Jeremy Renner miał wypadek
Początek roku przyniósł tragiczne wieści. Jeremy Renner 1 stycznia wpadł pod ciężki, kilkutonowy pług śnieżny, który zmiażdżył jego ciało. Mężczyzna doznał licznych obrażeń w tym m.in. zmiażdżenia prawej strony klatki piersiowej czy zapadnięcia górnej części tułowia, a także ran głowy i nogi.
Przez długi czas walczył o życie, znajdując się pod aparaturą. Aktor, niczym bohater serii filmowej, w której występuje, nie poddał się i robił wszystko, by dojść do formy.
Później rozpoczął rehabilitację, która w końcu zaczęła przynosić efekty. Renner wrócił do domu i powoli staje na nogi. Zdecydował się również udzielić pierwszego wywiadu po tym zdarzeniu.
Zrobiłby to jeszcze raz
Wypadek Jeremy'ego Rennera nie był przypadkowy, a jego wpadnięcie pod maszynę było objawem heroizmu. Aktor zrobił to, by uratować swojego siostrzeńca.
Teraz o całym zdarzeniu zdecydował się opowiedzieć w rozmowie z telewizją ABC. Pełna rozmowa ukaże się 6 kwietnia, ale już teraz zostały udostępnione fragmenty, które dużo mówią o bohaterskiej postawie "Avengersa".
Najpierw zdradził, że ból cały czas siedzi w jego głowie i doskonale pamięta tamte chwile.
- O tak. Wszystko pamiętam, byłem przytomny przez cały ten czas - powiedział, wspominając moment wypadku.
Następnie przyznał, że gdyby sytuacja zdarzyła się raz jeszcze i musiał ratować bliską sobie osobę, zrobiłby to ponownie.
- Tak, zrobiłbym to znowu, bo pług jechał wprost na mojego siostrzeńca - wyznał w rozmowie z Diane Sawyer.
Na koniec wyznał również, że to doświadczenie tylko go wzmocniło.
- Straciłem dużo mięśni i kości, ale zostałem napełniony miłością i uzupełniony tytanem - skwitował aktor.

lena