowania opinii publicznej, a nie w celu naruszenia dóbr osobistych, co jednoznacznie wskazywało na działanie w interesie społecznym, w ramach zagwarantowanej wolności prasy i dozwolonego prawa do swobodnej wypowiedzi. Dokonali pełnej, możliwej dla nich weryfikacji dostępnego nagrania propozycji korupcyjnej, przy czym sam Jacek Karnowski odmówił odniesienia się do jego treści. Uznali nagranie za wiarygodne. Co istotne, do podobnego wniosku doszła również prokuratura, która w 2008 roku ogłosiła prezydentowi Sopotu zarzuty, a w 2010 r. skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia. Dopiero później w związku z uzyskanymi opiniami biegłych pojawiły się wątpliwości dotyczące materiału dowodowego skutkujące umorzeniem postępowania - wskazuje Karol Borchólski.
- W takich okolicznościach działanie dziennikarzy należy uznać za uprawnione i rzetelne - mówi prokurator i dodaje, że na poparcie takiej oceny Zbigniew Ziobro przytoczył m.in. orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ws. dziennikarza, który w swoich publikacjach oskarżył o nadużycia pewnego dyrektora państwowego rumuńskiego przedsiębiorstwa. Równocześnie sprawę badała tamtejsza prokuratura, która finalnie wycofała się z oskarżenia. ETPCz orzekł, że „jeżeli dziennikarz działając w obronie interesu społecznie uzasadnionego, zachował szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiału prasowego, jego opublikowanie nie jest działaniem bezprawnym także wtedy, gdy okaże się, że materiał ten zawiera informacje nieprawdziwe”.
- Dziennikarze w sprawie tzw. „afery sopockiej” wypełnili obowiązki, jakie nakłada na nich prawo prasowe. W szczególności zrealizowali postulat art. 6 tego aktu, gdyż dążyli do ustalenia prawdy, jakkolwiek byłaby ona niewygodna dla władzy, opierając się na uprawdopodobnionych okolicznościach, a także wypełniali zadania dziennikarza, jakim jest służba społeczeństwu i państwu (art. 10). Okoliczności te powinny wykluczać bezprawność ich działania. Orzekając inaczej, sąd niewłaściwie zastosował art. 12 ust. 1 pkt 1 Prawa prasowego - podkreśla Borchólski.
Prokurator Generalny wniósł do Sądu Najwyższego o orzeczenie co do istoty sprawy poprzez oddalenie powództwa.
mm