Jarosław Kaczyński w Busku-Zdroju
Jarosław Kaczyński na czwartek zaplanował dwa spotkania z wyborcami w swoim okręgu. Na początek odwiedził Busko-Zdrój.
"To są najważniejsze wybory od 1989 roku. Sprawy, o których będziemy decydowali, są naprawdę zarysowane ogromnie szeroko. To odnosi się do samego bytu naszego narodu, do jego szans, do szans poszczególnych ludzi, do naszego bezpieczeństwa rozumianego na różne sposoby" - zaczął prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Swoje wystąpienie wicepremier rozpoczął od kwestii kryzysu migracyjnego w Europie. Zaznaczył, że największe kraje dążą do polityki, w której takie państwa jak Polska nie będą miały zbyt wiele do powiedzenia.
"Ta decyzja jest najgorszą z możliwych. Od relokacji, nie tylko nie można się wykupić, a jeśli chodzi o wielkość relokacji - ta liczba 30 tysięcy osób do jednego państwa, w razie sytuacji kryzysowej, nie jest już tą granicą, której nie można przekroczyć" - powiedział Kaczyński.
Zaznaczył, że chociaż Polska czy Węgry były przeciw tej decyzji, poszła już "wyżej", do Rady Europejskiej.
"W związku z tym nam pozostaje tylko jedno - mówić +nie+, ale nie tylko ustami premiera, prezydenta czy innych przedstawicieli władzy. To +nie+ musi powiedzieć naród polski w referendum. To będzie ten bardzo mocny argument" - zaapelował.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Prezes PiS o opozycji
Jarosław Kaczyński stwierdził również, że kwestia referendum to również kwestia bezpieczeństwa Polaków. Przypomniał, że migranci, którzy są relokowani, nie przyjeżdżają pracować, a "zakłócać spokój", co widać w całej Unii Europejskiej.
Spytał, co w tej sytuacji robili przeciwnicy Prawa i Sprawiedliwości.
"Czy któryś z nich wyszedł i powiedział w Parlamencie Europejskim: +Nie, nie zgadzamy się na to+? Nie, ani KO, ani PSL, chociaż tutaj jedni deklarują to mniej zdecydowanie, a PSL nawet zdecydowanie, że są przeciw, tylko tam się nie onieśmielają powiedzieć niczego przeciw, a PSL ma przecież sojusz z grupą Szymona Hołowni, a tam jest pani Thun (Róża), która jest fanatyczną zwolenniczką tego rodzaju rozwiązań i tego, żeby UE zmieniła się w jedno państwo realnie zarządzane przez Niemcy" - powiedział.
Dodał: "nie wierzcie deklaracjom opozycji, nie wierzcie PSL-owi".
Problemy rolnictwa
Prezes PiS wyjaśnił, skąd się biorą problemy rolnictwa i m.in. ciągła zmienność cen.
"Po części z warunków naturalnych - na to nie ma wpływu nikt. Natomiast w wielkiej mierze to się dzieje na skutek działalności, która ma charakter zamierzony. To cały ten dział obsługi rolnictwa. Firmy, które kupują, sprzedają, które tworzą sprzedaż detaliczną, po prostu sobie tak grają, a ostatnio grają w specyficzny sposób, to znaczy +obniżmy ceny, bo państwo i tak dopłaci+, a przecież państwo nie dopłaca z własnych pieniędzy, tylko z obywateli" - zagrzmiał.
Przypomniał, że sfera "wokółrolna" to w dużej mierze "sfera PSL-u" oraz zapewnił, że "poprzez holding rolny, który teraz dostaje środki i impuls do rozwoju, będzie skupować te firmy, które produkują różnego rodzaju przetwory z produktów rolnych czy dokonują skupu od rolników, będziemy to rozwijać, po to, żeby ustabilizować ceny". Odniósł się też do "polskiej półki".
"To jest coś bardzo istotnego stosowanego w wielu państwach z bardzo dobrym wynikiem, dlatego chcemy to zrobić. Chcemy tę sytuację zmienić, ale to wymaga także, by ci, którzy są na tej ziemi, wiedzieli, że tylko ten jeden rząd - Prawa i Sprawiedliwości - jest zainteresowany, by to zrobić, bo nie jest zainteresowany żadnymi interesami na wsi wbrew interesów rolników" - oznajmił prezes.
Kaczyński o stawce wyborów
Prezes przypomniał problemy, jakie Polska miała przed rządami PiS-u. Były to m.in. masowe wyjazdy Polaków za granicę, śmieciowe umowy i niskie zarobki.
"My ten system postanowiliśmy zmienić i to nam się w dużej mierze udało. Udało się poprzez doprowadzenie do tego, że wielki rabunek finansów publicznych idący w setki miliardów złotych został okiełznany. Odzyskaliśmy te pieniądze i to pozwoliło na prowadzenie wielkiej polityki społecznej" - zaznaczył.
Wymienił, że odzyskane pieniądze zostały wykorzystane na program "500+" czy na politykę lokalną, a także obiecał, że w przypadku utrzymania władzy PiS, w przeciągu najbliższych lat, będziemy mogli gospodarczo dogonić Anglię czy Niemcy, a także zbliżyć się do najbogatszych państw europejskich.
Na koniec ostrzegł, że w przypadku wygrania wyborów przez opozycję "będzie chaos".
"Polska dzisiaj w warunkach wojny, kryzysów, które nad nami wiszą, wiszą nad światem, to najgorsza możliwa ewentualność i musimy ją odrzucić" - ostrzegał, wymieniając chęć "wojowania" przez opozycję ze wszystkimi jak prezydent czy NBP.
"Przekonujmy ludzi, żeby szli na wybory, żeby głosowali w referendum i to jak głosowali? Cztery razy "nie" i "czwórka" w wyborach" - dodał.
Jarosław Kaczyński w ostatnim czasie regularnie spotyka się z mieszkańcami ze swojego okręgu wyborczego, ale również z wyborcami w innych miastach. Tylko w ostatnim czasie był m.in. w Łodzi, Katowicach czy Włoszczowie.
Podczas spotkań opowiada o planach Prawa i Sprawiedliwości przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi, które odbędą się już 15 października, ale też ostrzega, jakie konsekwencje może nieść - nazywany przez prezesa - "System Donalda Tuska". Na każdym kroku prezes PiS podkreśla, że Platforma Obywatelska w przypadku powrotu do władzy ponownie skupiłaby się na realizacji celów politycznych, które byłyby sterowane przez zagraniczne wpływy, a zwłaszcza Niemcy i Rosję.