Oprawa na meczu Legia Warszawa - Aston Villa
- Witajcie w dżungli - ogłosili Anglikom kibice Legii. Po chwili krwawe oczy wielkiego goryla rozświetliły race. Tło dla wielkiej postaci utworzyła kartoniada złożona z czerwonych i zielonych kartek.
Doping z Żylety przeszedł najśmielsze oczekiwania. Drużyna niesiona przez kibiców już w 3 minucie objęła prowadzenie. Po podaniu Patryka Kuna trafił Paweł Wszołek. Potem asystował Wszołek a trafił Ernest Muci, który na chwilę odzyskał dla Legii przewagę. W drugiej połowie Albańczyk przypieczętował zwycięstwo solową akcją.
Mecz przy Łazienkowskiej śledził komplet widzów - ponad 27 tys. osób. W sektorze gości zasiadło ponad tysiąc sympatyków Aston Villi. Mieli ze sobą mnóstwo flag. Przynajmniej na początku widowiska nie udało im się wypełnić wszystkich miejsc. Tych jest bowiem około 1,7 tys. Szczelnie na sektorze zrobiło się dopiero wraz z upływem minut. Według komentatora TVP Sport Jacka Laskowskiego w sumie na stadionie było nawet 2 tys. Anglików - częściowo także pośród fanów Legii.
Wśród znanych osobistości na loży vipowskiej pojawił się Michał Probierz. To jego pierwszy mecz w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Od początku mógł obserwować na boisku czterech rodaków - w tym autorów bramkowej akcji na 1:0.
27 801 osób - tyle wyniosła oficjalna frekwencja na meczu. - Wsparcie trybun było niesamowite, niosło Legię. Niby wiedzieliśmy czego się spodziewać, ale grało nam się naprawdę bardzo ciężko. Legia pokazała się z najlepszej strony, ma zaś zaliczyliśmy falstart - stwierdził na pomeczowej konferencji trener Aston Villi, Unai Emery.

W Warszawie przed meczem dobrze bawili się kibice Aston Villi. Na pierwszym europejskim wyjeździe od trzynastu lat zaśpiewali o polskim Cafu:
LIGA KONFERENCJI w GOL24
Najciekawsze wolne transfery w Polsce po zamknięciu letniego...