Jakie tajemnice skrywa Watykan? Mało znane dokonania papieża Piusa XII

Bernard Lecomte
Papież Pius XII w 1939 r.
Papież Pius XII w 1939 r.
Mało kto wie, ale papież Pius XII owładnięty był niezwykłą pasją archeologiczną - dowodzi znany pisarz i dziennikarz, Bernard Lacomte

Rzym, 28 czerwca 1939 roku. Tak jak się spodziewano, w marcu na zwierzchnika Kościoła został wybrany kardynał Pacelli, który przyjął imię Pius XII. Nowy papież przygotowuje się do tradycyjnej uroczystości świętych Piotra i Pawła. Prace związane z początkiem pontyfikatu, ponowny rozruch spraw Kościoła, a nade wszystko intensywna aktywność dyplomatyczna Stolicy Świętej w obliczu zbliżającego się światowego konfliktu sprawiły, że zapomniano o intrygujących odkryciach, jakich przed czterema miesiącami w podziemiach bazyliki dokonali sampietrini. Był jednak pewien człowiek, który bynajmniej nie przestał o nich myśleć: papież we własnej osobie.

Trzy założenia Piusa XII

Tuż przed ceremonią Ojciec Święty każe się prowadzić do grot, by zobaczyć miejsce, w którym spoczywa jego poprzednik, a także prace wykonane w celu złożenia trumny. Następnie, znalazłszy się pod kopułą Świętego Piotra, długo modli się na poświęconej płycie Konfesji. To tutaj w modlitewnym uniesieniu podejmuje sensacyjną decyzję, która dojrzewała w nim od dłuższego czasu: w miejscu pochówku Piusa XI zostaną przeprowadzone wykopaliska, by sprawdzić, czy po niemal dwóch tysiącach lat od śmierci świętego Piotra nie uda się odnaleźć grobu i - dlaczego by nie? - relikwii pierwszego zwierzchnika Kościoła.

Pius XII wzywa więc kardynała Respighiego, sekretarza Papieskiej Komisji do spraw Archeologii Sakralnej, i oficjalnie poleca mu poszerzenie eksploracji podziemi bazyliki. Swojemu przyjacielowi kardynałowi Kaasowi, który jest sekretarzem "Fabryki świętego Piotra", instytucji odpowiadającej za utrzymanie bazyliki, powierza moralną pieczę nad przyszłymi wykopaliskami. Zobowiązuje swoich rozmówców do zastosowania najnowocześniejszych technologii i zaręcza, że nie będzie szczędził grosza na potrzebny sprzęt. Prosi ich też, by przestrzegali najważniejszego zalecenia: absolutnej tajemnicy.

Dlaczego obwarowywać pieczęcią tajności prace archeologiczne, które dziś wydają się raczej zasadne? Ponieważ Pius XII poczynił tego dnia potrójne założenie, które było niezwykle ryzykowne i mogło wywołać wiele negatywnych, a nawet katastrofalnych reakcji. Jak miał powiedzieć później, nie podjąłby tej decyzji, gdyby na modlitwie nie poczuł się do niej skłoniony przez boską siłę, której nie mógł się przeciwstawić. Sam tylko ludzki rozum to za mało, by poważyć się na taką zuchwałość.

Pierwsze założenie papieża jest natury naukowej. Podziemia Bazyliki Świętego Piotra to wielka składnica pomników, architektury i historii. Nawet najlepsi, światowej klasy specjaliści mieli niewielkie szanse, by się połapać w tym rumowisku mauzoleów, urn pogrzebowych i grobowców, często zresztą splądrowanych. Jak można przyjmować, że nagrobek Apostoła mógł przetrwać cało dwa tysiące lat perypetii, niejednokrotnie mrocznych i krwawych, zwłaszcza jeśli pomyślimy o pierwszych wiekach po jego śmierci.

