Ewa Pajor dla "Dziennika Bałtyckiego": Powrót do piłki nożnej po macierzyństwie, to coś niesamowitego i imponującego. To jest możliwe

Paweł Stankiewicz
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Ewa Pajor, najlepsza polska piłkarka i jedna z czołowych na świecie, opowiada „Dziennikowi Bałtyckiemu” o swojej karierze, futbolu kobiecym i o sobie. Z zawodniczką spotkaliśmy się w jednym z hoteli w Gdańsku podczas zgrupowania reprezentacji Polski przed zwycięskim dwumeczem nad reprezentacją Rumunii.

Barcelona to piękne miasto. Piękniejsze niż Wolfsburg?

Wiadomo, że Barcelona jest piękna. Jednak przez dziewięć lat grałam w Wolfsburgu i to też jest urocze miasto. Czułam się tam dobrze, jak w domu. To są dwa różne miasta, ale oba bardzo ładne i każde w swoim stylu.

W słonecznej Hiszpanii odpowiada Ci klimat? Bo ten boiskowy, jak widać, jest dla Ciebie stworzony.

Klimat hiszpański jest bardzo sprzyjający. Latem jest bardzo gorąco, ale mi to nie przeszkadzało. Myślałam, że będzie gorzej. Teraz pogoda jest idealna do treningów, bo chociażby w Polsce jest już trochę zimniej. Jesteśmy teraz na zgrupowaniu w Gdańsku i jak wyszłam na dwór, to byłam, zaskoczona temperaturą.

Doradzałaś się u Roberta Lewandowskiego, gdzie najlepiej zamieszkać?

Nie, nie. O takie rzeczy nie pytałam Roberta. Nie miałam z nim zresztą kontaktu przed przyjściem do Barcelony. Wspólnie z klubem poszukaliśmy odpowiedniego miejsca dla mnie.

Robert Lewandowski ruszył z Wielkopolski, z Lecha Poznań, do Borussii Dortmund i Bayernu Monachium, podbił Bundesligę i wyjechał do Barcelony. Ewa Pajor wystartowała z wielkopolskiego Medyka Konin, podbiła Bundesligę w Wolfsburgu i teraz grasz też w stolicy Katalonii. Oboje dźwigacie na barkach męską i kobiecą reprezentację i jesteście wizytówkami polskiego futbolu na świecie. Tych podobieństw jest sporo. Nie lubisz porównań z Robertem Lewandowskim?

W żaden sposób mnie one nie męczą. Pochodzę z województwa łódzkiego, ale faktycznie to w Medyku stawiałam pierwsze kroki w klubie damskim. Wcześniej w szkole w Wieleninie grałam z chłopakami. Droga Roberta i moja jest faktycznie podobna. Pochodzimy z jednego kraju, graliśmy wiele lat w Bundeslidze, a teraz w Barcelonie. Te porównania są normalne, ale każde z nas ma swoją historię. Wiadomo jak świetnym piłkarzem jest Robert. Podglądam wiele rzeczy u niego.

A jak reagowałaś na hasła – Ewa Pajor czyli Robert Lewandowski w spódnicy?

Takie rzeczy pojawiają się w mediach i oczywiście to słyszałam. Skupiam się na tym, żeby ciężko trenować i wykonywać swoją pracę na boisku. Patrzę na to, aby się rozwijać. Media za to mogą kreować porównania na różne sposoby.

Kobiecy futbol w Polsce powoli się rozwija, może jeszcze nie na szczeblu Orlenu Ekstraligi, ale na poziomie reprezentacyjnym. Ty jednak jesteś gwiazdą numer jeden. Nie jest łatwo dźwigać na barkach odpowiedzialność za całą drużynę narodową?

Kobieca piłka się w Polsce rozwija. Nie mówię tego przez pryzmat ligi, bo od dawna nie gram w kraju, ale na podstawie tego, ile dziewczyn gra w piłkę nożną. Coraz więcej dziewczynek garnie się do futbolu, jest więcej drużyn i akademii. Dziewczynki mają możliwość grać z rówieśniczkami albo z chłopakami. Ja chcę pokazywać na boisku, że każdy może osiągnąć sukces przez ciężką pracę i nieustępliwość. Dawać z siebie maska, aby widziały to młode talenty, a reprezentacja się rozwijała. To pokazuje kierunek. Teraz reprezentacja Polski gra na mistrzostwach świata do lat 17 i świetnie sobie radzi.

Kibic, który nigdy nie wszedł głębiej w futbol kobiecy, spojrzy na skład reprezentacji Polski i widzi kluby przy zawodniczkach: FC Barcelona, PSG, Milan, Bayer Leverkusen, Bayern Monachium, FC Koeln i tak można wymieniać. Czego zatem brakuje naszej reprezentacji, żeby być bliżej czołówki europejskiej?

