Lechia nie potrafiła przekonać Kałuzińskiego do podpisania nowego kontraktu. Rozmowy trwały jesienią, a wiosną oferta została ponowiona. Klubowe propozycje zostały odrzucone i tym samym biało-zieloni stracą utalentowanego zawodnika i otrzymają za niego znacznie niższe pieniądze niż mogliby uzyskać przy transferze definitywnym.
Do końca sezonu Kałuziński jest do dyspozycji nowego trenera Davida Badii i – jako wychowanek klubu – z pewnością na boisku zrobi wszystko, żeby pomóc drużynie utrzymać się w PKO Ekstraklasie. Tymczasem menedżer zawodnika może analizować oferty, które wpływają do Kałuzińskiego z różnych klubów. Jeszcze w trakcie okna transferowego propozycję transferu złożyła Wisła Płock, ale ta nie była satysfakcjonująca i została odrzucona przez Lechię. Piłkarz najpierw miał być odsunięty od gry do końca sezonu. Potem jednak został przywrócony do kadry pierwszego zespołu i poprzedni trener Marcin Kaczmarek korzystał z Kuby w meczach ligowych. Tymczasem pomocnikiem Lechii zainteresowanie wykazały trzy kluby włoskie, a konkretnie Venezia, Reggina i Bari.
Wszystkie te zespoły grają na drugim poziomie rozgrywkowym w Italii, a zdaniem dziennikarza Gianluki Di Marzio najmocniej Kałuzińskiego obserwuje Venezia. Kierunek zagraniczny byłby korzystny także z punktu widzenia klubu. Jeśli bowiem Kałuziński zdecyduje się kontynuować karierę w Polsce, to klubowi z Gdańska będzie przysługiwać ekwiwalent za wyszkolenie w kwocie około stu tysięcy złotych. Jeśli jednak zawodnik wyjedzie do klubu zagranicznego, to wówczas na konto Lechii wpłynie około 300 tysięcy euro. Nic dziwnego, że władze biało-zielonych liczą na to, że zawodnik jednak nie zdecyduje się na to, aby pozostać w kraju.
Kałuziński nie byłby pierwszym piłkarzem Lechii, który trafił do Italii bezpośrednio z Gdańska. W ostatnich latach klub sprzedał Vanję Milinovicia- Savicia do Torino, Lukasa Haraslina do Sassuolo, Kacpra Urbańskiego do Bolonii, a jeszcze wcześniej Wojciecha Pawłowskiego do Udinese. Były też inne transfery zagraniczne, które zasilały konto biało-zielonych. Takie najbardziej godne odnotowania to sprzedaż Pawła Dawidowicza do Benfiki Lizbona za 2,5 miliona euro, Karola Fili do Racingu Strasbourg i Konrada Michalaka do Achmatu Grozny za 1,5 miliona euro czy też Mateusza Żukowskiego do Glasgow Rangers. Piłkarze Lechii wzbudzali zatem zainteresowanie klubów zagranicznych, a do klubu wpływały pieniądze za transfery. Spory talent Kałuzińskiego także dostał dostrzeżony, ale tym razem nie będzie zastrzyku gotówki za transfer tylko skończy się na ekwiwalencie za wyszkolenie.
CZYTAJ TAKŻE: Takie kontrowersyjne i pamiętne oprawy przygotowali kibice. Budzą skrajne emocje
Lechia nie potrafiła zaproponować Kałuzińskiemu kontraktu, który skusiłby go do dalszej gry w Polsce, choć sam piłkarz wcale nie palił się do wyjazdu z Gdańska. Teraz o przyszłości może decydować jako wolny zawodnik, a Włochy to bardzo ciekawy kierunek. Zwłaszcza że kluby z Italii mocno obserwują polski rynek i coraz więcej naszych piłkarzy trafia do tamtejszych klubów. Kałuziński musi patrzeć na swoją przyszłość także przez pryzmat tego, aby grać jak najwięcej, bo to – oprócz treningów – pozwoli mu się rozwijać i myśleć w przyszłości o jeszcze większej karierze. Teraz młody pomocnik chce pomóc Lechii pozostać w krajowej elicie, a potem wybierze najlepszą drogę dla swojej przyszłości.