Drugie założenie papieża jest natury architektonicznej: drążenie podziemi bazyliki może spowodować szkody nie do naprawienia i naruszyć same fundamenty budowli. Powstanie osuwisk i szczelin, do których przedostałaby się woda, mogłoby za sobą pociągnąć ogromne straty, łącznie z zawaleniem się największego na świecie kościoła, który od pięciu wieków uważany jest za arcydzieło sztuki chrześcijańskiej. W najlepszym razie opracowanie niezbędnych środków ostrożności w zakresie technologii będzie wymagało wielu lat i astronomicznych pieniędzy. (...)

Od Nerona do Konstantyna

Rzym, jesień 64 roku. Na początku panowania Nerona obszar Watykanu to niezdrowa okolica - jak pisze Pliniusz Starszy, "opanowana przez komary i węże" - którą porastają ogrody należące do państwa, to znaczy do cesarza. Teren ten znajduje się poza granicami miasta, między wzgórzem Janikulum a brzegiem Tybru, gdzie za kilkadziesiąt lat zostanie wzniesione mauzoleum Hadriana - późniejszy Zamek Świętego Anioła. Na tym terenie, w odległości niespełna kilometra od miasta, Kaligula wzniósł cyrk. Egipski obelisk, który zdobił cyrk, został w połowie XVII wieku przeniesiony na plac Świętego Piotra. Dwa tysiące lat później fundamenty cyrku znaleziono pod południową częścią dzisiejszej bazyliki.

Po pożarze Rzymu, który miał miejsce w 64 roku, Neron otworzył tę przestrzeń dla pogorzelców, którzy wkrótce pobudowali tu prowizoryczne siedziby. Bardzo szybko jednak cesarz oskarża chrześcijan o podpalenie miasta i mnoży przeciw nim prześladowania. Piotr - głowa oskarżanej społeczności - staje się symboliczną ofiarą tych prześladowań. Po zatrzymaniu zostaje publicznie stracony w cyrku watykańskim, jako że leżący na południe od Awentynu Circus Maximus nie nadaje się do użytku. (...)

Relikwiarz męczennika miał sporządzić drugi następca Piotra, papież Anaklet (76-88), umieszczając kilka jego kości w pojemniku wykonanym z wypalanej gliny lub wydrążonym w kamieniu. Jednak w tamtym okresie chrześcijanie stanowią mniejszość, czasem prześladowaną przez cesarską władzę: nie pora na wystawne ceremonie ani ostentacyjne pomniki. Źródła historyczne są równie skąpe w odniesieniu do grobu apostoła Pawła ściętego w miejscu zwanym Aqua Salviae przy drodze do Ostii.

W czasach papieża Zefiryna (199-217) pewien kapłan imieniem Gajus potwierdził, że "trofea" założycieli Kościoła Rzymskiego - Piotra i Pawła - znajdują się w Watykanie oraz przy drodze wiodącej do Ostii. Nie sprecyzował jednak, czy określenie "trofea" odnosi się do "świętych szczątków" obu mężów czy też chodzi jedynie o pomniki wystawione na ich pamiątkę: gdyby prawdziwa była druga hipoteza, efektem wykopalisk Piusa XII mogło być odkrycie tylko steli, pomnika lub po prostu kamienia nagrobnego. (…)

Jako że miejsce znajduje się "poza murami", to znaczy na zewnątrz umocnień wzniesionych niedługo wcześniej przez cesarza Aureliana w celu obrony miasta, zbudowana przez Konstantyna bazylika narażona była na wszelkiego rodzaju inwazje: Wizygotów pod wodzą Alaryka (410), Wandalów pod wodzą Genzeryka (455), Ostrogotów pod wodzą Witygesa (537), a później Totili (550)… Możemy sobie wyobrazić, jaki los przy każdym najeździe i oblężeniu spotykał budowle wzniesione "poza murami", wydane na łup wszystkich wędrownych wojowników poszukujących łatwych celów.