Gramy w tych klubach i są zawodniczki, jak Paulina Dudek czy inne dziewczyny, które występują w klubach zagranicznych trzy, cztery lata. W drużynie i w sporcie potrzeba czasu, żeby wszystko ułożyło się w całość. Nasza reprezentacja z roku na rok robi krok do przodu. To coś pięknego, że nasze zawodniczki grają w topowych klubach zagranicznych, a to będzie skutkowało coraz lepszymi wynikami kadry.

Wracając do gry w Barcelonie. Z Hiszpanii do rodzinnego domu masz dalej niż z Niemiec skąd samochodem mogłaś dojechać w kilka godzin. A Ty jesteś osobą rodzinną?

Tak, to prawda. Z Barcelony też mogłabym dojechać samochodem, ale to zabrałoby mi bardzo dużo czasu. Z Wolfsburga na pewno miałam bliżej, ale w trakcie sezonu i tak nie ma czasu na to, żeby odwiedzać rodzinę. Celem jest jak najlepsze przygotowanie do kolejnego meczu. Na odwiedziny jest pora w okresie zimowym i letnim, kiedy jest przerwa w rozgrywkach. Wtedy spędzam czas z rodziną i ładuję baterie.

Łatwo się wzruszasz?

Chyba tak. Jestem rodzinna i może stąd ta wrażliwość jest dość duża. Nie mam z tym problemu, bo każdy z nas ma swoje cechy, u mnie jest wrażliwość i jestem z tego powodu szczęśliwa.

Pochodzisz z wioski, gdzie pomagałaś rodzicom i wykonywałaś różne prace w gospodarstwie, czy to w polu czy przy zwierzętach. Jak wyglądał u Ciebie przeskok do dużego świata?

Pomagałam rodzicom w gospodarstwie, kiedy byłam dzieckiem. Potem wyjechałam do Konina. To były przenosiny do jednej z najlepszych drużyn w Polsce, a potem do Wolfsburga. Kroki były stawiane bardzo dobrze. Wyjazdy, pierwsze dni i tygodnie nie były łatwe. To wszystko sprawiło, że adaptacja w Barcelonie przebiegła szybciej. Dziewczyny przyjęły mnie bardzo dobrze i od początku czułam się świetnie.

Jesteś gwiazdą kobiecego futbolu, zarabiasz lepsze pieniądze, a przy tym wszystkim pozostałaś otwartą, sympatyczną dziewczyną. Czyli można być postacią znaną, a przy tym zachować swoją naturalność?

Oczywiście, że tak. Czy gram w Barcelonie, czy występuję w reprezentacji, to nie zmienia tego, jaką jestem osobą, jakie mam wartości i jak zostałam wychowana. Jestem Ewą, która wie skąd pochodzi. Myślę, że to ma duże znaczenie. Ponadto spotkałam niesamowitych ludzi na swojej drodze, którzy się mną opiekowali.

U kobiet uprawiających sport dochodzi instynkt macierzyński. Byłabyś gotowa zawiesić karierę i wrócić po urodzeniu dziecka czy jednak wolałabyś poczekać do jej zakończenia?

Widziałam koleżanki w Wolfsburgu, że jest to możliwe, aby zawiesić karierę na okres macierzyństwa. Byłam świadkiem, jak koleżanka z klubu była prowadzona przez lekarza przez dziewięć miesięcy ciąży i potem już po urodzeniu dziecka. Widziałam jak robi ćwiczenia mając brzuszek i po urodzeniu, jak ciężko pracuje, żeby wrócić do optymalnej dyspozycji i na boisko. To było dla mnie coś niesamowitego i imponującego.

CZYTAJ TAKŻE: Nina Patalon: Każda droga w Polsce prowadzi do Gdańska

Gotujesz sama czy chodzisz do restauracji?

Lubię gotować sama, bo wtedy wiem, co jem. Właściwe odżywianie jest bardzo ważną kwestią. Nie mam jednak popisowego dania. Zdarzają się i takie dni, że lubię wyjść do restauracji i zjeść coś innego.

Jakie czynności domowe lubisz, a których wolałabyś nie ruszać?

Trudne pytanie. Mając 12 lat wyprowadziłam się z domu, mieszkałam razem z siostrą w internacie. Szybko nauczyłam się różnych czynności. Pewnie w domu rodzice by nam mówili co i jak robić, tam robiłyśmy to same.

Jak masz wolny czas, to jak go spędzasz?

Lubię się zregenerować i gdzieś wyjść, zrelaksować się, poczytać książki. Dłuższy czas wolny spędzam z rodziną w moim miejscu, gdzie się urodziłam.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj

dziennikbaltycki.pl!

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Polak
Niech pani Bóg błogosławi pani Ewo.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl