Jeremy Renner przeżył tragiczny wypadek
Jeremy Renner zaliczył tragiczne wejście w nowy rok. 1 stycznia, próbując ratować swojego siostrzeńca spod pługa śnieżnego, sam wpadł pod ogromną maszynę, która zmiażdżyła jego ciało.
Aktor przez wiele tygodni znajdował się w szpitalu, gdzie działał przy wsparciu różnej aparatury. Ostatecznie pokazuje jednak, że jest prawdziwym wojownikiem, a rola w "Avengersach" nie była tylko grą aktorską.
Dzięki ogromnej woli walki powoli dochodzi do siebie. Wrócił do domu, przechodzi rehabilitację i wraca do branży. Tylko w ostatnim czasie pojawił się na jednej ze ścianek, a także wziął udział w show, w którym opowiedział o traumatycznym wypadku.
Jeremy Renner na czerwonym dywanie
Aktor we wtorek osobiście wziął udział w premierze swojego nowego programu Disney+ :Rennervations". Wydarzenie odbyło się w Los Angeles, a Renner pojawił się na czerwonym dywanie przy wsparciu laski i specjalnego skutera.
Nie miał problemów z pozowaniem do zdjęć, chociaż w pewnym momencie musiał wesprzeć się skuterem, by móc udzielać wywiadów. Jak sam przyznał w jednym z nich, nowa produkcja napędza go do ciężkiej pracy i wysiłku, by stanąć na nogi na dobre.
- Postawiłem sobie za cel chodzenie po tym dywanie. I tutaj sprawia mi to przyjemność. W przeciwnym razie doszłoby do otchłani bez daty i straciłbym przyczepność i emocje, a ja byłbym bardzo, bardzo, bardzo sfrustrowany - powiedział w rozmowie z "Variety".
Pierwszy program na żywo po wypadku
Disneyowskie wydarzenie miało miejsce dzień po tym, jak w poniedziałkowy wieczór Jeremy Renner wziął udział w programie "Jimmy Kimmel Live!". Była to pierwsza wizyta "na żywo" po wypadku, a sam aktor opowiedział o traumatycznym zdarzeniu, które sam nazwał "bardzo, bardzo złym sposobem na rozpoczęcie roku".
Gwiazdor wyznał, że liczba złamanych kości sięgnęła "około 35".
"Ciągle odkrywaliśmy je, gdy leczenie szło naprzód, ponieważ wyszły z krytycznej kolejności priorytetów tego, na co umrę lub nie. Sześć tygodni później znajdowali kolejne złamania” - wspominał.
Wspominając wypadek porównał pług śnieżny do "olbrzymiego metalowego wałka do ciastek", a następnie stwierdził, że miał wielkie szczęście, ponieważ "żaden z jego ważnych organów nie został poważnie uszkodzony". Aktor wyznał, że ma zapadnięte płuco, ale to nic, bo "ma jeszcze jedno".
Na koniec odniósł się do przyjaciół, którzy okazali mu ogromne wsparcie.
"Są okropnymi aktorami. Nie mogli ukryć faktu, że wyglądałem okropnie” - żartował, ale przyznał, że to ich reakcje sprawiły, że uwierzył w pozytywne zakończenie rehabilitacji.

dś