Tylko nieliczne bogactwa - marmury, brązy, złote lub srebrne kielichy, biżuteria, mozaiki - nie zostały rozgrabione. Ale czy barbarzyńscy wojacy plądrowali albo niszczyli także kości, groby i inne relikwie, które nie miały wartości handlowej? Trudno to powiedzieć. Dopiero po kolejnej niszczycielskiej inwazji Saracenów w 846 roku papież Leon IV kazał wreszcie wznieść masywne fortyfikacje Citta Leonina. Była to pierwsza próba zabezpieczenia Bazyliki Świętego Piotra - oraz świętego grobu, jaki się w niej znajduje - przed niszczycielskimi wstrząsami historii.
Od tej pory nikt już nie mógł tknąć grobu Apostoła. Kiedy papież Juliusz II w 1513 roku zarządził budowę nowej bazyliki na ruinach pierwszej, zakazał architektowi Bramante przenoszenia jakiegokolwiek elementu konfesji. Oczywiście zależało mu, by się nie zawaliła, ale prawdopodobnie chciał również uniknąć niemiłej niespodzianki na wypadek, gdyby niczego w niej nie znaleziono. Kto jedenaście wieków od wzniesienia bazyliki przez Konstantyna mógł sobie wyobrażać, jakie nieodwracalne straty poniosły w pierwszych wiekach chrześcijaństwa szczątki pierwszej Głowy Kościoła? Lepiej było utrwalić panujące przekonania, niż obalić mit.

Roztropność i… amatorstwo

Wykopaliska zaczęły się na jesieni 1939 roku. Miały potrwać dziesięć lat. Piusowi XII zależało, by w prace prowadzone pod opieką kardynała Ludwiga Kaasa zaangażowana była niewielka grupa renomowanych uczonych, raczej młodych i wybranych z największą troską: jezuici Antonio Ferrua (40 lat) i Englebert Kirschbaum (39 lat), profesorowie Enrico Josi (54 lata) i Bruno Apollonj-Ghetti (36 lat) z Papieskiego Instytutu Archeologii Chrześcijańskiej. Towarzyszyło im kilku sampietrinich szczególnie oddanych sprawie, w szczególności Giovanni Segoni i Oliviero Zinobile.

Jak można się domyślać, światowy konflikt nie sprzyjał postępom prac. Nie sprzyjała im jednak również kuratela kardynała Kaasa. Ten kierujący dawniej polityką niemiecką powiernik kardynała Pacellego, któremu nadal doradzał, to w zakresie archeologii oświecony amator bez żadnego wykształcenia. Stosunki między przejawiającym tendencje do mistycyzmu starym prałatem a czterema naukowcami - zawodowymi badaczami - dość szybko stały się napięte. Kaas dopuścił bowiem do kilku przykrych zaniedbań metodycznych, zaczynając od tego, że zapomniał o prowadzeniu dziennika wykopalisk, który wiele lat później mógłby być niezwykle przydatny.

Zespół badaczy zastanawiał się najpierw nad tym, w jaki sposób prowadzić wykopaliska i oczyszczanie grot oraz całych pomieszczeń, tak by nie zagrażało to samej bazylice. Już w listopadzie 1822 roku Pius VII był pełen obaw, gdy zlecał badanie posadzki budowli, zamierzając ustawić przed konfesją ciężki marmurowy posąg przedstawiający papieża Piusa VI. Architekt Jego Świątobliwości Giuseppe Valadier wyraził zastrzeżenia w stosunku do podstaw wielkiego baldachimu nad konfesją oraz filarów podtrzymujących kopułę bazyliki. (...)

