W składzie polskiej sztafety znalazły się Nikola Mazur, Natalia Maliszewska, Kamila Stormowska i Patrycja Maliszewska. Reprezentacje Holandii i Chin były poza zasięgiem, ale Polki pokonały Włoszki, choć trzeba przyznać, że wpływ na takie rozstrzygnięcie miał upadek jednej z zawodniczek z Italii. Z czasem 4:10.074 nasz zespół finiszował więc jako trzeci i wystąpi w finale B w swoim olimpijskim debiucie w tej konkurencji.
Warto przeczytać
- Wywalczyłyśmy sobie miejsce w czołówce i rośniemy w siłę. Myślę, że byłyśmy przygotowane na dużo więcej i chciałyśmy to pokazać, ale czasem powstają sytuacje, z którymi można sobie poradzić, a czasem takie, z którymi sobie nie radzimy. To jest drużyna. Odpowiadamy nie tylko za siebie. Na igrzyskach jest trochę większy stres, ale rywalki są te same - powiedziała Kamila Stormowska.
Właśnie ona, podobnie jak Natalia Maliszewska, przystąpiła do rywalizacji tuż po indywidualnym starcie na dystansie 1000 metrów. Swoje koleżanki z reprezentacji pochwaliła Patrycja Maliszewska, starsza z sióstr.
- To były szybkie biegi, bo ważne były także czasy. Natalia i Kamila najpierw jechały swoje starty indywidualne, potem odbyły trzy biegi mężczyzn i już był nasz półfinał sztafety. Przerwa była więc bardzo krótka. To nie jest łatwe - ledwo kończy się walka o indywidualny awans, a po chwili trzeba wyjść znowu i dać kilka zmian. Wiemy jednak, jak to jest jechać na takim zmęczeniu. Jedyne, czego możemy od siebie oczekiwać, to tego, że wyjeżdżamy na lód i dajemy z siebie wszystko.
Finał rywalizacji sztafet jest zaplanowany na 13 lutego o 12:44 polskiego czasu.
