W kierunku przejścia do historii austriackiego wyścigu
Najszybsi kierowcy Formuły 1 po rundzie w Ameryce Północnej (GP Kanady) wracają na europejskie tory. W niedzielę wystartują o tytuł najlepszego kierowcy w Grand Prix Austrii. Tradycja wyścigów na austriackiej ziemi sięga lat 60. XX w. Pierwszy raz ścigano się w 1964 roku.
Od tamtego czasu Grand Prix w Austrii pojawiało się i znikało na mapie królowej motosportu. Od 2014 roku, najszybsi zawodnicy ścigają się tutaj nieprzerwanie. Najwięcej zwycięstw w historii startów na austriackiej ziemi mają dwaj kierowcy: Francuz Alain Prost (kierowca lat 80/90)) oraz Holender Max Verstappen. Zapewne to ten drugi stoi prze ogromną szansą wygrać po raz czwarty. Kierowca Red Bulla jest w znakomitej dyspozycji. Zwyciężył cztery rundy GP z rzędu, a ostatnie zwycięstwo zanotował tydzień temu w Kanadzie. Ponadto trzykrotny mistrz świata w sobotę okazał się najlepszy w austriackich kwalifikacjach.
Konkurencja nie śpi
W piątkowych kwalifikacjach za plecami obrońcy mistrzowskiego tytułu uplasowali się dwaj kierowcy Ferrari: Charles Leclerc oraz Carlos Sainz Jr. Co ciekawe, to właśnie wicemistrz świata zwyciężył poprzedni wyścig rozgrywany w Austrii. Natomiast na drugim stopniu podium stanął Verstappen, a na trzecim Lewis Hamilton. Rywalizacja na torze Red Bull Ring w górskiej miejscowości Spielberg zapowiada się fascynująco. Patrząc na całą historię austriackiego wyścigu tylko w trzech przypadkach zwycięzca z poprzedniego sezonu, okazywał się najszybszy w następnym. Grand Prix Austrii weryfikowało takich kierowców jak Hamilton, który tylko raz przejechał linię mety jako pierwszy. Natomiast czterokrotny mistrz świata Sebastian Vettel czy mistrz świata Fernando Alonso ani razu nie triumfowali.
Kolejne Grand Prix już za tydzień. Tym razem kierowcy będą rywalizować na torze w Wielkiej Brytanii.
Transmisja Grand Prix Austrii w Viaplay. Kierowcy wyruszą o godz. 15.00.
