Echa skandalu z udziałem Norwegów podczas mistrzostw świata w skokach narciarskich: "Upadek moralny, to największa strata"

Łukasz Konstanty
Opracowanie:
Johann Andre Forfang. Zdjęcie ilustracyjne.
Johann Andre Forfang. Zdjęcie ilustracyjne. FOT. WOJCIECH MATUSIK / POLSKAPRESS
Austriak Toni Innauer, mistrz olimpijski z Lake Placid, uważa, że skandal z oszustwami, jakich dopuściła się norweska ekipa skoczków narciarskich na niedawnych mistrzostwach świata, świadczy o całkowitym upadku moralnym. - To jest największa strata w tej sytuacji - zaznaczył.

Nagranie ruszyło lawinę

Na nagraniu, opublikowanym przez polskiego dziennikarza Jakuba Balcerskiego, widać, jak w obecności głównego trenera kadry Magnusa Breviga do oplombowanych wcześniej kombinezonów wszywane są dodatkowe nici, które mają zwiększyć stabilność w locie, co ma zaowocować większymi odległościami.

Po sobotnim konkursie na dużej skoczni zdyskwalifikowani zostali norwescy zawodnicy, w tym drugi w klasyfikacji Marius Lindvik. Zarówno on, jak i Johann Andre Forfang, a także odpowiadający za skoki w norweskiej federacji Jan Erik Aalbu zaprzeczyli, by mieli świadomość przeróbek i w konsekwencji oszustwa. Szkoleniowiec przyznał się do niezgodnych z przepisami działań i został zawieszony.

- Trudno mi uwierzyć, że były osoby z kadry czy jej otoczenia, które nic nie wiedziały - powiedział dyrektor sportowy austriackiej federacji narciarskiej (OeSV) Mario Stecher, który zażądał, by wszystkie wyniki osiągnięte przez Norwegów w skokach, czyli także w rywalizacji dwuboistów, zostały anulowane. - Że tylko w dwóch kombinezonach wprowadzili poprawki? Jeśli tutaj w dwóch, to nie można wykluczyć, że przez cały sezon Pucharu Świata postępowali w podobny sposób.

Największa strata dla skoków

Innauer, mistrz olimpijski z Lake Placid jest jednak sceptyczny, czy taki wniosek ma szansę powodzenia.

- Jeśli chodzi o prawo sportowe, to nie sądzę, że to może być skuteczne. Ale pod względem moralnym mamy do czynienia z całkowitym upadkiem. To chyba największa strata w całej tej sytuacji - zaznaczył były znakomity skoczek.

W zapewnienia Norwegów, że to był jednostkowy przypadek manipulacji oraz że skoczkowie nie byli świadomi tego działania nie wierzy Andreas Wellinger. Niemiec na mniejszym obiekcie, w pierwszym konkursie MŚ, przegrał tylko z Lindvikiem.

- Dlaczego mieliby podejmować takie ryzyko dopiero w czwartym i ostatnim konkursie? Przecież wcześniej też szło im dobrze. Zawodnicy nic nie wiedzieli? Jak zakładam kombinezon, to od razu czuję wszelkie modyfikacje... - podkreślił Wellinger.

Jak przyznał, ewentualne złoto, które trafiłoby do niego wskutek dyskwalifikacji Norwega, nie sprawiłoby mu wielkiej satysfakcji.

- Bez ceremonii, bez hymnu, bez tych wszystkich emocji towarzyszących zwycięstwu na skoczni... to nie byłoby to samo - wspomniał mistrz olimpijski z 2018 roku i dodał, że jednocześnie nie wierzy w taki scenariusz.

Od czwartku w Norwegii rozgrywany będzie cykl Raw Air w skokach narciarskich. Wellinger nie ukrywa, że nie ma ochoty rywalizować z reprezentantami gospodarzy.

- Przecież swoimi manipulacjami zakpili ze wszystkich w naszym środowisku - ocenił.

Niewiarygodne tłumaczenia Norwegów

Nieco inaczej patrzy na sprawę były austriacki trener skoków Werner Schuster, który zwrócił uwagę, że to nie tylko problem Norwegów.

- Zawsze były spekulacje i wzajemne oskarżenia o omijanie przepisów. Teraz mamy nowy poziom manipulacji i przynajmniej pierwsze wrażenie wskazuje, że to mogło być systematyczne działanie. Palcem są wytykani Norwegowie, ale to nie tylko ich problem, a skoków narciarskich jako całości - uważa pracujący obecnie jako ekspert Eurosportu Schuster.

On także nie wierzy w tłumaczenie Norwegów, że tylko raz i tylko w dwóch kombinezonach.

- Takie tłumaczenia są całkowicie niewiarygodne i chyba one mnie najbardziej wkurzyły. Przyznali się tylko do tego, co zostało w stu procentach udowodnione - dodał.

Były skoczek niemiecki Sven Hannawald powiedział, że "zakrztusił się czytając tłumaczenia Norwegów".

- Drwiny i kpiny z ludzi, którzy coś wiedzą o skokach. Jak można nie zauważyć, że strój jest sztywniejszy.... - nie krył irytacji.

- Jak zakładasz ten sam kombinezon codziennie, a nagle coś się w nim zmienia, to musisz to poczuć - zgodził się z Niemcem były austriacki zawodnik Andreas Goldberger w wypowiedzi dla rodzimej telewizji publicznej.

Co zrobi FIS?

Według Schustera teraz piłka jest po stronie FIS.

- Światowa federacja nie jest całkiem niewinna w tej sprawie i musi sobie zadać pytanie, jak to się stało, że takie manipulacje były w ogóle możliwe. Należy dokonać przeglądu zasad i przepisów, jak i wznowić dialog z krajowymi związkami, by znaleźć wspólnie wyjście z tej kłopotliwej sytuacji - zaznaczył austriacki szkoleniowiec.

Stecher uważa, że FIS dla czystości sportu powinna udoskonalić mechanizmy kontroli strojów, ale zdaje sobie sprawę, że to nie jest proste.

- Więcej personelu, więcej sprzętu, więcej techniki, m.in. skanerów. Ale prawda jest taka, że to, czego dopuścili się Norwegowie było sprytne i gdyby nie nagranie, mogłoby nie zostać nigdy odkryte - podsumował były austriacki zawodnik kombinacji norweskiej.

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl