Ryszard Tarasiewicz, trener Arki Gdynia, zaskoczył przy doborze podstawowej jedenastki. Jedynie na ławce rezerwowych zasiedli Karol Czubak i Olaf Kobacki.
Mimo tego Arka Gdynia rozpoczęła mecz z dużo większym animuszem, niż ostatnie, przegrane u siebie 0:2 spotkanie przeciwko Miedzi Legnica. Już w czwartej minucie gry po sprytnie rozegranym rzucie rożnym Djibril Diaw strzałem głową zatrudnił Matveia Igonena.
Groźnie pod bramką estońskiego golkipera gospodarzy było ponownie w 17 minucie spotkania, kiedy Hubert Adamczyk znakomitym, prostopadłym podaniem uruchomił na lewym wahadle Mateusza Żebrowskiego. Zawodnik, który dość niespodziewanie pojawił się w wyjściowej jedenastce, dostrzegł w polu karnym Mateusza Kuzimskiego, jednak były gracz m.in. Warty Poznań i Bałtyku Gdynia fatalnie przestrzelił z niespełna dziesięciu metrów.
Piłkarze Arki Gdynia nie podłamali się na szczęście zmarnowanymi sytuacjami i nadal chętnie zapuszczali się pod bramkę Podbeskidzia. W końcu też, w 23 minucie spotkania, zasłużenie objęli prowadzenie. Po przejęciu piłki na prawym skrzydle przez Christiana Alemana, pomocnik z Ekwadoru posłał precyzyjną wrzutkę w pole karne. W najlepszy, możliwy sposób sfinalizował ją Mateusz Żebrowski, strzałem głową nie dając szansy Igonenowi na skuteczną interwencję.
Już dwie minuty później powinno być 2:0 dla Arki Gdynia. Sebastian Milewski przejął piłkę przed polem karnym, wbiegł z nią w szesnastkę, jednak niestety przegrał pojedynek oko w oko z Estończykiem. Wydawało się wówczas, że podwyższenie wyniku przez żółto-niebieskich jest jedynie kwestią czasu. Tak się nie stało, a co więcej, to gospodarze zaczęli przejmować inicjatywę i stwarzać groźne sytuacje pod bramką Kacpra Krzepisza. Trzeba jasno napisać, że żółto-niebiescy mieli mnóstwo szczęścia, że jeszcze przed przerwą nie stracili wyrównującego gola. Gospodarze wypracowali sobie kilka dogodnych okazji. Najlepsze z nich zmarnowali Kamil Biliński, Giorgi Merebaszwili, Goku Roman, Dominik Frelek i Daniel Mikołajewski.
Dla podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza był to jasny sygnał, że po zmianie stron należy bardziej zewrzeć szyki w obronie i dodatkowo postarać się jak najszybciej zdobyć drugiego gola, aby ostudzić nieco ofensywne zapędy gospodarzy.
Magazyn Gol24: Kadra pod lupą, przed meczem z Mołdawią

Arkowcom po wznowieniu gry rzeczywiście udało się nieco odrzucić rywala od własnej bramki. Podbeskidzie nadal próbowało atakować, jednak nie stwarzało już tylu groźnych sytuacji, co w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Niestety żółto-niebieskim także nie udawało się zatrudniać bardziej wymagającymi strzałami bramkarza gospodarzy. Powodowało to, że upragnione zwycięstwo ciągle wisiało na włosku, gdyż było jasne, że Podbeskidzie nie zrezygnuje z prób wyrównania.
I stało się to niestety w 66 minucie gry, po dużym błędzie defensywy Arki Gdynia. Goku Roman, pozostawiony bez opieki w polu karnym, spokojnie przyjął sobie piłkę, a następnie silnym strzałem pokonał Kacpra Krzepisza.
Oznaczało to, że żółto-niebiescy mają jeszcze niecałe pół godziny, aby rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. To jednak gospodarze byli już po kolejnych dziesięciu minutach bliscy objęcia prowadzenia. Z najbliższej odległości spudłował Kamil Biliński.
Natomiast podopieczni Ryszarda Tarasiewicza mogli, a wręcz powinni trafić do siatki Podbeskidzia i zapewnić sobie trzy punkty w 83 minucie gry. Dwóch znakomitych sytuacji na przestrzeni zaledwie kilkudziesięciu sekund nie wykorzystał Karol Czubak. Napastnik wprowadzony z ławki rezerwowych najpierw strzelał do pustej już bramki, ale jego uderzenie zostało zablokowane przez Julio Rodrigueza, a następnie, po doskonałym podaniu Mateusza Stępnia, przegrał pojedynek sam na sam z Igonenem.
Arka Gdynia ostatecznie sięgnęła w Bielsku-Białej po zaledwie jeden punkt. Powoduje to, że żółto-niebiescy muszą teraz trzymać kciuki za ekipę Miedzi Legnica, mierzącą się w niedzielę u siebie z Widzewem Łódź. Jeśli lider da się pokonać, to łodzianie zapewnią już sobie bezpośredni awans do ekstraklasy z drugiego miejsca w tabeli. Gdynianie w takim wypadku będą mogli zacząć szykować się do baraży. W przypadku remisu, lub zwycięstwa Miedzi, kwestia awansu do ekstraklasy z drugiego miejsca w tabeli rozstrzygnie się natomiast w ostatniej, ligowej kolejce, w niedzielę 22 maja.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Arka Gdynia 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Mateusz Żebrowski (23 min. - głową), 1:1 Boku Roman (66 min.).
Żółte kartki: Bonifacio - Deja.
Podbeskidzie: Igonen - Bonifacio, Mikołajewski (88 Kowalski-Haberek), Rodriguez, Simonsen (72 Wypych) - Merebaszwili, Frelek, Scalet (88 Misztal), Janota (61 Celtik), Roman - Biliński. Trener: Mirosław Smyła.
Arka Gdynia: Krzepisz - Dobrotka, Marcjanik, Diaw - Stępień (85 Siemaszko), Milewski (85 Bednarski), Deja, Aleman, Adamczyk, Żebrowski (74 Kobacki) - Kuzimski (73 Czubak). Trener: Ryszard Tarasiewicz.
Sędziował: Tomasz Marciniak (Płock).
Widzów: 3570.