Łukasz Czepiela wylądował samolotem na molo w Sopocie. Zobac...
Jarosław Bieniuk nie przyznaje się do winy i podkreśla, że co prawda spotkał się z 29-letnią Sylwią we wtorek w nocy, ale do gwałtu nie doszło.
- Zgłosiłem się na policję sam. Tak chyba robi każdy, niewinny człowiek. Mimo to, zostałem zatrzymany. To pozwoliło mi jednak złożyć wyjaśnienia. Prokuratura nie postawiła mi zarzutów o gwałt. Nie mam nic do ukrycia - podkreślał w rozmowie w "Dzień Dobry TVN" Jarosław Bieniuk.
Pracownikowi Lechii Gdańsk nie został postawiony zarzut o gwałt. Postępowanie w jego sprawie nadal się jednak toczy. Obecnie pozostaje zarzut "udzielenia" narkotyków.
- To był drugi, najbardziej traumatyczny tydzień w moim życiu. Pierwszy raz w życiu byłem na komisariacie. To są dla mnie bardzo ciężkie chwile - kontynuował Bieniuk.
CZYTAJ TAKŻE: Kobieta, która obwinia o gwałt Jarosława Bieniuka, zrezygnowała z pełnomocników prawnych
Bieniuk nie chciał jednak wyjaśnić, co tak naprawdę wydarzyło się feralnej nocy między nim, a kobietą, która oskarżyła go o brutalny gwałt.
- Nie mogę, niestety, odpowiedzieć na to pytanie, ze względu na toczące się postępowanie. Mam nadzieję jednak, że wkrótce ta sprawa zostanie przedstawiony w zupełnie innym świetle - powiedział.
Bieniuk poprosił o bezpłatny urlop w Lechii do czasu, kiedy sprawa zostanie wyjaśniona.
- Nie jestem w stanie skupić się obecnie na pracy. Zdecydowałem się zatem wziąć urlop w Lechii - dodał.
Lechia nie zamierza jednak zwalniać swojego pracownika, bo działacze wierzą w jego niewinność.
"Pragniemy podkreślić w tym miejscu, że nie oznacza to zakończenia współpracy z Jarosławem Bieniukiem, nieprzerwanie związanym z naszym klubem od niemal 10 lat" - napisała Lechia w specjalnym oświadczeniu.
Lukas Haraslin po meczu Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk: To był istny rollercoaster. Szacunek dla chłopaków
