Rząd prezydenta Francji Emmanuela Macrona opracowuje plany, aby język francuski zastąpił angielski jako oficjalny „język roboczy” Unii Europejskiej.
Taką opinię wyraził jeden z francuskich dyplomatów. Dobrym momentem do wywołania tej sprawy jest fakt, że Paryż przejmie przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej w 2022 roku.
Według informacji zamieszczonych przez Politico Francja planuje wykorzystać swoją pierwszą prezydencję od chwili Brexitu, aby przeforsować swój język ojczysty jako „lingua franca” Brukseli.
Jeden z francuskich dyplomatów wypowiedział się w tej sprawie w następujący sposób na stronie internetowej:
Nawet jeśli przyznamy, że angielski jest językiem roboczym i jest powszechnie praktykowany, podstawa wyrażania się po francusku pozostaje w pełni w instytucjach unijnych. Musimy go wzbogacić i ożywić, aby język francuski naprawdę odzyskał grunt, a przede wszystkim smak i dumę wielojęzyczności.
Nieujawniony z nazwiska dyplomata zapowiada, że wszystkie spotkania Rady na wysokim szczeblu – organu, który pomaga ustalać agendę polityczną w Brukseli – będą prowadzone w języku francuskim, a nie angielskim podczas sześciomiesięcznej prezydencji Francji.
Notatki i protokoły będą również sporządzane najpierw po francusku, a Rada będzie oczekiwać, że wszystkie listy od Komisji Europejskiej będą również sporządzane w języku francuskim.
Zawsze będziemy prosić Komisję o przesłanie nam po francusku listów, które pragnie skierować do władz francuskich, a jeśli tego nie zrobią, przed wysłaniem poczekamy na wersję francuską – zapowiedział wspomniany dyplomata.
Prezydencja Francji od stycznia do czerwca przyszłego roku jest pierwszą kadencją w Radzie od 2008 roku, kiedy prezydentem był Nicolas Sarkozy.
Ministrowie Macrona wyrazili żywe zainteresowanie pomysłem wysunięcia języka francuskiego przed angielskim, którego używają obecnie urzędnicy w Brukseli, choć Wielka Brytania opuściła już wspólnotę.
Francuski minister do spraw Unii Europejskiej Clement Beaune i sekretarz stanu Jean-Baptiste Lemoyne mówili już w kwietniu, że prezydencja francuska stworzy okazję do podniesienia tej ważnej walki o wielojęzyczność.
W artykule dla "Le Figaro" stwierdzili, że użycie języka francuskiego w Brukseli zmniejszyło się na korzyść angielskiego, a częściej Globish – namiastki języka angielskiego, która - ich zdaniem- zawęża zakres myśli i ogranicza zdolność do wyrażenia siebie.
Ta sprawa pojawia się w momencie, gdy ponownie narastają napięcia między Wielką Brytanią w związku z wdrożeniem ustaleń Protokołu z Irlandii Północnej zapisanych w zeszłorocznej umowie brexitowej.
Minister ds. Brexitu brytyjskiego premiera Borisa Johnsona, David Frost, spotka się z wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej Marosem Sefcoviciem, aby omówić trwający spór w Londynie. Lord Frost twierdzi, że kończy się czas na rozwiązanie spornych problemów handlowych.
Znany analityk ds. Brexitu Mujtaba Rahman – dyrektor zarządzający na Europę w Eurasia Group – powiedział, że w całej UE panuje teraz bardzo silny konsensus, żeby pozostałe sporne sprawy z Londynem załatwić jak najszybciej.
Zdaniem wielu ekspertów, przywódcy Unii Europejskiej mają nadzieję wykorzystać zbliżające się obrady szczytu państw grupy G7 w Kornwalii do bezpośredniego kontaktu z Borisem Johnsonem i przekonać go o zaletach kompromisowego porozumienia w sprawie przepisów mających ułatwić kontrole graniczne w Irlandii Północnej.
Oczekuje się, że prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden wykorzysta spotkanie z brytyjskim premierem do wyrażenia własnego poparcia dla protokołu o Irlandii Północnej.
Brytyjska minister spraw zagranicznych w gabinecie cieni Lisa Nandy powiedziała niedawno, że rząd Borisa Johnsona „zaginął w akcji” w kwestii kontroli granicznych w Irlandii Północnej.
- Musimy uporządkować granicę na Morzu Irlandzkim, nie dlatego, że nakazał nam to prezydent Joe Biden, ale dlatego, że powoduje to absolutne spustoszenie w Irlandii Północnej i jesteśmy odpowiedzialni za to, by to jak najszybciej naprawić – powiedziała Sky News.
