- Całe zamieszanie miało miejsce po zakończonym meczu - mówi arbiter główny Mateusz Janecka. - Trener gości Robert Grzesiuk udał się wówczas w stronę ławki rezerwowych Sokoła. Wtedy na jego drodze stanął jeden z zawodników miejscowych.
Obaj panowie zaczęli się przepychać, a gracz Sokoła nieoczekiwanie kopnął Grzesiuka. Wówczas nadbiegł syn trenera gości ukarany już przez nas , na ławce rezerwowych, czerwoną kartką za obrażanie sędziego bocznego. Uderzył gracza miejscowych tak mocno, że rozciął mu łuk brwiowy, polała się krew.
Wówczas do akcji ruszyli piłkarze obu ekip, gonili się po boisku, popychali, bili, okładali pięściami. Dodam, że na miejscu nie było żadnych służb porządkowych, ani ochroniarzy.
