Do 10 lat więzienia grozić może byłemu Zastępcy Komendanta Wojewódzkiego Milicji Obywatelskiej w Gdańsku Sylwestrowi P., który brał udział w kierowaniu formacją 36 lat temu, podczas wprowadzaniu stanu wojennego. Oskarżyciele z IPN przekonują, że zamykając i izolując ponad setkę opozycjonistów czasów PRL działał w oparciu o przepisy, które... nigdy nie obowiązywały.
- Sylwester P. został oskarżony o popełnienie zbrodni komunistycznych stanowiących jednocześnie zbrodnie przeciwko ludzkości. Polegały one na bezprawnym pozbawieniu wolności 105 osób - działaczy ówczesnej legalnej opozycji z NSZZ „Solidarność” - relacjonuje prok. Ewa Bialik, rzeczniczka prasowa Prokuratury Krajowej, która oficjalnie poinformowała o sprawie.
Akt oskarżenia przygotował i skierował do Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku, a 89-letni dziś Sylwester P. nie przyznał się do winy. Co ciekawe - z czysto prawnego punktu widzenia - przestępstwo polega nie tyle na samym zatrzymaniu i izolacji politycznych oponentów, ale na fakcie, że dopuszczono się go w oparciu o przepisy, które jak wskazują śledczy nie miały mocy prawnej.
- Decyzje o internowaniu działaczy opozycji Sylwester P. podjął na podstawie dekretu z 12 grudnia 1981 roku o ochronie bezpieczeństwa Państwa i porządku publicznego w czasie obowiązywania stanu wojennego. W rzeczywistości ten akt prawny nie został opublikowany i według powszechnie przyjętych zasad prawnych nigdy nie obowiązywał. W konsekwencji Sylwester P. bezprawnie pozbawił wolności 105 osób - tłumaczy prok. Ewa Bialik.
Decyzje o internowaniu działaczy opozycji Sylwester P. podjął na podstawie dekretu z 12 grudnia 1981 roku o ochronie bezpieczeństwa Państwa i porządku publicznego w czasie obowiązywania stanu wojennego. W rzeczywistości ten akt prawny nie został opublikowany i według powszechnie przyjętych zasad prawnych nigdy nie obowiązywał.
Jednak czy kierowanie do sądu aktu oskarżenia przeciw 89-latkowi za czyny, których dopuścić się miał 36 lat temu ma sens? Podobne rozliczenia po latach zawsze budzą wielkie kontrowersje.
Nazywany „katem Trójmiasta”, współodpowiedzialny za Grudzień 70 Stanisław Kociołek został w 2014 roku prawomocnie uniewinniony z zarzutu kierowniczego sprawstwa zabójstwa. Sąd Najwyższy uwzględnił kasację prokuratury i uchylił wyrok, przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia, ale 82-letni Kociołek zmarł nie doczekawszy wyroku.
O zasadności oskarżenia Sylwestra P. przekonuje Arkadiusz Kazański, historyk z gdańskiego oddziału IPN: - Fakt, że takie sprawy dopiero teraz trafiają do sądów to nawet nie tyle „nieodrobiona lekcja” III RP, co grzech zaniechania. Chodzi nawet o działanie symboliczne, by dobro nazwać dobrem, a zło nazwać złem. Wprowadzenie stanu wojennego było bezprawne podobnie jak aresztowania i internowania działaczy legalnej przecież „Solidarności”. Dziś wiemy, że pierwsze listy działaczy do internowania w komendach wojewódzkich tworzono w październiku 1980 roku - niespełna 2 miesiące po porozumieniach sierpniowych. Wiemy też, że Sowieci nie chcieli inwazji w Polsce, która była używana jako straszak, a argument, że stan wojenny miał jej zapobiec to nieprawda. Posłużył on jedynie utrzymaniu władzy przez komunistów, którzy nie wykorzystali go np. by wprowadzić reformy gospodarcze w odpowiedzi na kryzys.
Chodzi nawet o działanie symboliczne, by dobro nazwać dobrem, a zło nazwać złem. Wprowadzenie stanu wojennego było bezprawne podobnie jak aresztowania i internowania działaczy legalnej przecież „Solidarności”.
I dodaje: - Zresztą, abstrahując od argumentów moralnych czy politycznych, w sprawie Sylwestra P. kluczowe jest to, że chodzi po prostu o złamanie prawa. Zdarzają się sytuacje, kiedy zabójca trafia przed sąd po 25 latach, chcemy by wyroki zapadały w przypadku każdego przestępstwa, więc zwyczajnie nie możemy robić wyjątków.
Ogółem w stanie wojennym wydanych zostało około 10 tysięcy decyzji o internowaniu, które dla opozycjonistów oznaczały wielomiesięczną rozłąkę z rodziną i osadzenie w jednym z 46 „Ośrodków Odosobnienia” - najczęściej w zakładach karnych (za „Encyklopedią Solidarności”).