Śledztwo wszczęła Prokuratora Rejonowa Łódź - Śródmieście. Dotyczy "zmuszania przez członków partii Prawo i Sprawiedliwość radnej Rady Miejskiej w Łodzi do zaniechania prawnej czynności służbowej w postaci utrzymywania stałej więzi z mieszkańcami używając w tym celu groźby". za co grozi do trzech lat więzienia.
Przypomnijmy: w połowie lutego radna Marta Grzeszczyk oświadczyła, że odchodzi z PiS po tym, jak członkowie m.in. zarządu PiS w Łodzi, postawili jej "tchórzliwe ultimatum".
Stłoczeni w małym, dusznym pokoiku, między innymi, członkowie Zarządu łódzkiego PiS postawili mi tchórzliwe ultimatum - oświadczyła radna Grzeszczyk. - Trzymając w dłoniach moje oświadczenie w sprawie wyroku TK opublikowanego w czasie Strajku Kobiet i odwołując się do mojego ostatniego wywiadu w Radio Łódź, w którym potrzymałam swoje stanowisko „że prawo nie może zmuszać kobiet do heroizmu” przekazano mi, że „jeden telefon dzieli mnie od zwolnienia” więc mam się dobrze zastanowić co będę dalej publicznie mówić.
Radna Grzeszczyk pracuje w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi. To instytucja przez lata padająca łupem kolejnych ekip rządzących, wcześniej zatrudniająca radnych SLD, potem PO i PSL, teraz kontrolowana przez PiS. Grzeszczyk dodała, że prawdopodobnie straci pracę i niewykluczone, że jest to jej ostatnia kadencja w roli radnej.
Zawiadomienie do prokuratury złożył Marcin Gołaszewski (KO/N), przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi.
Nie będę stał z boku, gdy gwałcone jest prawo mówił Gołaszewski przed złożeniem doniesienia - Jak w haniebny sposób grozi się komuś utratą pracy za to, jakie głosi poglądy. Radny ma bowiem wolny mandat, reprezentuje mieszkańców. Jego podstawowym obowiązkiem jest dbanie o ich interes i reprezentowanie ich poglądów. Próba zamachu na to jest podważeniem najważniejszego fundamentu demokracji. Szantaż, zastraszanie radnej jest w mojej ocenie przestępstwem i na to nie będzie mojej zgody.
By rozwiązać z radnym umowę o pracę, potrzebny jest wniosek pracodawcy i zgoda radnych, a do Rady Miejskiej, a jak dotąd takie pismo z WFOŚiGW nie trafiło. W PiS całą aferę komentowano dość oszczędnie: najpierw narracja poszła w stronę, że radna szukała wygodnego pretekstu do przejścia do PL 2050 Szymona Hołowni, potem zaś, że doniesienie do prokuratury PiS cieszy, bo "partia w tej sprawie nie ma niczego do ukrycia". Marta Grzeszczyk po wystąpieniu z PiS, jest radną niezależną.
