Jakub Moder zagrał bardzo dobry mecz z Liverpoolem
Pierwsze wielkanocne spotkanie angielskiej ekstraklasy pomiędzy Liverpoolem, a Brighton rozpoczęło się równo o 15:00 czasu polskiego. Szczególnie dla kibiców z kraju znad Wisły mecz mógł budzić ogromne emocje ze względu na jednego piłkarza. Jakub Moder wyszedł w kolejnym meczu z rzędu w podstawowym składzie.
Trzeba przyznać, że polski pomocnik momentami nie pękał przed publicznością zgromadzoną na Anfield Road i ogólnie przed mocniejszym na papierze rywalem. W jednej sytuacji w środkowej części boiska nasz rodak zdołał nawet powalić samego Virgila van Dijka, którego - należy odnotować - ciężko wytrącić z równowagi. Zazwyczaj to właśnie holenderski pomocnik wcielał się w rolę powalającego. - Spadł mu łańcuch - zauważył ekspert platformy streamingowej Viaplay.
Od razu po tej sytuacji z Holendrem pomocnik zdecydował się dobrze rozprowadzić piłkę do skrzydłowego. Ten pobiegł z akcją dalej i spróbował dośrodkować do swojego kolegi. Ostatecznie skończyło się jedynie na strachu Caoimhina Kellehera, czyli rezerwowego bramkarza, który wskoczył w miejsce kontuzjowanego Alissona Beckera.
Liverpool - Brighton 2:1 (1:1)
Danny Welbeck w 2. minucie dopadł do odbitej piłki po próbie Modera, która została zablokowana i sam Anglik musiał znaleźć drogę do bramki. Napastnik popisał się pięknym strzałem i nie dał golkiperowi rywali żadnych szans. Liverpool stan rywalizacji wyrównał dopiero w 27. minucie za sprawą Kolumbijczyka Luisa Diaza.
W drugiej połowie zabawy Jakuba Modera na Anfield był ciąg dalszy. Polak popisał się od razu na początku po gwizdku arbitra dwiema znakomitymi "ruletami", którymi zmylił bardziej doświadczonych kolegów z Liverpoolu. W odróżnieniu od Grzegorza Krychowiaka z mistrzostw świata w Katarze ten popisał się udanymi sztuczkami i z pewnością nikt nie będzie się śmiał z próby ich wykonania - jak w przypadku byłego reprezentanta Polski przeciwko Argentynie.
Świetna postawa Modera na nic się zdała w 64. minucie. Mohamed Salah obudził się w niedzielnym starciu i precyzyjnym strzałem w polu karnym wykorzystał znakomite, otwierające podanie Alexisa Mac Allistera. Argentyńczyk zagrał w tej sytuacji Egipcjanowi "ciasteczko", którego nie mógł zmarnować. I nie zmarnował. Ekipa Juergena Kloppa po raz pierwszy w tym spotkaniu prowadziła. A mogło być jeszcze lepiej...
Liverpool w 72. minucie mógł mieć dwubramkową przewagę. Luis Diaz znalazł po raz drugi w tym meczu drogę do siatki. Piłka wyraźnie przekroczyła linię bramkową, lecz Kolumbijczyk znalazł się na minimalnym spalonym i sędzia wspierany przez arbitrów z wozu VAR nie mógł podjąć innej decyzji jak tylko anulowanie tego nieprzepisowego trafienia dla "The Reds".
Moder na Anfield grał do 83. minuty. Wtedy zmienił go inny pomocnik "Mew", o wiele bardziej doświadczony na angielskiej ziemi - Adam Lallana, czyli były piłkarz Liverpoolu. Anglik mógł się przedstawić po raz kolejny fanom na legendarnym obiekcie, który kiedyś był jego domem.
- Liverpool - Brighton 2:1 (1:1)
- Bramki: Luis Diaz 27', Mohammed Salah 64' - Danny Welbeck 2'
- Żółte kartki: Alexis Mac Allister 14', Virgil van Dijk 50', Joe Gomez 58', Endo 88', Cody Gakpo 90+4' - Pascal Groß 20', Danny Welbeck 48', Jan Paul van Hecke 71'
- Sędzia: David Coote
- Stadion: Anfield Road
Jan Bednarek w życiu prywatnym. Obrońca reprezentacji Polski...