A zatem - roztropnie! W podziemiach bazyliki przy zachowaniu najwyższej ostrożności przeprowadzono odwierty, wydrążono tunele w bardzo grubych starych murach, wydobyto tony ziemi i gruzu. Aby nie dopuścić do zalania, zainstalowano pompy, które pracowały dzień i noc przez długie miesiące. Wzmocniono także niektóre ściany i dzieła sztuki znajdujące się w pobliżu. Czy zwiedzający bazylikę mogli się domyślać, co się dzieje za wielkimi płachtami i ogrodzeniami oddzielającymi ich od placu budowy?

Bezcenne odkrycia

Od końca 1940 roku prace wykopaliskowe skupiły się na przestrzeni pod konfesją świętego Piotra, na środku nawy głównej, ponieważ to tam - nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości - od zawsze czczono Apostoła. Owe niezwykłe poszukiwania doprowadziły do bezcennych odkryć archeologicznych. Po pierwsze, pozwoliły na odtworzenie historii tego miejsca od czasów, gdy były tu ogrody Nerona, oraz na wydobycie wspaniałego ciągu nagrobków i mauzoleów - dwudziestu na długości czterystu metrów - pochodzących z okresu pierwszego cmentarza watykańskiego, tego samego, na którym miało zostać pogrzebane ciało świętego Piotra.

Co zaś najistotniejsze, dzięki wykopaliskom dowiedziano się wszystkiego na temat bazyliki, którą około 324 roku wzniósł Konstantyn i która sama w sobie była imponującym osiągnięciem architektonicznym. Usadowieni na zboczach pierwszych watykańskich pagórków budowniczowie musieli wziąć pod uwagę gliniaste podłoże, spływającą wodę, nierówną rzeźbę terenu. Przy jedenastometrowej różnicy wysokości między północnym a południowym krańcem bazyliki konieczne były głębokie fundamenty i szczególnie grube mury oporowe. Trzeba było jakiejś naprawdę nieodpartej lub świętej - jak grób świętego Piotra - przyczyny, aby zdecydować się na budowę bazyliki na takim źle chronionym uboczu i tak nierównym podłożu. Właśnie owo nachylenie terenu tłumaczy duże jamy, nie wszystkie zasypane, odkryte między podłogą pierwszej bazyliki a sklepieniem, na którym wspiera się podłoga dzisiejszej świątyni. Przestrzenie, w które od tysiąca lat nikt się nie zapuszczał i które sprawiły tak wielką radość powołanemu przez Piusa XII zespołowi badaczy: sarkofagi, malowidła ścienne, urny, kości, monety, fragmenty ceramiki i rozmaite inskrypcje były zarazem wskazówkami w tej niezwykłej archeologicznej grze w podchody.
Główne odkrycie miało miejsce pod konfesją, poniżej rzeźbionego zagłębienia pod ołtarzem papieskim zwanego niszą paliuszy, w której od wieków do specjalnej urny składa się wełniane stuły przeznaczone dla nowych arcybiskupów. Znaleziono tam mianowicie pozostałości murku, który ze względu na kolor tynku nazwano czerwonym murem (muro rosso). Ten bardzo stary mur otaczał dwupoziomową kaplicę nagrobną: zagłębienie, na którego brzegach stały dwie kolumienki zwieńczone marmurową płytą.

Archeolodzy określili czas powstania tej budowli na około 160 rok po Chrystusie. Data ta jest zgodna z czasem powstania pomnika wzniesionego w hołdzie Piotrowi, "trofeum", o którym wspominał kapłan Gajus. A zatem owo słynne "trofeum" to ten niewielki nagrobek ozdobiony marmurem i porfirem, wokół którego Konstantyn zbudował swoją bazylikę i nad którym tłoczyły się na przestrzeni wieków ołtarze Leona IV (IX wiek), Kaliksta II (XII wiek) i Klemensa VIII (XVI wiek): wszystkim papieżom aż po dziś dzień zależało na odprawianiu mszy dokładnie nad domniemanym grobem ich pierwszego poprzednika. (...)


Bernard Lecomte, "Nowe tajemnice Watykanu", Znak, Kraków 2013

Skróty od redakcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl