Francuskie i niemieckie opowieści o Rosji. Dziś absurdalne
Przez media przetacza się fala oburzenia po wypowiedziach prezydenta Francji Emmanuela Macrona i kanclerza Niemiec Olafa Scholza. Pierwszy z nich mówił o budowaniu przyszłego systemu bezpieczeństwa z udziałem Rosji. Kanclerz Scholz zapowiadał natomiast, że będzie kontynuować rozmowy telefoniczne z rosyjskim satrapą Putinem. W Bundestagu zapowiedział natomiast, że będzie dążył do odbudowy relacji gospodarczych z Rosją w przyszłości.
Oczywiście, trzeba obu polityków za to krytykować. Trzeba jednoznacznie wspierać Ukrainę, wspierając jej siły zbrojne, wspierając ją politycznie, planując przyszłą odbudowę tego kraju. W tej sytuacji wszelkie dyskusje o zasadach współpracy z Rosją wydają się chybione. Ale nie do końca.
CZYTAJ TEŻ: Zakupy uzbrojenia. Na Pomorzu na tym... zyskamy.
Trzeba jasno powiedzieć - docelowo trzeba budować relacje z Rosją. Polityczne, gospodarcze, technologiczne. Trzeba wymyślić te relacje od nowa. Więc w pewnym sensie Macron i Scholz mają rację. Skąd więc takie oburzenie?
Oburzenie jest słuszne, bo zanim relacje z Rosją odbudujemy, trzeba postawić temu państwu trzy fundamentalne warunki.
Po pierwsze, odbudowa Ukrainy. Przywykliśmy już do informacji o codziennych ostrzałach rakietowych Ukrainy. Niszczenie elektrowni, elektrociepłowni, wodociągów, innych strategicznych elementów infrastruktury stały się "normą" w przekazach medialnych. Straty liczone w miliardach Euro niemal stały się codziennością. Ale trzeba jasno powiedzieć - za te straty musi zapłacić Rosja. Więc kanclerz Scholz zanim wypowie się o perspektywach współpracy, niech opracuje zasady transferu środków z Rosji na Ukrainę. Być może za rosyjską ropę w przyszłości płacić np. 40% ceny do budżetu Ukrainy. To warunek konieczny. Jeśli Rosja nie zapłaci, realnie, za swój bandytyzm i zbrodnie wojenne, to nie nauczy się niczego. I żadne polityczne zaklęcia i deklaracje tego nie zmienią.
Po drugie, sąd nad zbrodniarzami wojennymi. Cywilizowany świat nie może zapomnieć o Buczy, Irpieniu i tysiącach innych miejsc kaźni Ukraińców. Za każde zabójstwo, każdy gwałt, każdą kradzież rosyjscy zbrodniarze powinni odpowiedzieć. I tego także nie można odpuścić. Oskarżonym powinien przysługiwać uczciwy proces, gwarantujący ich prawa. Powinni zostać osądzeni w cywilizowany sposób, nawet jeśli oni nie mieli grama litości dla swoich ofiar. Ale cywilizowany sąd musi oznaczać realne kary, realną odpowiedzialność i ukaranie zbrodni.
Po trzecie, gwarancje bezpieczeństwa. Rosja nie zostanie pokonana bezwarunkowo. Będzie po wojnie, mam nadzieję przegranej, nadal wielkim państwem. Oby z wielkimi problemami. Ale zanim ułożymy relacje gospodarcze, musimy narzucić zasady bezpieczeństwa gwarantujące spokój Ukrainie, państwom bałtyckim i wszystkim innym sąsiadom Rosji. Sankcje gospodarcze już uderzyły w rosyjskie zdolności zbrojeniowe, ale trzeba jeszcze gwarancji politycznych.
Te trzy punkty są niezwykle ważne i niezwykle trudne. Nie mam złudzeń, że Rosja będzie protestowała przeciwko każdej ze wskazanych wyżej kwestii. Ale bez załatwienia tych spraw opowieści Macrona i Scholza będą irytującymi dywagacjami oderwanymi od rzeczywistości. Więc tak, myślmy o przyszłych relacjach z Rosją. Ale nie patrząc tylko na potencjalne korzyści. Przede wszystkim, Rosja musi ponieść odpowiedzialność za wywołaną wojnę. Wszystko inne jest wtórne.
