Prawo i Sprawiedliwość udało się doprowadzić do przyjęcia przez Sejm ustawy o głosowaniu korespondencyjnym w wyborach prezydenckich. Ponieważ w południe nie udało się przeforsować wniosku o wprowadzenie prac nad projektem do porządku obrad, klub Prawa i Sprawiedliwości złożył nowy projekt dotyczący zasad przeprowadzania głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Sejm po godz. 19 przegłosował rozpoczęcie prac nad nowym projektem. Ok. godz. 22 Sejm przyjął nowa ustawę.
Według niej, wybory prezydenckie w 2020 r. zostaną przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego w pierwszej i ewentualnej drugiej turze. Głosowanie będzie odbywać się bez przerwy od godziny 6 do godziny 20.
NASZE WYWIADY:
- Bartosiak: Koniec globalizacji. Europa teraz przegrywa
- Politolog: Kaczyński zachowuje się jak pasażer z Titanica
- Prof. Staniszkis: Świat stał się przesączony strachem
- Ludwik Dorn: W Polakach narasta pierwotny lęk
- Severski: Koronawirus uderzył w serce naszych ideałów
- Czy pandemia zakończy świat, jaki znaliśmy do tej pory?
Wyborcy będą musieli umieścić kopertę z kartą głosowania w specjalnej skrzynce pocztowej na terenie gminy, w której są zapisani w spisie wyborców. Koperty odbiorą pracownicy Poczty Polskiej, która tego dnia może zawiesić wykonywanie wszelkich innych operacji i usług.
Ustawa zakłada również, że marszałek Sejmu może zmienić termin wyborów prezydenckich, jeśli na terenie kraju zostanie ogłoszony stan epidemii. Nowy termin musi jednak być zgodny z przepisami konstytucji, a to oznacza, że jedynym dodatkowym terminem głosowania może być 17 maja.
W ustawie znalazł się również bardzo kontrowersyjny zapis. Artykuł 17 mówi, że: "Kto niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia, podrabia lub kradnie kartę do głosowania - podlega karze do 3 lat więzienia". To może oznaczać, że osoby, które nie zagłosują będą mogły trafić do więzienia - ostrzega opozycja.
Politycy opozycji skrytykowali taką formę przegłosowania prawa wyborczego.
Stan epidemii został wprowadzony w Polsce 20 marca. Według nowej ustawy, zmieniony termin wyborów prezydenckich musi być zgodny z konstytucją. To oznacza, że jedyna możliwa nowa data to 17 maja. Wcześniej marszałek Sejmu ogłosiła, że wybory prezydenckie mają odbyć się 10 maja.
Przegrane głosowanie PiS
W południe wniosek o rozszerzenie obrad o punkt dotyczący przeprowadzania wyborów na prezydenta w formie korespondencyjnej przepadł w głosowaniu.
Za pracami nad projektem na dzisiejszym posiedzeniu Sejmu głosowało 228 posłów i dokładnie tyle samo było przeciw.
Za odrzuceniem rozszerzenia porządku obrad głosowali wszyscy obecni w Sejmie przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, Lewicy. PSL-Kukiz’15 i Konfederacji.
Co ciekawe za odrzuceniem pomysłu prac nad głosowaniem korespondencyjnym głosowało trzech posłów Zjednoczonej Prawicy. Zgodnie z informacjami na stronie Sejmu byli to przedstawiciele PiS: wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Wojciech Maksymowicz, wiceminister funduszy i polityki regionalnej Grzegorz Puda oraz poseł Porozumienia Michał Wypij.
Zgodnie z zapowiedzią od głosu wstrzymał się szef Porozumienia Jarosław Gowin. Tak samo postąpili: wiceminister rodziny Iwona Michałek i posłanka Magdalena Sroka – obie z Porozumienia. Wcześniej Gowin powiedział, że ustępuje ze stanowiska wicepremiera, gdyż nie udało mu się przeforsować wniosku o zmianę konstytucji i wydłużenie kadencji Andrzeja Dudy.
Posłowie PiS chcieli ponownego głosowania
Zgodnie z zapisem ze strony Sejmowej nad wprowadzeniem do porządku obrad prac nad projektem głosowania korespondencyjnego nie zagłosował poseł PiS Andrzej Kryj (na stronie Sejmu widnieje jako nieobecny).
Tymczasem poseł twierdzi, że zagłosował „za”, ale system nie policzył głosu. Jak poinformował w mediach społecznościowych dziennikarz TVP Info, który udostępnił zdjęcie z panelu głosowania posła, klub PiS już został poinformowany o sprawie.
Z kolei, jak informuje na Twitterze dziennikarz Polsat News, poseł PiS Grzegorz Puda miał pomylić się podczas głosowania, co już miał zgłosić.
Tyszka: Nie ma podstawy do reasumpcji
Do wpisu Graczaka odniósł się były wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka. - To, że poseł nie zagłosował na czas to nie jest podstawa do reasumpcji głosowania - stwierdził na Twitterze.
Jego zdanie podzielał poseł Michał Szczerba z KO. - Głosowanie zakończyło się 13:16:19.Poseł Kryj pootwierał za dużo stron do głosowania i ewidentnie spóźnił się kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund. Głosował między 13:16:20-13:16:59. Połączenie było już nieaktywne, bo zostało zakończone. Nie ma podstaw do reasumpcji - stwierdził w mediach społecznościowych.
