Kibice Cracovii na stadionie Widzewa. Było gorąco! ZDJĘCIA
Kolejnym tego przykładem był ostatni mecz. Najgorsze jest to, że Cracovia w ciągu kilku dni potrafi przejść drogę z piekła do nieba: 0:2 z Wartą u siebie i 6 dni później 3:0 z Rakowem, oraz z powrotem – 0:2 w Łodzi po 6 dniach…
To bardzo dziwna przypadłość, że forma zespołu może zmienić się nagle. Co jest tego przyczyną?
- Od dłuższego czasu próbujemy rozwikłać tę zagadkę – mówi szkoleniowiec Cracovii Jacek Zieliński. - Bo jest to ciekawa sprawa. Nie dzielimy zespołów na lepsze i gorsze. Widzewa nie zaliczam do gorszych, to jest dobry zespół, ma teraz tyle samo punktów co my.
„Pasy” w meczach z Legi, Rakowem, a nawet w Zabrzu świetnie radziły sobie grając z kontrataku i były tego efekty w postaci wygranych.
- Rzeczywiście, czujemy się zdecydowanie lepiej jeśli chodzi o grę z kontry, potrafimy to dobrze robić – mówi szkoleniowiec „Pasów”. - Ale w Łodzi bramka stracona w 5 minucie wytrąciła ten atut na „dzień dobry”. Trzeba było budować atak pozycyjny i narażaliśmy się na kontry. Cały czas pracujemy, próbujemy coś zmienić, natomiast na razie efekty są takie, że po dobrym meczu z Rakowem mamy słabszy z Widzewem i stoimy w miejscu.
Wspomniana bramka z 5 minuty ustawiła mecz.
- Stracony gol wziął się ze straty w środku pola – mówi szkoleniowiec „Pasów”. - Myśmy tego nie odbudowali i mimo dobrej interwencji Niemczyckiego w pierwszej fazie tej akcji, czyli strzału, po dobitce piłka trafiła do bramki. Nie wyszliśmy zbyt głęboko cofnięci, tylko była zła decyzyjność paru zawodników.
Cracovia grała w bok, a nie w przód
Cracovia nie miała pomysłu na skuteczny atak. Były to zagrania do boku, a nie w przód.
- Z boku tak to wyglądało, że byliśmy czytelni, Widzew odbudowywał się w defensywie, a nasza decyzyjność była taka, że mieliśmy problemy – mówi trener Cracovii. - Liczyliśmy na przechwyt piłki w środku pola i wyjście z kontrą. Atak pozycyjny sprawia nam od dłuższego czasu duże problemy i ta gra mogła się stawać czytelna. Widzew nie pozwolił na to, byśmy mogli się rozwinąć, by podania szły między strefy, czy na nasze „dziesiątki”, które wbiegałyby za obronę.
W kolejnym meczu Cracovia nie zdobyła bramki. To już czwarty taki mecz (z dziewięciu) w którym „Pasy” nie strzelają gola. Może to martwić.
- Gdyby bramka padła w 70 min, to ten mecz mógł mieć dramatyczną końcówkę – mówi szkoleniowiec „Pasów”. - Taką sytuację, jaką miał Patryk Makuch, musi wykorzystywać, bez względu na to, czy to jest pierwsza, piętnasta czy dziewięćdziesiąta minuta.
Wspomniana szansa była w 90 min, najpierw uderzał Benjamin Kallman i został zablokowany, a dobijający z kilku metrów Makuch uczynił to bezskutecznie.
Przemotywowane "Pasy"
Można się zastanawiać, czy atmosfera stadionu nie zdeprymowała krakowian. Szkoleniowiec ma na ten temat wyraziste zdanie:
- Piątek, godz. 20.30, komplet publiczności na trybunach. Co może podcinać skrzydła? - zżyma się szkoleniowiec. - Przecież po to gra się w piłkę, by takie mecze rozgrywać co tydzień. Jeśli komuś podcięły te trybuny nogi, to coś jest nie tak, ale myślę, że czegoś takiego nie było. Nie było elementu zlekceważenia Widzewa, zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas bardzo ciężki mecz. Nie było lajtowego podejścia, widać było, że chłopcy są sprężeni, natomiast wygląda na to, że ta „sprężara” zadziałała w drugą stronę i być może niektórzy byli przemotywowani.
Szkoleniowiec zwraca uwagę na to, że choć Cracovia zagrała z beniaminkiem, to jednak z klasową marką.
- Widzew to jest papierowy beniaminek, bo trudno nazwać tak zespół, który lata grał świetnie w piłkę, był parokrotnie mistrzem Polski, grał mecze, którymi elektryzował się cały kraj – tłumaczy Zieliński. - Przy tej publiczności nie da się źle grać. Spodziewaliśmy się trochę innego składu rywala, były wątpliwości co do Pawłowskiego. Widzew dobrze zaryglował obronę, nie pozwolił nam strzelić bramki, bardzo mądrze grał w środku pola. Hebo i Oshima to są zawodnicy idący mocno do pressingu, a Kun i Letniowski dostawali piłki, gdy szły groźne kontry.
Szkoleniowiec dokonał zmian, które miały zmienić obraz gry, ale było już za późno, „Pasy” przegrywały 0:2.
- Na pewno mieliśmy trochę inne oczekiwania jeśli chodzi o ten mecz – mówi jeden ze zmienników Paweł Jaroszyński. - W ogóle źle weszliśmy w to spotkanie, „dostaliśmy” bramkę na 0:1. Ja wchodząc na boisko miałem rozruszać ataki. Po części się to udało, mieliśmy dużo stałych fragmentów gry.
Cracovia jednak z tego nie skorzystała. W sobotę czeka ją ciężkie zadanie, bo do Krakowa przyjeżdża Pogoń. Może zgodnie z zasadą, że im trudniej tym lepiej, „Pasy” jednak sięgną po punkty?
Oceniamy piłkarzy Cracovii za mecz z Widzewem Łódź - sprawa ...
- Lewandowscy urządzają się w Hiszpanii. "Zadomawiamy się w Barcelonie" [zdjęcia]
- Byli piłkarze Wisły zmienili kluby. JESIEŃ 2022
- Wisła Kraków. Piłkarze spotkali się z kibicami. Był Angel Rodado
- Tomasz Ogar zmienił stan cywilny ZDJĘCIA
- TOP 10 małopolskich drużyn w 2000 r. Niektórych już nie pamiętacie
- Bułgarska piękność zagra w Tarnowie. Poznajcie Jelenę Beczewą
