- Ludzie znaleźli worek na śmieci, w którym coś się szarpało. Gdy go rozerwali, okazało się, że był w nim pies, cały we krwi - tak zdarzenia ze stycznia tego roku wspomina jeden z pracowników schroniska dla zwierząt w Chełmie. Po przebadaniu kundelka okazało się, że roczna suczka ma straszne rany. Przednia łapa została oskalpowana i złamana. Weterynarzowi cudem udało się uratować psu życie.
Wkrótce potem do schroniska zgłosiła się właścicielka zwierzęcia. Okazało się, że na jej posesji znajduje się jeszcze jeden ranny pies. O makabrycznym znalezisku została powiadomiona policja. Jako sprawcę cierpienia zwierząt wskazali Bartosza B. W jego mieszkaniu funkcjonariusze znaleźli i zabezpieczyli nóż, którym się posługiwał. 21-latek przyznał się do ranienia psów. Swoje zachowanie tłumaczył m.in. wypitym wcześniej alkoholem. Usłyszał zarzuty znęcania się nad zwierzętami.
Bartosz B. przyznał się do winy. Groziło mu pięć lat więzienia. Proces toczył się przed Sądem Rejonowym w Chełmie. Wyrok zapał szybko, bo już na drugim posiedzeniu.
Sąd skazał Bartosz B. na dziesięć miesięcy pozbawienia wolności. Na poczet kary zaliczył mu niespełna dwa miesiące, które oskarżony już spędził w areszcie. Na sześć lat zakazał mu posiadania wszelkich zwierząt. 21-latek ma też wpłacić 5 tys. zł nawiązki na rzecz Stowarzyszenia Chełmska Straż Ochrony Zwierząt.
Chełmskie Schronisko dla Zwierząt opublikowało w sieci informację o znalezieniu zranionych psów. Jeden był pocięty nożem, a drugi miał zranioną łapę. Ostatecznie została ona amputowana.
Wyrok jest nieprawomocny.
- Przeszła taka ulewa, że parasole niewiele pomagały
- Z torów usunięto wagony wykolejonego pociągu
- Do serca przytul psa. Te piękności czekają na dom. Zobacz
- Tłumy na ogródkach i deptaku w centrum Lublina. Zobacz
- Noc Balkonów w Lublinie. Nasza redakcja włączyła się w akcję
- Pobiegli, by uczcić bohaterów Lubelskiego Lipca '80. Zobacz
