Jagiellonia - Korona. Zderzenie Dziekońskiego z Trojakiem
Piłkarze Korony walczyli o półfinał na całego. Gdy dobiegał koniec pierwszej połowy, wtedy doszło do fatalnego zderzenia. Wyskakujący do górnej piłki Dziekoński trafił w głowę Trojaka, który też chciał oddalić zagrożenie. Obaj z bólem wypisanym na twarzach upadli na murawę.
Z okolic czoła Trojaka od razu polała się krew. Prawdopodobnie ucierpiał jego łuk brwiowy. Pomocy medycznej wymagał też Dziekoński, choć akurat on pozbierał się szybciej. Jednemu i drugiemu założono bandaże.

Skutki mogły być opłakane. Szczęście w nieszczęściu Trojak po kilku minutach był gotowy grać dalej. Zgodnie z przepisami na chwilę opuścił plac gry, po czym na niego wrócił. W przerwie profilaktycznie zdecydowano jednak o zmianie - resztę dograł Piotr Malarczyk.
Bramkarz Korony po ostatnim urazie musi występować w masce ochronnej, która chroni kości, ale jednocześnie ogranicza pole widzenia. Być może to zaważyło o fatalnym zderzeniu.
Dziekoński miał sporo pracy w meczu. Tuż przed przerwą obronił strzał Jakuba Lewickiego:
PUCHAR POLSKI w GOL24
Znani trenerzy bez klubu. Kto do Legii Warszawa i Lecha? Daw...
