Adam Kszczot od początku do końca kontrolował swój bieg. Przez ponad dwa okrążenia biegł ostatni, ale na 550 metrze zaatakował na prostej, wchodząc w łuk wyszedł na pierwsze miejsce, a potem już pilnował rywali.
- Bieg pod kontrolą i ekonomiczny. Szanse są. Rywale z pierwszego półfinału jeszcze nigdy nie pobiegli dwóch mocnych biegów na jednej imprezie - mówił nasz mistrz.
Faktycznie - pierwszy półfinał był bardzo mocny. Wygrał Hiszpan Alvaro de Arriba z czasem 1:45.44 przed Brytyjczykiem Gilesem (1:45.46). Czas Polaka to 1:47.02.
Niestety - do finału 60m nie udało się awansować Ewie Swobodzie, ale rywali podyktowały bardzo wysokie warunki. Już w pierwszym półfinale aż cztery zawodniczki pobiegły w czasie 7.10 lub szybszym, a z każdego biegu do finału awansowały dwie. Do tego dwie najszybsze z całej stawki, które do pierwszej dwójki się nie załapały.
Czas Swobody 7.25 był gorszy niż w porannych eliminacjach. Dał jej piąte miejsce.
- Zdobyłam nowe doświadczenie. Trzeba pracować. Nie mogę się otworzyć. Nie wiem dlaczego - mówiła z trudem powstrzymując łzy przed kamerami TVP.
Dokładnie tyle, ile w eliminacjach pobiegła Anna Kiełbasińska - 7.23 to zarazem jej rekord życiowy. Finału oczywiście to nie dało.
Przez eliminacje 60m przez płotki przebrnęła Karolina Kołeczek, która do kadry na mistrzostwa dołączyła w ostatniej chwili na zaproszenie międzynarodowej federacji (IAAF). W swoim biegu była czwarta ustanawiając swój najlepszy wynik w tym roku (8.16).
Do finału biegu na 400m awansowała Jusrtyna Święty-Ersetic, która co prawda na metę wpadła druga (52.63), ale zdyskwalifikowana została Jamajka Stephenie McPherson.
Na tym samym dystansie w półfinałach odpadli Jakub Krzewina oraz Rafał Omelko.
Piąta w pchnięciu kulą była Paulina Guba.
Kapitalny przebieg miał konkurs skoku w dal. Niespodziewanie wygrał niespełna 20-letni Kubańczyk Juan Miduel Echevarria (8.46). Ledwie dwa centymetry bliżej poleciał reprezentant RPA Luvo Manyonga, a trzeci był Amerykanin Marquis Dendy (8.42).