Trwa spotkanie prezesa PiS z mieszkańcami Pruszkowa. "Oczywiście, że Polska musi się rozwijać, że musi mieć piękną przyszłość, ale w historii jest zawsze niestety - trzeba użyć tego słowa, że obok czasów spokojnych są niespokojne, obok czasów takiego rozwoju, który postępuje z roku na rok, są też lata trudne, kryzysu" - mówił Kaczyński w swym wystąpieniu.
Wieloraki kryzys
Jak podkreślił, "my dziś jesteśmy w takim kryzysie i, można powiedzieć, wielorakim kryzysie". Wymienił w tym kontekście wojnę na Ukrainie, ogólnoświatowy i związany z tą wojną kryzys oraz kryzys wynikający z pandemii koronawirusa. "Można postawić pytanie i to jest pytanie z punktu widzenia obywatela demokratycznego państwa, całkowicie uzasadnione - jak sobie z tym wszystkim rząd daje radę i jakie ma wobec tego dylematy?" - kontynuował prezes PiS.
Jak zauważył, jeśli chodzi o kryzys, jest to w zasadzie jeden dylemat, "czy przyjąć walkę z kryzysem, a dokładnie walkę z inflacją jako (...) wyzwanie absolutnie pierwszorzędne i w związku z tym odrzucić inne względy, czy też postępować inaczej".
Kolejny dylemat - wskazywał - jest "związany z naszą relacją z Ukrainą, ale to jest relacja, która dziś ma charakter nieporównanie szerszy, bo to jest relacja przecież także z NATO, bo w ramach NATO pomagamy Ukrainie, z UE".
"To nas prowadzi do dylematu trzeciego, przed którym także dziś stoimy - otóż UE przechodzi też pewną ewolucję, tak ewolucja była przed kryzysem i wcale nie zwolniła w trakcie kryzysu" - mówił Kaczyński. Jak dodał, tę ewolucję niektórzy określają tak: zamiast dotychczasowej Unii, czyli związku państw - "mamy już propozycję bardzo dookreśloną - państwo europejskie i to państwo pod bardzo też jasno wskazanym przywództwem niemieckim". "Kanclerz (Niemiec Olaf) Scholz to powiedział bardzo wyraźnie" - dodał Kaczyński.
"Co to oznacza dla Polski? To oznacza oczywiście, że w istocie, gdyby to było zrealizowane przestajemy być państwem suwerennym, czyli też nasz, trzeba by to nazwać - incydentem suwerenności - znów trwałby krótko" - stwierdził prezes PiS.
"Te trzy sprawy są dziś podstawowe dla nas wszystkich i to nie tylko dla rządu, dla partii rządzącej, to są sprawy najbardziej podstawowe dla Polaków" - oświadczył.
Reparacje wojenne nam się należą
Jarosław Kaczyński zapytany o kwestię wystąpienia do Niemiec o reparacje wojenne wyraził jasno swoje stanowisko:
"My po prostu zawsze uważaliśmy, że to się nam w sposób oczywisty należy. Że jeżeli 70 państw, w tym takie, które w gruncie rzeczy nie poniosły ze strony Niemiec żadnych poważniejszych strat - jak Meksyk na przykład - uzyskały jakieś odszkodowania, dlaczego my, którzy ponieśliśmy gigantyczne straty, których skutki odczuwamy po dziś dzień, mamy ich nie otrzymać" - stwierdził Kaczyński.
Jak podkreślił prezes PiS "zapowiadaliśmy to dawno; zapowiadałem to na kongresie partii zaraz po zwycięstwie w 2015, a inni ludzie - w tym mój śp. brat Lech Kaczyński - podjęli ją jeszcze wcześniej, bo przecież zostały obliczone straty Warszawy, gdy brat był jej prezydentem" - oświadczył.
Kaczyński zapowiedział również akcję propagandową w tej sprawie w Niemczech i na całym świecie.
"Będziemy z tego robić coś, co powinno Niemcom dać do myślenia i skłonić ich w pewnym momencie do podjęcia rozmów, by tę sprawę załatwić; my w tych rozmowach będziemy bardzo twardzi" - zapowiedział.
mm
Źródło:
