Izraelski nalot na obóz przesiedleńczy w mieście Rafah, położonym na południu Strefy Gazy, spowodował ogromny pożar, w wyniku którego zginęło 45 osób - przekazały izraelskie władze w poniedziałek.
Armia izraelska przekazała, że w wyniku niedzielnego nalotu, który został przeprowadzony na podstawie "dokładnych informacji wywiadowczych", został zabity szef sztabu Hamasu odpowiedzialny za Zachodni Brzeg oraz inny działacz tej organizacji terrorystycznej, który stał za atakiem terrorystycznym 7 października.
"Siły Obronne Izraela żałują jakiejkolwiek szkody"
Naczelny izraelski prokurator wojskowy nazwał niedzielny atak "bardzo poważnym" i przekazał, że trwa śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności nalotu, w którym zginęło wielu cywili.
"Siły Obronne Izraela żałują jakiejkolwiek szkody spowodowanej osobom nie walczącym podczas prowadzonych działań wojennych" - powiedział na konferencji w poniedziałek izraelski generał Jifat Tomer Jeruszalmi.
Mimo piątkowego wyroku Międzynawowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze, który nakazuje Izraelowi zaprzestanie działań wojennych w Rafah, armia izraelska w poniedziałek kontynuowała ostrzał wschodniej i centralnej części miasta. W wyniku ostrzału osiem osób poniosło śmierć - poinformowały lokalne służby medyczne.

Źródło: