Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to Mikael Ishak za cztery spotkania zaliczy setny oficjalny występ w niebiesko-białej koszulce. Ten mecz przypada akurat na rewanżowe starcie z norweskim Bodo/Glimt w Lidze Konferencji Europy. Przez 2,5 roku gry w Lechu, szwedzkiemu kapitanowi Kolejorza udało się trafić do bramki przeciwnika aż 55 razy, z czego aż 16-krotnie w europejskich pucharach. Stał się tym samym najskuteczniejszym zawodnikiem w historii Lecha w rozgrywkach międzynarodowych.
29-latek w rozgrywkach 2021/22 praktycznie do samego końca walczył o miano króla strzelców. Wówczas jego głównym kandydatem po koronę był Ivi Lopez z Rakowa Częstochowa. Przed ostatnią kolejką obaj gracze mieli po 18 bramek. Hiszpan jednak w swoim meczu, który wieńczył sezon, strzelił Lechii dwa gole. Ishakowi natomiast nie udało się ani razu trafić w pojedynku z Zagłębiem Lubin, został więc jedynie wicekrólem. Przed samym finiszem do lechity dokooptował jeszcze Karol Angielski z Radomiaka Radom.
Teraz Szwed ponownie włączył się do walki o miano najlepszego strzelca w lidze. Przez długi czas na prowadzeniu z dorobkiem także 9 goli byli Said Hamulić oraz Davo. Zadanie kapitanowi Lecha może ułatwić fakt, iż obu graczy w ekstraklasie już nie ma. Bośniak przeszedł do francuskiej Toulousy, natomiast Hiszpan do belgijskiego KAS Eupen. Ishak dzięki bramkom w Legnicy oraz Poznaniu wysunął się na prowadzenie w tej klasyfikacji. Teraz jego głównymi konkurentami są przede wszystkim: Marc Gual i Jesus Imaz (Jagiellonia), Szymon Włodarczyk (Górnik Zabrze), Jakub Łukowski (Korona Kielce) oraz Kamil Grosicki (Pogoń). Wszyscy mają po 8 trafień.
Co by nie mówić, Szwed notuje kolejny bardzo dobry sezon. We wszystkich rozgrywkach strzelił w sumie 17 goli oraz zanotował 7 asyst. Jest to niekwestionowany lider drużyny. Jednak do tej beczki miodu trzeba dołożyć małą łyżkę dziegciu. Mimo że w 2023 roku Ishak ma na koncie już dwie bramki (w tym jedną z karnego) oraz asystę, to te liczby, szczególnie jeśli chodzi o dorobek strzelecki, powinien mieć nieco lepsze. W trzech pierwszych meczach napastnik Kolejorza, oddał łącznie aż 16 uderzeń (7 celnych, 5 niecelnych i 4 zablokowane).
Skuteczność na początku roku to ogromna bolączka nie tylko kapitana Lecha, ale także całej ekipy Johna van den Broma. Lechici w dotychczasowych spotkaniach oddali aż 56 strzałów, z czego 20 celnych, a na koncie mają jedynie 3 bramki. Problem z wykończeniem ma nie tylko Ishak, ale także inni ofensywni zawodnicy: Filip Szymczak, Michał Skóraś czy Adriel Ba Loua. Iworyjczyk w meczu ze Stalą, inaugurującym ligowy rok, jako pierwszy z lechitów powinien wpisać się na listę strzelców i to nawet dwukrotnie. Górą jednak za każdym razem okazywał się Bartosz Mrozek, wypożyczony bramkarz Kolejorza.
W mediach społecznościowych często można przeczytać komentarze, że kapitan Lecha jest w kryzysie. Życzylibyśmy, aby każdy napastnik w polskiej lidze przechodził małe załamanie w taki sam sposób, w jaki przechodzi go Mikael Ishak.
Obserwuj nas także na Google News
Najdrożsi zawodnicy PKO BP Ekstraklasy, którym kończą się ko...
